Rozdział VII ✔

7.1K 482 152
                                    

- Brawo mistrzu - uśmiechnęłam się lekko.v- Myślałam, że szybciej to odkryjesz.

Znowu zamilkł i więcej się nie odezwał. Ciężki przypadek. Beznadziejny. Już miałam wracać do siebie, kiedy przemówił niskim głosem. Aż mnie ciarki przeszły. Bynajmniej nie z obrzydzenia.

- Co robisz na Ziemi?

Co go to do cholery obchodzi!?

- Pokutuję.

Nawet tego nie skomentował.

- Od jak dawna należysz do Avengers?

- Niedługo -zamyśliłam się. - Będzie z pół roku.

- Dlaczego?

- Dlaczego co? - zapytałam.

- Dlaczego do nich należysz?

- Mają jakiś cel. Może i utopijny "Uratujemy cały świat!", ale mimo wszystko jakiś.

- Brakowało ci celu w życiu?

Zmarszczyłam brwi. Takie otwarte pytania i ciekawość nie leżały w naturze Lokiego. Przynajmniej tak mi się wydawało. Mimo to odpowiedziałam.

-nNie. Cierpię na nudę.

Zielonooki bóg prychnął pod nosem.

- A co ja mam powiedzieć? Siedzę w celi. Pieprzona puszka, czeka na mnie, gdzie się nie pojawię.

- Winisz nas za to?

Odchylił głowę w geście zamyślenia i popatrzył w górę.

- Nie - powiedział po chwili.

Otworzyłam szerzej oczy. On tak na serio? Chyba muszę zawołać Thora, bo ten facet w celi, nie zachowuje się, jak jego brat, wielki bóg kłamst i psot.

- Nie za bardzo wiem, co teraz powiedzieć.

Uniósł lekko kącik ust.

- Kobiety często nie wiedzą, co powiedzieć na mój widok.

Teraz to ja głośno parsknęłam i mimowolnie się uśmiechnęłam.

- Widzę, że trafiłam na boga z narcyzmem.

- Nie porównuj mnie do Starka. Daleko mi do niego - warknął wbijając we mnie spojrzenie tych cudownych oczu. Chwila! Jakich oczu?! Dziewczyno opanuj się.

- Masz rację daleko ci do niego.

Teraz to bóg zmarszczył brwi, tak jak ja na początku. Chyba dziwiło go to, że przyznałam mu rację.

- Jak masz na imię - zapytał ni z tego, ni z owego.

- Po co ci wiedzieć jak...- przestałam mówić w środku zdania. Przecież to nie tajemnica! - Cecylia. Dla wszystkich Celii albo Lii. Jak kto woli.

- Celii...- przyciągnął leniwie moje imię.

- Ta rozmowa musi dobiec końca.

- Czemu jest całkiem przyjemna.

- Owszem dla ciebie kozo-rogu, bo zadajesz pytania, a nie odpowiadasz.

Zaśmiał się.On się zaśmiał!

- Kozo- rogu, nie ma co przebiłaś Starka!

- Cieszę się, że cię rozbawiłam.

Powiedziałam i wyszłam. Zdenerwował mnie. Szybkim krokiem pokonywałam długość korytarza. Dźwięk obcasów, roznosił się echem. Odetchnęłam głęboko. Zdołał mnie zdenerwować zwykłym pytaniem o imię. Nigdy nie lubiłam, jak ktoś się mną zbytnio interesował, ale to była przesada z mojej strony. Tak, nawet ja to dostrzegłam.

Złote Kłamstwa ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz