11 wyrok

1.6K 167 52
                                    

Z płytkiego snu zbudziło mnie gwałtowne walenie do drzwi. Niechętnie usiadłem i wychrypiałem coś, co miało zabrzmieć jak "proszę", a jednocześnie masowałem kark, obolały przez kilkadziesiąt minut przespanych w niewygodnej pozycji, do której byłem zmuszony przez zajmującego prawie całą sofę Kitysia.

Natalia zajrzała do środka i zmarszczyła nos, czując zapach dymu. Patrzyła przez kilka sekund to na mnie, to na śpiącego obok Kacpra, po czym pokręciła powoli głową, wykrzywiając pomalowane na buraczany kolor usta. Westchnąłem, nie mając nawet siły tłumaczyć, dlaczego tu zasnąłem.

- Pamiętasz, co mi obiecałeś? - zapytała jadowicie i wyszła, nie czekając nawet na odpowiedź.

Odwiozłem ją do szkoły, po czym wróciłem do domu i położyłem się w naszym łóżku, z zamiarem zaśnięcia. Skończyło się na godzinie patrzenia w sufit połączonego z gonitwą myśli. Wsłuchiwałem się w deszcz uderzający miarowo o szybę i coraz bliższe grzmoty. Kiedy usłyszałem, że Kitu chodzi po domu zszedłem na dół, gdzie zastałem go robiącego kawę. W przeciwieństwie do mnie, wyglądał na wyspanego. Nucił pod nosem, co kilka sekund przerywając, z powodu ataku kaszlu, od którego trząsł się cały dom.

Usiadłem przy stole i oparłem głowę na dłoniach, a chłopak bez słowa postawił przede mną kubek z parującym napojem.

- Dzięki Kituś. -Uśmiechnąłem się blado.

Uniósł brwi, siadając na przeciw.

- Co ty taki miły? -wsypał do swojej kawy chyba połowę cukierniczki i zaczął mieszać, używając łyżeczki do cukru. Po wszystkim odłożył ją na jej miejsce, gdzie cała okleiła się białymi kryształkami. Powstrzymałem się od komentarza.- Strasznie wyglądasz, spałeś w ogóle?

- Chwilę- odparłem wymijająco.- Nie mogłem zasnąć, dużo myślałem...

Poczułem zapach spalenizny. Kacper poderwał się i pobiegł w stronę piekarnika.

- Zapomniałem, że robię śniadanie.- powiedział skruszony, wyjmując na talerz przypalone zapiekanki z supermarketu. Postawił je na stole i patrzył na mnie wyczekująco, więc sięgnąłem po jedną.

- O czym tak myślałeś? - zaczął jeść swoją zapiekankę ze smakiem, nie zwracając uwagi na to, że był to smak węgla.- Pisałeś nam scenariusz?

- Nie mów z pełnymi ustami.

- Mhm.

- Nie, myślałem o swoim życiu. Natalia jest w ciąży.- wyrzuciłem z siebie. Zdążyłem przyzwyczaić do tej myśli i nie była dla mnie już tak abstrakcyjna jak w nocy, ale kiedy wypowiedziałem to na głos poczułem się dziwnie nierealnie.

- Poważnie? Gratuluję!- przełknął szybko i uśmiechnął się radośnie, wychylając się, żeby poklepać mnie po ramieniu.

-Taa- zmusiłem się do uśmiechu.- Na twoim miejscu pohamowałbym się z tą radością. Obiecałem jej, że kiedy wróci do domu, ciebie już tu nie będzie.

Zapatrzył się w nieokreślony punkt, ale po chwili na jego twarz wrócił uśmiech, tym razem mniej radosny. Wzruszył ramionami.

- To... dobrze. I tak zamierzałem już iść.

- Nigdzie nie pójdziesz- żachnąłem się- odwiozę cię do rodziców.

- Nie żartuj sobie, mówiłem ci, że nie mogę tam wrócić. - Zacisnął usta i namyślił się przez chwilę.- Po prostu pójdę do siebie.

- Jesteś chory.

- Czuję się już lepiej -oburzył się.

- Na głowę chory. - westchnąłem, przyglądając się, jak chłopak nerwowo poprawia jasne, nieuczesane włosy. - Nie będziesz mieszkał na ulicy. Albo jedziesz do rodziców, albo przenosisz się do piwnicy i ryzykujesz moje małżeństwo.

- Dlaczego, kurwa, musisz być taki uparty? - Uniósł się, a ja trochę zszokowany nie wiedziałem co odpowiedzieć.

- Bo się o ciebie martwię?

- To przestań. - wstał i wyszedł z kuchni. Poszedłem za nim do pracowni, gdzie zaczął przerzucać moje ubrania w poszukiwaniu swojej kurtki. Gdy w końcu ją znalazł, narzucił ją na siebie i w pośpiechu ruszył w stronę drzwi, które ja zablokowałem swoim ciałem.

- Wypuść mnie. -warknął.

- Kacper, uspokój się. Co się stało?

- Nic się nie stało. Pomogłeś mi, za co jestem bardzo wdzięczny, ale już po wszystkim. Muszę iść. Każdy z nas ma swoje życie.

- Chyba wolę, kiedy masz swoje życie bliżej mnie - chciałem zabrzmieć żartobliwie, jednak wyszło naprawdę żałośnie. Kitu raz jeszcze spróbował odepchnąć mnie od drzwi, ale nie udało mu się, choć nie stawiałem dużego oporu.

- Moje życie jest zagrożeniem dla twojego i nie tylko - powiedział cicho.- chroń żonę i dziecko i po prostu mnie stąd wyrzuć.

Przez chwilę byłem pewien, że chodzi mu o to, że może nas zarazić zapaleniem płuc i uśmiechnąłem się, lekko rozbawiony. Kacper wycofał się i usiadł zrezygnowany na fotelu przy biurku.

- Nie rozumiesz? Oni mnie szukają.- jego wzrok krążył niespokojnie po pokoju, omijając uparcie moją osobę.- Ale ja nie przyszedłem tu po to, żeby się ukryć.

- Kitu...

- Przyszedłem, żeby cię okraść- powiedział, dziwnie beztrosko. - To pieniądze są moim problemem, a ty masz ich jak lodu, dlatego tu jestem. 

Zsunąłem się po ścianie i usiadłem na podłodze, chowając twarz w dłoniach.

- I chociaż byłeś dla mnie taki dobry, to chciałem to zrobić za każdym razem, kiedy zostawiałeś mnie samego. Nawet dziś w nocy. - Głos zaczął mi drżeć. Usłyszałem, że wstaje i zbliża się do mnie. - Nie byłem w stanie, ale jedyne co mnie powstrzymało, to to, że jestem tchórzem. I to, że chyba, po tych wszystkich latach nadal coś do ciebie czuję.

Kręciło mi się w głowie. Gdybym nie był taki słaby, prawdopodobnie rzuciłbym się na niego, ale uderzyłem tylko pięścią w podłogę obok jego stóp. Na myśl o tym, że ryzykował tak życie moje i mojej żony robiło mi się niedobrze.

- Więc- ukucnął, zmuszając mnie do oglądania swojej twarzy, która teraz napawała mnie obrzydzeniem. Miał łzy w oczach. - Najlepiej mnie stąd wpierdol i każ mi nigdy nie wracać. Posłucham, bo i tak raczej nie będę już miał okazji. - Zaśmiał się nerwowo.

Wskazałem mu drzwi, patrząc na niego z nienawiścią. Nie wiem, dlaczego pozwoliłem mu odejść, nie powiedziawszy nawet słowa. Po chwili usłyszałem, jak zamyka drzwi, a później siedziałem jeszcze długo w tym samym miejscu, na podłodze, co jakiś czas rozświetlany przez ostre światła błyskawic.

2023 || GargamelVlog x Ahus ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz