-Ty chyba na głowę upadłaś! - Stark, wrzeszczy na mnie już od dobrych kilku minut. - Nigdzie nie pojedziesz!
- Tonyn- westchnęłam nad jego głupotą. - Nie uważasz, że nie masz tu nic do powiedzenia?
- Oczywiście, że mam! Zawsze mam.
- Anthony, ja cię nie proszę o pozwolenie, ja cię informuję o mojej decyzji. MOJEJ.
- Nie możesz nigdzie jechać z tym, tym diabłem! - wrzeszczał coraz bardziej wkurwiony Stark, widziałam to w jego aurze, postawie i oczach. Oczach, które przestały przypominać morze mlecznej czekolady, tylko dwa żarzące węgle. Przerażał mnie.
Salon Avengers Tower dawno nie był taki zatłoczony. Fotele i kanapy były zajęte przez mścicieli i ich przyjaciół bądź partnerów. W największe osłupienie wprowadził wszystkich Steve, który przyprowadził dziewczynę. DZIEWCZYNĘ. Filigranowa blondynka o idealnym wzroście, siedziała na kolanach Kapitana Ameryki i bez skrępowania od czasu do czas, całowała go. Samantha, bo tak miała na imię, olśniewała nas wszystkich. Jej piwne oczy z plamkami brązu, wesoło wpatrywały się w każdego z nas. Czerwone usta rozciągały się w uśmiechu, ukazując białe zęby. Według mnie była idealna. Czysta, niewinna i niedoświadczona przez życie. Zazdrościłam jej tego.
- Czy ty mnie w ogóle słuchasz!?
Głos, który nieprzyjemnie zawarczał blisko mojego ucha, gwałtownie wyrwał mnie z zamyślenia.
- Nie, nie słucham.
Szybko wymaszerowałam z sali, zostawiając wkurzonego Iron Mana. Dlaczego ten dureń tak się o mnie martwi!? Mamrocząc epitety w kierunku jego osoby, rozpoczęłam poszukiwania Gromowładnego, którego nie było w salonie. Podobno Jane nakłoniła go, żeby zrobił dla niej wyjątek i ponownie zabrał ją, do swego domu. Przemierzałam kolejne piętra, kiedy usłyszałam podniesiony damski głos. Bez wątpienia Jane.
- Powiedziałeś, że mogę jechać!
- Tak! Nie było mowy o małym laboratorium!
- To jest mi niezbędne!
- Nie! - czyżby Thor, sprzeciwiał się woli wybranki swego serca? - Albo jedziesz bez tego, albo wcale.
- Jesteś taki niesprawiedliwy!
- Jane.
Błyskawicznie cofnęłam się o kilka kroków wstecz i udałam, że dopiero co się tu znalazłam. Ponownie ruszyłam sprężystym krokiem znaną trasą. Minęła mnie wścieka Jane. Szybko złapałam złośnicę za ramię.
- Spokojnie dziewczyno, co się stało?
- Ten dureń nie pozwala zabrać mi mojego sprzętu! - mówi naburmuszona "pani naukowiec".
- Jane, on ma rację.
- Cooo!? Ty też przeciwko mnie!?
- Wybacz.
Plecy Jane minęły za rogiem. Nie przejęłam się tym zbytnio.
- Thor! Thor! - czy on jest głuchy? - THOR!
- Tak? Wybacz nie słyszałem cię.
- Nie nie szkodzi - mruknęłam. - Kiedy wyruszamy?
- Za godzinę.
- Dobrze, dzięki za informację. Gdzie idziesz?
- Rozpakować sprzęt Jane. Czego jak czego, ale tego ustrojstwa tam nie zabierze.
Zaśmiałam się widząc grymas na twarzy Gromowładnego. Wyglądał uroczo (spróbuj powiedzieć o tym Lokiemu, a nie żyjesz).
- Gdzie mój brat?
CZYTASZ
Złote Kłamstwa ✔
FanfictionWygnali mnie z rodzinnej planety wieki temu i zesłali do Midgardu, bym odpokutowała swe grzechy. Żyłam tak jak ludzie. Walczyłam, kochałam i byłam... Do czasu aż nie pojawili się oni Avengersi, a wraz z nimi ON. Czarnowłosy mężczyzna nie z tej plan...