Rozdział 27

83 13 6
                                    

Lou's POV

Obudziłam się z okropnym bólem głowy. Próbowałam wstać, ale kiedy tylko się podniosłam spowrotem opadłam na łóżko, ponieważ zakręciło mi się w głowie. Postanowiłam dla bezpieczeństwa zostać w pozycji siedzącej. Wzięłam do ręki telefon i sprawdziłam godzinę.

12.14

No cóż, szczerze mówiąc myślałam, że będzie gorzej, choć wczoraj nie przypuszczałam, że aż tyle wypiję. Na szczęście nie urwał mi się film i po chwili pamiętałam wszystko co wydarzyło się poprzedniego wieczoru. Powoli wstałam i wolno poszłam w kierunku łazienki. Wlałam wodę do wanny i dolałam jak najmniej pachnącego płynu. Rozebrałam się i zanurzyłam w pianie.

Po półgodzinnej kąpieli wyszłam z wanny i owinięta ręcznikiem skierowałam się do garderoby po czyste ubrania. Na całe szczęście była sobota, więc nie opuściłam kolejnego dnia szkoły. Postanowiłam, że od poniedziałku kończę bezczynne siedzenie w domu. Ubrana w rurki, biały crop top i jeans'ową kurtkę poszłam do pokoju. Wzięłam telefon i napisałam SMS-a do Jadena.

Ja: Hej śpiochu, mogę zadzwonić czy nadal odsypiasz imprezę?

Nie zdążyłam nawet odłożyć telefonu, a już usłyszałam moją ulubioną piosenkę. Po chwili wsłuciwania się w cudowny głos Odell'a odebieram połączenie.

-Nie wiedziałem, że tak dużo pijesz - Mówi chłopak bez ogródek.

-Cześć, ciebie też miło słyszeć. Szczerze mówiąc ja też nie zdawałam sobie z tego sprawy - uśmiecham się kącikiem ust.

-I co teraz?

-Co masz na myśli? - Dziwię się.

-Czyli nic nie pamiętasz?

-Jezu... - Zaczynam się bać. Co ja takiego mogłam zrobić? Nie przypominam sobie nic złego z wczoraj. Chociaż byłam pod wpływem alkoholu więc w sumie wszystko możliwe - Czy ja... - Jąkam się - Zrobiłam coś głupiego?

-Nie wiem czy odbierasz to jaką złą rzecz ale... My tak jakby...

-Możesz się wysłowić? - Zaczynam denerwować się coraz bardziej.

-Przespaliśmy się razem.

I w tym momencie moje serce staje. Nie mogę wydusić z siebie żadnego słowa, a cisza po drugiej stronie telefonu mi nie pomaga. Zaczyna mi się robić na zmianę zimno i ciepło.

Niespodziewany śmiech przerywa tą ciszę. Dziwię się jeszcze bardziej.

-Lou ja... Przepraszam ja... - Jaden krztusi się śmiechem - Nie mogę ci tego robić... Boję się że tam zeszłaś na zawał - Mówi śmiejąc się jeszcze bardziej.

Jestem już tak zagubiona że tylko stoję i wpatruję się w ścianę.

Nagle dochodzi do mnie to wszystko.

-Czy to był żart!? Jak mogłeś! Wiesz jak ja się przestraszyłam! - Zaczynam krzyczeć do telefonu.

-Lou przepraszam. Naprawdę przepraszam, że tak się przestraszyłaś, ale musiałem to zrobić - Nadal słyszę jego cichy śmiech.

-Już nie żyjesz- Syczę.

-Lou! Przepraszam to tylko żart! Proszę powiedz, że pomiędzy nami okej - Teraz już nie jest mu chyba do śmiechu.

-No dobrze. Nie będę się gniewać, ale i tak jesteś mi winny jakąś przysługę - Uśmiecham się zwycięsko.

-Ugh - Jęczy - No dobrze, niech ci będzie. Wszystko, żebyś nie była na mnie zła.

Can't PretendOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz