Rozdział 2

22 2 4
                                    

W poniedziałek na oddziale pojawiła się nowa dziewczyna. Okazało się, że będzie leżeć ze mną w sali. Ucieszyłam się, ponieważ wreszcie będę mogłą z kimś pogadać, lecz jak zwykle nic nie poszło po mojej myśli. Dziewczyna weszła na sale z kwaśną miną, zmierzyła mnie wzrokiem i położyła się na łóżko. Z grzeczności zapytałam.

- Jak się nazywasz?- na odpowiedź czekałam kilka minut

- Sara. Wiesz co? Nie mam ochoty na pogadanki.- po odpowiedzi obróciła się do ściany, a mi zrobiło się smutno, ale wiedziałam kto może mnie pocieszyć. Poszłam do Nialla.

Zapłukałam do drzwi. Po czym od razu weszłam.

-Hejjka Niall. Jak ci minęła nocka? 

-Hej, a całkiem nieźle. Poza tym, że spałem nie całe 3 godziny, a tobie?- zapytał 

- Mi minęła tragicznie, nie mogłam kompletnie zasnąć. Jeszcze dziś rano do sali przyszła dziewczyna, kompletnie nie dostępna. Z grzeczności chciałam zapytać jak ma na imię, to  odpowiedziała i  burknęła coś pod nosem i obróciła się.

- Kurczę, szczerze nie rozumiem takich ludzi, którzy są dla siebie oczkiem w głowie i są antyspołeczni. No cóż, ale każdy jest inny i tego nie zmienimy. Na szczęście my do siebie pasujemy jak ulał. 

-  Niall co miało znaczyć to ostatnie zdanie?? 

- Yyyyyyy no ten no, że my się rozumiemy tak po przyjacielsku. Wiesz o co chodzi.

Yhy po przyjacielsku- pomyślałam

-  Tak pewnie, że wiem. Mam świetny pomysł.- powiedziałam

- Dawaj, mów śmiało

- Widziałeś tą pustą ścianę na świetlicy?

- No tak, każdy ją widział.

- No właśnie, może byśmy ją trochę odświeżyli jakimś szalonym kolorkiem?

- Tak tak tak. Uwielbiam twoje szalone pomysły.

                  Niall zadzwonił po swojego wiernego przyjaciela aby kupił farbę w jakimś neonowym kolorku, nie trwało to długo, po pół godzinie mieliśmy już dwie puszki schnącej w mig i zmieniającej zapach pomarańczowej farby i pędzle. Nie mieliśmy wprawy do malowania, dlatego wyglądało to przezabawnie. byliśmy cali z farby jakbyśmy wrócili z Festiwalu Kolorów. Nagle w drzwiach stanęła Sara, oburzona, także jej mina nie zmieniła się od ostatniego spotkania z nią.

-  Co wy tu wyprawiacie czy jesteście normalni? Narażacie zdrowie swoje i innych. Opary z farby są bardzo niebezpieczne....- zaczęła krzyczeć, wtedy przerwał jej Niall

- Weź przystopuj trochę z tekstami, dobra?  A jak masz się tak wydzierać to lepiej wykrzycz się w poduszkę będzie ci lepiej uwierz- Niall spuścił ją trochę na ziemie

- Lepiej stąd zmykaj, bo ja wiem co Niall potrafi jak ktoś przekroczy barierę- dodałam

Sara obróciła się na pięcie i wyszła bez słowa.

My przybiliśmy sobie piątkę i krzyknęliśmy ,,BANG''. Inne dzieci patrzyły na nas z kwaszonymi minami i dziwnie się zachowywali, ale to już ich sprawa. Ku naszemu zdziwieniu nie przyszła żadna piguła. Pewnie oglądają '' Pielęgniarki'' i są ''zajęte'' jak to one mówią.                                                  Gdy weszliśmy do sali Nialla, zapytał mnie, o co mi chodziło z tą przekroczoną barierą. wytłumaczyłam mu, że to było tylko po to aby ją przestraszyć, no i chyba się udało. Później wzięliśmy ze stołówki ''pyszny'' obiad i sprawdziliśmy jak tam nasza ściana, pachniała jak świeże pomarańcze  z goździkami na stole wigilijnym, zostaliśmy też pochwaleni przez Panią Marylkę najlepszą pielęgniarkę i świetlicową za odnowienie świetlicy. Gdy słyszały to inne dzieci to aż im piana z buzi ciekła tak byli wściekli i zazdrościli. Po wszystkim poszliśmy do sali Nialla gdzie gadaliśmy do późnego wieczora, aż musiałam iść do swojej sali i do tej marudy obok o imieniu Sara.

Tak minął nam drugi dzień w szpitalu.


Przepraszam, że tak długo mnie nie było, ale nie miałam jak pisać, ale wy motywujecie mnie do pisania






Sadness and JoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz