Dzisiejsza noc wydawała się wyjątkowo ciemna, cicha i pusta. Miała w sobie coś przerażającego.
Był piąty dzień tygodnia, nazywany później czwartkiem.
Maria dowiedziała się, że Jezus wraz z Apostołami spożywają dzisiejszego wieczoru uroczystą wieczerzę i zapewne będzie ona trwać do późnej nocy. Dziewczyna chciała wcześniej się położyć i odpocząć - dziecko w jej łonie ostatnio jakby coraz gorliwiej wyrażało chęć wyjścia na świat. Jednak coś nie pozwalało jej zasnąć.
Czuła, że jej Mistrz jest w niebezpieczeństwie, przecież sam tak mówił.
Najchętniej pobiegłaby zaraz na Górę Oliwną, ale wiedziała, że nawet jeśli nie będzie musiała czekać na zakończenie wieczerzy, to i tak nikt jej nie wypuści z domu bez zgody Klaudiusza.
Strażnicy powiedzieli jej, że nie chcą być odpowiedzialni za ciężarną kobietę.
Ale gdyby Trybun wydał im rozkaz...
Maria cichutko wyszła ze swojego pokoju i zapukała do drzwi sypialni Klaudiusza. Wkroczyła do niej po paru sekundach. Siedzący na łóżku mężczyzna uśmiechnął się do niej lekko.
- Witaj, moja miła, co cię do mnie sprowadza o tej porze?
Magdalena wzięła głęboki oddech.
- Klaudiuszu... Chciałabym wyjść z domu.
Trybun zmarszczył brwi, po czym stanowczo zaprzeczył temu pomysłowi ruchem głowy.
- Absolutnie się na to nie zgodzę. Możesz zacząć rodzić w każdej chwili.
- Martwię się o Jezusa - jęknęła błagalnie Maria. - Muszę się z nim spotkać. Teraz. Jutro rano może być za późno.
- A więc to o to chodzi - warknął Klaudiusz, wstając z łóżka. - Ostatnio zawsze o to chodzi. O tego twojego... Mesjasza.
- Jest w niebezpieczeństwie, czuję to - wyszeptała Maria.
- Nigdzie nie pójdziesz. - Trybun podniósł głos. - Ani teraz, ani rano. Masz leżeć w domu.
Maria zacisnęła pięści.
- Może jestem twoją niewolnicą według prawa, ale nie według Boga.
- Według którego boga?! - huknął Klaudiusz.
Magdalena aż podskoczyła.
- W jakiego boga wierzysz...? - Trybun małymi krokami zbliżał się do Marii. - Jowisza? Zeusa? Ozyrysa? Jahwe? A może... - Stanął tuż przed nią, spojrzał jej w oczy i energicznym ruchem złapał ją mocno za podbródek, lekko unosząc go w górę. - Może tego chorego na umyśle bękarta z Nazaretu? Syna kobiety, która zgodnie z prawem waszego Jahwe powinna być ukamienowana jeszcze przed porodem? Zwykłego mężczyznę z zawyżonymi ambicjami, zarozumiałego i uważającego się za ważniejszego od Cezara?
Maria nie odzywała się ani się nie ruszała. Tylko patrzyła w błyszczące od gniewu oczy Klaudiusza.
- Wierzysz, że ten człowiek, wróg Rzymu, wyzwoli was, nędznych Żydów? Że pokona Cezara?
Trybun roześmiał się kpiąco, puszczając Marię.
- Głupia jesteś - syknął.
- Mogłeś mi to powiedzieć od razu, a nie kłamać, że mnie kochasz - wyszeptała Magdalena.
- Jesteś głupia, ale cię kocham - powiedział łagodniejszym głosem Klaudiusz. - Po prostu ten czarownik z Nazaretu cię omotał i namieszał w twojej ślicznej główce.
CZYTASZ
Pasja i Fortuna
Historical FictionHistoria Marii Magdaleny, niewolnicy ze starożytnego Izraela, sprzedanej rzymskiemu trybunowi. [zakończone: październik 2016 r.]