4 KARMA DZIAŁA WYBIÓRCZO

1.9K 157 72
                                    

Wróciłem do domu przed dziewiątą. Byłem przemoczony, bo jak zwykle przy najbliższym centrum handlowym nie było miejsca parkingowego, więc musiałem zaparkować na przeciwko i biec przez ulewę. Jakoś nie psuło mi to humoru, może dlatego, że spałem tej nocy parzystą liczbę godzin.
Rzuciłem reklamówkę zakupów na stół w salonie i poszedłem obudzić Kita.

W pokoju było duszno, więc otworzyłem okno. Pomyślałem, że będę musiał jakoś zlikwidować jego stare szmaty, które leżały na podłodze, bo pranie raczej im nie pomoże.

Chłopak usiadł i rozespany rozglądał się wokół jakby nie do końca pamiętał jak się tu znalazł. Zaczął odgarniać włosy z twarzy, w ten sam sposób, jak robił to dawniej. Umyte wyglądały o niebo lepiej, jednak wciąż bawiły mnie sięgające aż za ucho ciemne odrosty.

- Wstawaj Kityś, jest dziewiąta.

- O kur... Już wstaję - zmartwiony spojrzał na mnie, jakby spodziewając się, że na niego nawrzeszcze. Skąd ten pomysł? - Nie wiem jak to się stało, przepraszam. Normalnie nie śpię tak długo.

- Przyjdź za chwilę do kuchni.

Usmażyłem cztery jajka i zrobiłem herbatę. Wcisnąłem zaspanemu Kitowi pół cytryny do jego kubka- mama zawsze robiła mi taki napój kiedy chorowałem. Jeśli od tego ma szybciej wyzdrowieć, to dlaczego nie?
Zjadł śniadanie w błyskawicznym tempie, kilkukrotnie chwaląc moje jajka sadzone i idealnie płynne żółtko, które było raczej dziełem przypadku. W dodatku trochę je przesoliłem. Rzadko gotuję coś co nie było wcześniej przyprawione i zamrożone.

Po posiłku postawiłem przed Kitem kubek z parującym napojem i rzuciłem garść kolorowych tabletek.
Spojrzał na mnie pytająco.

- Tak, chcę cię otruć. Wpierdalaj.

- Ale co to jest?

- Gripex max ultra sprint extra intensive.
I witamina C na odporność, żelazo bo prawdopodobnie masz niedobór, kobalt- to samo, witamina A podobno zwalcza bakterie, tu coś na kaszel - wymieniałem, a chłopak patrzył na mnie zaskoczony- aptekarka mnie naciągnęła. Kupiłem to tylko dlatego, że mi też na pewno będzie potrzebne. Nie uwierzę, że jeszcze mnie nie zaraziłeś.
Zaczął łykać wszystko po kolei, popijając ciepłym napojem.

Wyczytałem na ulotce gripexu max ultra sprint extra intensive, że po wypiciu najlepiej położyć się spać. Wątpiłem, żeby Kitu mógł teraz zasnąć, ale przeniosłem mu koc pod którym spał do salonu i włączyłem tv.
Leciał jakiś poranny talk show.

Chłopak rozsiadł się na kanapie, przykrył kocem i zaczął wpatrywać się w ekran, śledząc z zainteresowaniem dyskusję o wychowywaniu dzieci.

- To ja będę u siebie.

- Kuba, zaczekaj. -Zatrzymałem się w drodze do pracowni.- Dziękuję, że to robisz.

-Drobiazg. Też chętnie stracę cię z zasięgu wzroku.

Miałem zdecydowanie zbyt dobry humor. Wiedziałem, że z każdą minutą jaką Kityś tu spędzi, trudniej będzie mi go wyrzucić, ale wypędzenie go teraz było równoznaczne ze skazaniem go na śmierć.
No, może przesadzam. Ale na pewno podniosłoby się ryzyko, a ja zadręczałbym się tym przez najbliższe kilka miesięcy.
Miałem nadzieję, że szybko poczuje się lepiej i będę mógł go pożegnać, bez żadnych szkód dla mojego sumienia.

Przypuszczam, że to czas pozytywnie na mnie podziałał, bo nie byłem już na niego zły.
Fakt, byłem zdenerwowany, bo wprosił się do mnie i skazał na opiekę nad sobą, ale nie był to już ten amok co kiedyś.
Sześć lat temu wykrzyczałem mu w twarz, jak bardzo go nienawidzę i nie chcę więcej oglądać, a teraz? Teraz czułem tylko obojętność, może lekki sentyment. I trochę się o niego martwiłem. Niestety.

*

O jego obecności świadczył tylko słyszany przez mnie co kilkanaście minut kaszel. Kilka razy wyglądałem sprawdzić co robi. Programy w telewizji się zmieniały, a on wciąż tkwił w tej samej pozycji i przybywało tylko zużytych chusteczek na stole. Obrzydliwe.

O trzynastej wszedł do mojego pokoju i w milczeniu usiadł na sofie. Projektowałem akurat reklamę do pracy a on przyglądał się przez kilka minut moim działaniom zza mojego ramienia. W końcu odezwał się zachrypniętym głosem.

- Na mnie chyba pora.

Odwróciłem się do niego.

- Jak chcesz. Za chwilę powinieneś wziąć kolejną dawkę Gripexu. Jeśli tego nie zrobisz, zmarnujesz wszystko co ci wcześniej dałem.

Uśmiechnął się. A wcale nie chciałem zabrzmieć miło. Chodziło mi wyłącznie o moje pieniądze. Skoro już je na niego wydaje, mógłby ich przynajmniej nie marnować. Całe trzydzieści złotych zapłaciłem za te wszystkie cholerne witaminki.

- Już raz popełniłem ten błąd. - Kurwa zamknij się. Żadnych rozmów o przeszłości. Nie wiem dlaczego pozwoliłem mu mówić dalej.- Pisałem do ciebie wiele razy, ale nigdy niczego nie odczytałeś, więc powiem to jeszcze raz. Przepraszam.

Owszem, nie odczytałem żadnej wiadomości, bo zablokowałem go na każdym możliwym portalu. Kiedy zakładał nowe konta, kasowałem wiadomości od każdego z nazwą Kacper Kityś, Ahus, Kitu, czy Kaciuka. A nie był szczególnie kreatywny.

- Pisałem, że żałuję już kilka tygodni po tym, kiedy... no wiesz. Później próbowałem przez jeszcze długi czas, pisałem ci o szkole, wysyłałem zdjęcia z pierwszą dziewczyną, zdjęcia z wakacji. Zdjęcie nowego psa rodziców. Pisałem do ciebie, jak wprowadziłem się do Warszawy. - Kitu zachowywał się w gorączce tak samo, jak w stanie upojenia alkoholowego. Zawsze tak było. Oczywiście kiedy był niepełnoletni nigdy nie namawiałem go do picia. Kilka razy samo tak wyszło. Zawsze kończyło się to słowotokiem i napadmi romantycznego tragizmu. Uśmiechnąłem się lekko na to wspomnienie.- Wysłałem ci też moją piosenkę z kolegami z gimnazjum. Mieliśmy pół miliona wyświetleń.

- Ze squadcraftem?

Chłopak pokiwał głową, a ja wyszukałem i włączyłem utwór na youtube. Sześćset tysięcy wyświetleń, całkiem nieźle. Też zaczynałem od takich liczb, teraz dołączyły jeszcze dwa zera z tyłu.

W propozycjach pojawił się utwór który Kitu nagrał z kolegami w 2016 roku. Włączyłem go i dziwne uczucie, które towarzyszyło mi od pojawienia się Kacpra w moim domu spotęgowało się. Uczucie towarzyszące ludziom, kiedy słuchają ulubionej piosenki z dzieciństwa. Dosłownie i w przenośni. Zalała mnie fala wspomnień. Na pasku propozycji pojawiły się filmy Kitysia- w przeciwieństwie do mnie, nigdy nie zablokował kanału.

- Kacper, pamiętasz jak śmialiśmy się z żula FBI? Karma wróciła, wyglądasz teraz jak on.

Chciałem mu dogryźć, ale dopiero po chwili zorientowałem się, że pierwszy raz zwróciłem się do niego jego imieniem. Nie wiem, który z nas był bardziej zaskoczony.

- To w takim razie karma działa wybiórczo. Bo ciebie ominęła i nadal wyglądasz sto razy gorzej.

Uśmiechnąłem się.

- Dotknęła mnie, ale przyniosła mi tylko monotonię, nałogi i brak chęci do życia.

Kacper prychnął.
- Masz piękną żonę, piękną chatę, kino w salonie i platynową płytę. Tak tylko przypomnam.

Jakby oglądanie telewizji śniadaniowej na wielkim ekranie było wyznacznikiem szczęścia.

2023 || GargamelVlog x Ahus ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz