Dom

611 34 7
                                    

Paz POV

  No to tak, jak postanowiłam wcześniej, wyruszyłam w stronę rezydencji Gleefuli(głupio to brzmi). Chociaż miałam problemy z „pozbyciem się" Gideona, ale nie chce go denerwować. W końcu to tylko głupi koszmar.
Skoro jest głupi, to po co tam idziesz.
Eeeeeee, głos w głowie. Dobra oszalałam do końca, ale prawda, po co tam idę. Ech, chyba dowiem się, jak dotrę. Jak na zawołanie znikąd stałam naprzeciwko wielkiej rezydencji bliźniaków. Grzecznie zapukałam do drzwi.

 Otworzył mi ktoś- nie znam gościa.

-Dz-dz-dzię dobry -zająknęłam się, patrząc na nieznajomego.
-witaj panienko, panicz panienkę oczekuje -odpowiedział i wpuścił mnie do środka. Poczekaj. Cooooo!? Skąd wiedzieli, że przyjdę......., ale ja głupia, przecież są magikami- walnęłam się ręką w czoło. Weszłam przez drzwi wskazane przez gościa i powoli rozejrzałam się po pomieszczeniu. Był tam duży stół a na ostatnim krześle siedział Dipper
-witaj Pacifico -podszedł do mnie i pocałował dłoń, na co się lekko zarumieniłam.
-usiądź, proszę -wskazał krzesło, po czym je dla mnie odsuną.
-dz..iękuję -znowu się zająknęłam, on natomiast zajął swoje miejsce. Popatrzył się na mnie, nagle ktoś podał mi herbatę pod nos.
-proszę, napij się -wskazał ręką na napój.
-dzięki -powoli podniosłam filiżankę i wzięłam łyk. Ciepło rozniosło się po moim ciele.
-pyszn.......a -wymruczałam. Wtedy poczułam, jak zaczyna mi się kręcić w głowie. Upadłam na ziemię. Moje ciało robiło się coraz cięższe.
-oh Pacifico, znów idziesz spać -Dipper pochylił się nade mną i ostatnie co widziałam to -

Jaskrawo niebieską broszkę.

Reverse FallsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz