Rozdział I ✔

8.8K 617 48
                                    

Pięćset lat temu, gdy wylądowałam na Ziemi, pierwszą rzeczą jaką zrobiłam, była deklaracja zemsty. Pozbyłam się mojego prawdziwego imienia Neikea i przybrałam imię Cecylia, które miało mi przypominać o rodzinnej planecie.
Czas, jaki miałam, spędziłam na samodoskonaleniu się. Trenowałam sztuki walki z najlepszymi. Zgłębiałam tajniki nauki z najwybitniejszymi umysłami, jakie stąpały po Ziemi, od momentu mojego zesłania.
Tym sposobem, stałam się mistrzynią walk wręcz. Opanowałam broń białą i doskonaliłam swoje umiejętności, w dziedzinie medycyny, fizyki oraz astronomii, chemii i informatyki. Dodatkowo poznałam dziesięć języków ludzkich.

Obecnie mieszkam w Nowym Jorku, w małej willi, w centrum miasta. Zapewne jesteście ciekawi, skąd mam pieniądze? Odpowiedź jest banalnie prosta, przynajmniej dla mnie. Piszę anonimowo programy informatyczne i sprzedaję je bachorom, które przedstawiają je, jako własne na prestiżowych uczelniach. Poza tym, zawsze mogę wejść komuś do głowy, i powiedzieć aby mi kupił to, czy tamto, mały bonus mocy.

Ostatnio, zrobiło się niezwykle ciekawie. Pojawił się niejaki Iron Man. Żelazny Człowiek. Muszę przyznać, że Anthony Stark, jak na zwykłego śmiertelnika, przerósł wszystkich intelektem i możliwościami. Jak dla mnie, właśnie od niego rozpoczął się czas Avengersów. Oraz mój.

***

- Agentko Romanoff!

- Tak szefie? - mruknęła rudowłosa kobieta, w czarnym, opinającym ciało kostiumie.

- Masz za zadanie przeszkolić, w walce wręcz nowego rekruta. Raizer do mnie!

Ruszyłam w stronę kokpitu głównego na Helicarrierze i wyprostowana, stanęłam obok Wdowy. Muszę przyznać, sama przed sobą, że będzie zabawnie. Ciekawe, czego zdoła mnie nauczyć. Milcząc wpatrywałam się w szefa, Nicka Fury'ego i czekałam na rozwój akcji.

- W jej papierach, jest tylko zaświadczenie o ukończeniu kursu karate i zezwolenie na broń palną. Masz zająć się całą resztą - powiedział Fury, kiwając na mnie głową.
Wdowa wglądała jakby zjadła wyjątkowo paskudną potrawę.

- Po co Ci ktoś, kto nie ma doświadczenia? Marnujesz mój czas.

-Stark - warknął czarnoskóry i gestem ręki odprawił nas.

***

Nikt nie wie, że jestem boginią ani o tym, że potrafię namieszać każdemu w głowie. Tony był dla mnie idealną ofiarą.
Siedział przy barze i popijał szkocką z lodem. Oczywiście otoczony był wianuszkiem kobiet chcących spędzić noc w ramionach milionera. Stark siedział już lekko podpity więc stwierdziłam, że to idealna okazja aby "zawrócić mu w głowie". Zamknęłam oczy, skupiłam się i już po chwili wniknęłam do umysłu mężczyzny. Kobiety, zbroje, alkohol, kobiety i jeszcze więcej kobiet. Stark wstydziłbyś się.

-Pan Stark?- mruknęłam opierając się klatka piersiową, o jego bark.

-Tony, piękny aniele, dla ciebie Tony.

- A więc Tony. Czy nie miałbyś ochoty na wspólną noc ze swoim aniołkiem?

Nie minęło trzydzieści minut, a już jechaliśmy doskonale wyposażonym BMW, do apartamentu Starka. Oczywiście do niczego nie doszło. Podsunęłam mu fałszywe wspomnienia, naszej "upojnej nocy". Miliarder powiedział, że jestem "cudowną" kobietą i zrobi dla mnie wszystko, czego będę chciała. Tydzień temu wykorzystałam tą deklarację. Poprosiłam o włączenie do organizacji T.A.R.C.Z.A. Skoro Anthony wspiera finansowo organizację, ma prawo głosu.

***

Potrafię doskonale ukrywać aurę swojej mocy. Jednak, jej tłumienie nie przeszkadza mi, w wykorzystywaniu jej. Wyraźnie widziałam czerwonawą poświatę, wokół agentki, która sztywno maszerowała do sali treningowej. Uśmiechnęłam się wrednie, do jej placów i posłusznie ruszyłam za nią.

***

W szatni jednym skinięciem palca, zamieniłam dżinsy, koszulę i ciężkie buty na wygodny, elastyczny zestaw do ćwiczeń i czarne adidasy. Włosy zebrałam w ciasnego koka.

- Dobra Raizer, zobaczymy jak z twoją kondycją - powiedziała Romanoff, podnosząc kącik ust w kpiącym geście.

W ten sposób spędziłam ponad godzinę, biegając, jak głupia w koło olbrzymiej sali treningowej. Nawet się bardzo nie zasapałam. Wydaje mi się że, zrobiłam dobre wrażenie na agentce.

- Potrzebujesz przerwy? - zapytała. Pokręciłam głową. - Nie? W takim razie stawaj na macie.

Walka wręcz z Natashą, była czymś czego brakowało mi, od bardzo dawna. Miałam okazję spotkać wielu wyśmienitych wojowników, lecz ona była od nich lepsza. Może nie silniejsza, ale zdecydowanie sprytniejsza i szybsza.

Wdowa okręciła się wokół własnej osi, unosząc nogę w celu znokautowania mnie. Nie przewidziała, że zwinnie złapię jej kostkę, powalę ją na ziemię i obezwładnię.

- Jak ci na imię?

- Cecylia.

- Kto Cię szkolił.

- Ty agentko Romanoff - rzekłam spokojnym głosem.

- Wiesz, że nie o to pytam - warknęła rudowłosa podnosząc się z maty. Widocznie działałam jej na nerwy. - Jesteś doskonale przygotowana i zastosowałaś kilka chwytów, o których nie mam pojęcia. Kto cię uczył?

- Kilku mistrzów lokalnych sztuk walki. Większość nie przyjmuje już uczniów. Miałam szczęście.

Usłyszałam, że to już koniec treningu. Nie powiem, byłam lekko rozczarowana. Liczyłam na więcej. Jednak nie narzekałam i ruszyłam do szatni.

***

- Kim ona jest?

- Znajomą Starka, która została polecona, przez samego Iron Mana.

- Jest świetna, lepiej przeszkolona niż każdy na tym cholernym pokładzie, nawet ja Fury.

- Próbujesz mi powiedzieć, że ta dwudziestu dwu latka, jest lepsza od ciebie?

- Tak Fury.

Złote Kłamstwa ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz