Rozdział XIII

117 23 4
                                    

W końcu nadszedł dzień, w którym Jezus miał przybyć do Jerozolimy.

Maria zaczynała dziewiąty miesiąc ciąży.

Z samego rana udała się pod bramę, przez którą miał wjechać Chrystus. Na wszelki wypadek zabrała ze sobą niewolnicę - w końcu w każdej chwili mogła urodzić.

Ludzie zbierali się coraz gromadniej. Nieśli ze sobą gałązki palmowe. Po jakimś czasie Go zobaczyła - jechał na ośle, a Jego uczniowie szli za nim. Zgromadzony tłum wiwatował, podkładał pod nogi osła gałązki i płaszcze, ludzie wykrzykiwali "Hosanna Synowi Dawida! Błogosławiony Ten, który przychodzi w imię Pańskie! Hosanna na wysokościach".

Maria przypatrywała się temu z uśmiechem, głaszcząc swój brzuch. Nagle opuściła ją wesołość.

"Za jakiś czas wrócę do Jerozolimy; wjadę za jej mury w chwale, a wyjdę jako złoczyńca."

- Greto. - Maria zwróciła się do niewolnicy. - Pomóż mi wyjść z tego tłumu.

***

Magdalena dowiedziała się, że Jezus spędza noce na Górze Oliwnej. Udała się tam, gdy zaczęło zmierzchać. Klaudiusz wyjechał na całą noc.

Maria wzięła ze sobą Gretę i strażnika Cypriana. Mężczyzna zawiózł ich na wyznaczone miejsce. Ktoś złapał Magdalenę za ramię.

- Kim jesteś? - spytał człowiek.

- Znajomą - mruknęła Maria.

Gdy Cyprian skierował blask pochodni na twarze Magdaleny i drugiego mężczyzny, ten puścił dziewczynę i cofnął się o krok. Na jego twarzy pojawił się uśmiech.

- Maria z Magdali.

To było raczej stwierdzenie niż pytanie.

- Skąd mnie znasz? - zdziwiła się dziewczyna.

Mężczyzna uśmiechnął się jeszcze bardziej.

- Nie pamiętasz mnie, prawda? Byłem jednym z twoich klientów.

Maria aż zgrzytnęła zębami. Jej twarz oblała się lekkim rumieńcem.

- To musiało być dawno, poza tym widzieliśmy się zapewne tylko przez jedną noc. To niemożliwe, żebyś mnie zapamiętał.

- Takiej dziewczyny nie da się zapomnieć! W młodości wiele razy korzystałem z usług nierządnic, ale dopiero gdy poznałem ciebie, poznałem, co to prawdziwie mocne uczucie. Jednak na jednym spotkaniu musiało się skończyć; następnej nocy już porwali cię ci barbarzyńcy.

Magdalena zagryzła wargi. Ach. Czyli to ten człowiek był jej ostatnim klientem. Zapamiętała pierwszego - mniej więcej - ale przecież nie wiedziała, który będzie ostatnim.

Maria, zawstydzona, spojrzała na przysłuchujących się Gretę i Cypriana.

- Teraz jesteś jeszcze piękniejsza. Ubrana jak patrycjuszka, a i twój brzuch dodaje ci uroku.

- Przepraszam, ale przyszłam tu, aby...

-Nie spytasz się nawet o moje imię? - Mężczyzna uśmiechnął się smutno.

Maria odetchnęła głęboko. Przypatrzyła się twarzy owego człowieka. Był przystojny, nie stary, miał całkiem mocno opaloną skórę. I patrzył na nią dziwnie miłym i jakby zachwyconym wzrokiem.

- A więc? - spytała.

- Zwą mnie Judasz, jestem jednym z Apostołów.

- Ach. - Maria pokiwała szybko głową. - Tak, możliwe że cię pamiętam, ale to było tak dawno... Czy możesz mnie zaprowadzić do Jezusa?

- W jakim celu? Jest zajęty modlitwą.

- Uwielbiam z nim rozmawiać, a dawno się nie widzieliśmy. Chciałabym zostać Jego uczennicą.

Judasz nerwowo podrapał się po głowie.

- Możesz porozmawiać ze mną - powiedział powoli.

- Przykro mi, ale nie mamy o czym. - Maria uśmiechnęła się lekko. - Nie chcę wracać do przeszłości... w każdym tych słów znaczeniu.

- Nie znalazłem sobie żony, bo wciąż myślałem o tobie - jęknął Judasz.

- Nie znam cię, a jeśli nawet zapłaciłeś mi za oddanie się tobie, to było parę lat temu. - Maria podniosła głos. - Proszę, zaprowadź mnie do...

- Wiem, że prawie się nie znamy, ale od tych kilku lat wspominałem cię jako piękną, nieosiągalną dziewczynę, która zniknęła i nigdy nie wróci, a teraz...

- Jestem w ciąży - warknęła Maria.

- Założę się, że to bękart.

- To nie twoja sprawa. Skoro nie chcesz mi pomóc, sama sobie poradzę. - Magdalena ruszyła przed siebie.

- Poczekaj - westchnął Judasz. - Chciałem tylko wyznać ci, co leży mi na sercu. Nic więcej.

- Zaprowadzisz mnie?

- Tak.

Ruszyli.

Pasja i FortunaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz