Epilog ✔

5K 434 92
                                    

Długi stół, był syto zastawiony. U szczytu siedział sam Odyn. Po jego prawicy Thor, dalej Jane, ja i Loki oraz Sif, reszty młodych wojowników nie znałam. Lewa strona stołu, zajęta była przez starsze osoby, zapewne doradców. Tylko jedno miejsce było wolne, to na przeciwko Wszechojca.

Uczta rozpoczęła się bez ostatniego gościa. Z tego co zdążyłam zauważyć, nikt nie znał jego tożsamości. Byłam małomówna i nie odzywałam się niepytana. Szczerze miałam ochotę uciec stąd, jak najdalej, zaszyć się w jaskini za wodospadem i nie pokazywać, się światu. Przybyłam tu tylko dla Lokiego. Miał zostać osądzony. W najlepszym wypadku, czekało go zesłanie na Midgard, tak jak mnie kiedyś bez możliwości powrotu na rodzinna planetę, lub dożywotnie więzienie. Szczerze liczę na tę pierwszą opcję. 

Sączyłam wyborne wino, kiedy drzwi do sali stanęły otworem. Nie rozpoznałam na początku, kto przez nie wszedł, dopiero kiedy podszedł do wolnego miejsca uświadomiłam sobie KTO zasiada po drugiej stronie stołu, jako najlepszy przyjaciel Odyna. Tym człowiekiem był MÓJ Ojciec. Ojciec, którego tak nienawidziłam, którym gardziłam i obwiniałam za śmierć matki. Podniosłam się z miejsca. 

- Witaj. Ojcze -zaakcentowałam wyraźnie każde słowo.

Mężczyzna gestem dłoni nakazał biesiadnikom opuszczenie sali. Odyn potwierdził rozkaz. Została tylko nasz szóstka. Ja, Loki, Thor, Jane, Odyn i on mój Ojciec-Apolinary. 

- Dalej pyskata i nieokiełznana - zadrwił ze mnie.

- Co tu robisz? - wysyczałam z jadem w głosie.

- Odbieram to co jest mi należne.

- O czym ty mówisz?

- Straże! Brać ją!

Momentalnie zostałam obezwładniona. Opór, który stawiałam, był bezcelowy. Zaciągnęli mnie przed postać Apolinarego. Upadłam przed nim na kolana, czując ostry ból, przecięli mi skórę pod kolanami. Wołałam Lokiego o pomoc, błagałam żeby coś zrobił, cokolwiek. Siedział, siedział i siedział. Obojętny niczym głaz. Tylko Jane była bliska histerii.

- Czego ty ode mnie chcesz potworze!? - wykrzyczałam do Ojca.

- Widzisz, mój przyjaciel - tu wskazał na Odyna. - Zaproponował mi niezwykle ciekawy układ. Jak wiesz, nasze królestwa nie są ze sobą sprzymierzone, żadnym trwały porozumieniem, małżeństwo rozwiązałoby ten problem, nie uważasz?

- Przecież jestem z jego synem!

- Owszem, jednakże nie z tym odpowiednim.

- Nie! Nie! Nigdy nie poślubię Thora! - wrzeszczałam przez łzy bezsilności. - Loki!

- Loki ci nie pomoże, pracuje dla mnie.

- Nie on by mi tego nigdy nie zrobił! Nie dałby ci mnie skrzywdzić! Nigdy!

- O nie moja kochana, on zrobiłby wszystko by odzyskać wolność. 

Zamarłam. Przestałam się szarpać i wbiłam wzrok w Lokiego.

- Czy on mówi prawdę?

Skinięcie głową.

Moje oczy wypełniły się łzami. Słone łzy bólu, zdrady, upokorzenia spływały mi po policzkach.

-vWidzisz moja droga córko, Kłamca nigdy nie przestanie kłamać.

- Nie wiem, jak go do tego namówiłeś, ale się dowiem.

- Nadal nie rozumiesz? To było kłamstwo, Złote Kłamstwo.

- Dlaczego do cholery złote!?

- No pozór piękne i wspaniałe. Wielkie i szlachetne, a potem okazuje się tylko kłamstwem, zwykłym bolesnym kłamstwem.

Złote Kłamstwa ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz