Nadszedł kolejny dzień.
Tego dnia leżałam cały czas na OIOM-ie, byłam wykończona ostatnimi zdarzeniami, zastanawiałam się co dalej będzie, czy to było tylko lekkie pogorszenie, może Sara miała racje co do tej farby? Nie, na pewno nie, ona i racja to się mija z cele. Myślałam też o naszym związku, ostatnio robię się bardzo wybuchowa i potrafię zrobić problem z niczego. Nie dopuszczałam do siebie myśli, że moglibyśmy ze sobą zerwać lub zakończyć te piękne chwile. Niall w szpitalu ma tylko mnie, no właśnie taka jest prawda. Niestety rodzice Nialla nie interesują się nim, nie odwiedzają go, o jego chorobie mało co wiedzą, aż się serce kraja jak o tym pomyślę. Moja rodzina próbowała już wiele razy rozmawiać, pokazywać im jakie walory są w życiu ważne, niestety nic to nie pomogło, raczej muszą to załatwić między sobą. Najgorsze jest to, że Niall ani razu nie powiedział na nich złego słowa, a wobec niego dało się słyszeć wiele przykrych i raniących słów. Jestem pełna podziwu, gdyż choć ma na głowie jeden wielki problem (choroba), to jeszcze jego rodzice w ogóle go w tym nie wspierają. Nie chciałam mówić mu o moim pogorszeniu, ponieważ myślałam, że nie będę mu dodawać jeszcze moich problemów. Teraz już wiem, że właśnie nie mówiąc mu o tym sprawiam więcej problemów i przykrości, gdyż miałabym to tlić w sobie. Chcę się zobaczyć z Niallem jak najszybciej i rzucić mu się na ramiona.
Ten dzień minął mi bardzo szybko, ale doceniłam to co nie widoczne i inaczej spojrzałam na świat.
W tym rozdziale trochę przemyśleń Silver i uchylenie szarej rzeczywistości Nialla. Komentujcie jeśli się wam podoba, a jeśli chcielibyście coś zmienić to też zachęcam do napisania o tym.
CZYTASZ
Sadness and Joy
Hayran KurguWitajcie, jestem Silver przedstawiam wam moje smutne, a za razem wesołe życie.