Wreszcie udało mi się zasnąć, ale był to płytki sen, z którego budziłem się co kilka minut. Miałem poczucie bycia obserwowanym, choć równocześnie wiedziałem, że to irracjonalne, ponieważ zamknąłem drzwi do domu a wszystkie okna były zasłonięte. Mimo to przewracałem się z boku na bok, rzucając niespokojnym spojrzeniem po pokoju i spodziewając się, że napotkam gdzieś zaczajonego Kitysia.
Kiedy zadzwonił budzik oznajmiający, że powinienem jechać po żonę, czułem się jeszcze bardziej zmęczony, niż kiedy się kładłem. Postanowiłem nie dać Natalii poznać po sobie w jakim jestem stanie. Przebrałem się, przemyłem twarz chłodną wodą i ułożyłem włosy, po czym spóźniony pognałem do auta, zgarniając po drodze ubrania, w których chodził Kacper.
Wyrzuciłem je do śmietnika pod domem, stwierdzając, że chociaż spalenie ich w piecu byłoby bardziej oczyszczające, miałoby zbyt dramatyczny wydźwięk, nawet jak na mnie. Starałem się nie myśleć o chłopaku i całkiem dobrze mi to wychodziło. Pomagała w tym świadomość, że Kitu, który przyszedł tu kilka dni temu był tylko kreacją, stworzoną, żeby mnie wykorzystać.
Zaparkowałem pod uczelnią. Natalia czekała już na mnie schodach, i rozmawiała z grupą znajomych, głównie chłopców. Kobieta widząc mój samochód pożegnała się z nimi i ruszyła w moją stronę. Kiedy wsiadła, spojrzała dyskretnie na tylne siedzenie, by upewnić się, że nikogo tam nie ma.
- Udało wam się rozstać?- zapytała żartobliwie, jednak widziałem, że jest spięta.
- Bez większych problemów- uspokoiłem ją i uśmiechnąłem się sztucznie. Odetchnęła.
- Cieszę się. Jeśli Kacper będzie kiedyś w okolicy, może nas odwiedzać, polubiłam go. Tylko proszę cię, informuj mnie o tym, dobrze?
- Jasne - skinąłem głową i westchnąłem. Miałem zamiar wkraczając w ten nowy etap życia wyzbyć się kilku szkodliwych nawyków, wśród których przodowało okłamywanie żony, jednak wolałem poczekać ze złymi informacjami na moment, kiedy będziemy już w domu. Obawiałem się, że będę musiał powiedzieć Natalii całą prawdę, w końcu problem dotyczył także jej. Przypuszczałem, że przez moją naiwność będziemy zmienić trochę tryb życia, może nawet przeprowadzić się. Wolałem jednak to, niż bycie nachodzonym przez Kitysia albo innych podejrzanych typów.
*
Zanim zebrałem się, żeby poprosić ją o rozmowę, zrobiła to sama. Wyłączyłem telewizor, gdzie oglądałem właśnie reklamy. Natalia usiadła ostrożnie na oparciu fotela, bawiąc się sznurkami zaprojektowanej przeze mnie bluzy, którą miała na sobie. Była na nią za duża, ale dobrze się układała, a liliowy kolor pięknie komponował się z jej jasną skórą i kaskadą lśniących ciemnych włosów.
- Ja również mam ci coś do powiedzenia. Ale zacznij- zachęciłem ją. Pokręciła głową.
- Ty pierwszy.
Westchnąłem i poprawiłem okulary.
- Dobrze, więc... Tylko się nie denerwuj. Popełniłem ogromny błąd przyprowadzając tu Kita. Ma problemy z jakimiś ludźmi, co prawda nie znam szczegółów, ale wiem, że to może być dla nas niebezpieczne... Boję się, że on będzie tu wracał i może sprowadzić kłopoty.- Osłupiała. - Dlatego... myślę, że musimy się przeprowadzić.
- Dokąd?
- Nie wiem. - wymamrotałem- nie mam pojęcia. Będę czegoś szukał. Najlepiej, gdybyś na ten czas przeniosła się do rodziców.
- Nie ma mowy.- odparła- Zostaję z tobą. Och, wiedziałam, że będą przez niego jakieś problemy, po prostu to czułam! Gdzie on teraz jest?
Wzruszyłem ramionami.
- Kiedy się dowiedziałem, że ktoś go ściga, kazałem mu... iść.
Wyglądała na zaskoczoną. Zaczęła intensywnie nad czymś myśleć, a ja z zaciśniętymi wargami wpatrywałem się w nią i czekałem aż w końcu coś powie. Po chwili wstała i podeszła do mnie, po czym wtuliła się w moje ramie. Siedziałem niewzruszenie, czując ciepło jej policzka na własnym.
- Kuba, nie martw się. Możemy się przeprowadzić, sprzedajmy dom i kupmy coś bliżej centrum. Szybko o wszystkim zapomnimy.
- Tak, dlaczego nie. Bliżej centrum- spojrzałem na nią nieobecnym wzrokiem. - Więc... co chciałaś mi powiedzieć?
- Ach, to nic takiego. - Machnęła ręką.- Nie złość się, proszę.
- Jeśli to nic takiego, dlaczego miałbym się denerwować?
- Eee....- przygryzła wargę- miałam wczoraj tę sesję. No wiesz, tę o której ci mówiłam.
- Tę sesję. - powtórzyłem powoli. Skinęła głową.
- Jestem w ciąży Kuba. Ciało po porodzie się zmienia, to była moja ostatnia szansa.
- Ostatnia szansa na rozebranie się przed obcym facetem? Wątpię. Wszystkie zamierzasz wykorzystywać?- zaśmiałem się gorzko, a ona odwróciła wzrok. Wstałem. - Nie mam dziś na to siły.
- Kuba, sam robiłeś nagie sesje kilku modelkom.- rzuciła jedynym argumentem, jaki przyszedł jej do głowy. - Nie rozumiem dlaczego się tak denerwujesz.
- To było przed ślubem- odparłem sucho.- Muszę zapalić.
Chciałem wyjść z domu, jednak zaczynała się burza. Zszedłem więc do piwnicy, gdzie otworzyłem okno i odpaliłem papierosa. Koty wstały leniwie z materaca, który położyłem tu Kitowi i skłębiły się wokół moich nóg. Musiałem zająć się czymś destrukcyjnym, więc postanowiłem sprzątnąć chyba ostatni ślad po wizycie chłopaka.
Zebrałem pościel i spuściłem powietrze z materaca. Miałem cichą nadzieję, że znajdę tam jakiś ślad po Kacprze. Nie wiem dlaczego, ale oczekiwałem jakiegoś zwrotu akcji, jakiegoś listu albo karteczki z tajemniczym adresem ukrytej pod poduszką. Myślę, że to typowa przypadłość reżyserów i innych znawców filmów, ale czułem, że coś przełomowego powinno się wydarzyć.
Wniosłem rzeczy na górę i schowałem na ich miejsce. Natalia siedziała przed telewizorem i oglądała jakiś musical. Był piątek i w normalnych okolicznościach pewnie szykowałaby się na wyjście gdzieś z przyjaciółmi ze szkoły, ale teraz byłaby to głupota. Cieszyłem się, że zdaje sobie sprawę z powagi sytuacji.
Nie miałem ochoty spędzać z nią czasu i skierowałem się do swojego pokoju. Mimowolnie zajrzałem pod poduszkę, na której przez ostatnie noce spał Kityś. Przez głowę przemknęło mi pytanie: czego właściwie szukam?
Postanowiłem sprawdzić, czym chłopak zajmował się na moim komputerze. Nic nie wskazywało na to, że z kimś się kontaktował. Na pulpicie pojawiło się jedynie kilka nielegalnie ściągniętych gier a w historii przeglądarki ciąg utworów muzycznych na Youtube. Włączyłem losowy i siedziałem przez chwilę, słuchając męskiego wokalu połączonego z ciężkimi elektronicznymi dźwiękami.
Nie sądziłem, że będę choć trochę tęsknił za Kacprem. To znaczy za osobą, którą udawał. Czułem się gorzej, niż sześć lat temu, kiedy się pokłóciliśmy, a wtedy był mi przecież o wiele bliższy. Może nawet zbyt bliski.
Teraz, po tych trzech dniach tak przywyknąłem do jego obecności, że nie wiedziałem, co zrobić ze swoim czasem. Żywe wspomnienia cały czas stały mi przed oczami a ja starałem się je ignorować, zajmując się czymś innym.
Wyszedłem do kuchni, aby zrobić sobie kawę. Bardzo dokładnie odmierzyłem dwie łyżeczki fusów i powoli nalałem osiem dziesiątych kubka wrzątku, zostawiając miejsce na mleko. Kątem oka cały czas patrzyłem na biały kartonik leżący na szafce. Był to antybiotyk Kita, miał go brać przez tydzień i chociaż widać było już poprawę, choroba na pewno znowu się rozwinie, jeśli chłopak nie kontynuuje kuracji.
Zastanawiałem się, jakim idiotą musi być, żeby nie zabrać leków. Nie wiedziałem nawet, czy wziął poranną dawkę. Poszedłem do Natalii i usiadłem z nią przed telewizorem, wciąż myśląc o porzuconym białym kartoniku.
Gdzieś z tyłu głowy tliła mi się myśl, że nie wziął ich, bo wiedział, że nie będą mu już potrzebne. Zachowywał się przecież, jakby był pewien, że zapadł na nim wyrok śmierci.

CZYTASZ
2023 || GargamelVlog x Ahus ||
FanfictionWciąż żałuję tego, jak sprawy potoczyły się sześć lat temu. Skąd mogłem wtedy wiedzieć, że na własne życzenie kończę najlepszy okres swojego życia? Wtedy uważałem, że czynię krok niezbędny do dalszego rozwoju. A tylko wdepnąłem w gówno.