Rozdział 16

140 21 0
                                    

Matt's POV

Nadal nie wierzę, że się na to zdobyłem... Ja właśnie... Przed chwilą... Usłyszałem głos Lou... Dziewczyny, która znaczy dla mnie tak wiele...

Zaczynam się uśmiechać jak głupi i wiem, że gdyby ktoś mnie teraz zobaczył to pomyślałby, że jestem nienormalny.

Rzucam się na łóżko lecz nie zamierzam spać. Gapię się tylko na sufit i rozmyślam. Rozmyślam o Lou. Zastanawiam się co teraz robi. Bardzo spodobał mi się jej głos. Był... Taki aksamitny, ale nie monotonny. Jedyne co mnie niepokoiło to to, że płakała. Aż mi serce się ściska na myśl, że jest jej smutno. Smutno przeze mnie.

Boże, jestem takim debilem. Nie wiem dlaczego tak napisałem... Tamten dzień to ogólnie była porażka. Wiedziałem, że coś zepsuję. Jak zawsze.

Podnoszę się z łóżka. Wychodzę na korytarz. Chciałem pójść pogadać z moim kumplem, który śpi w pokoju obok, ale rezygnuję. Zamiast tego kieruję się na dół do kuchni i sprawdzam szafki. Jako, że w naszym bractwie znajdują się sami faceci mamy pełno przeróżnych chrupek, chipsów czy przekąsek porozrzucanych po różnych częściach domu, w którym mieszkamy. Biorę coś do jedzenia i idę do salonu.

Zastaję tu Nasha oraz Brada oglądających jakiś film. Siadam na kanapie obok nich i wgapiam się w telewizor. Nie mam pojęcia co za film wybrali chłopacy ale jest tak nudny, że oczy mi się same przymykają.

___________________

Budzę się w środku nocy. Wyciągam telefon z kieszeni.

3:46

Musiałem usunąć podczas oglądania tego żenującego filmu. Obok mnie pochrapuje Nash. Widać nie tylko mnie to znudziło. W całym domu są zgaszone światła. Idę powoli w kierunku schodów uważając, żeby się o coś nie potknąć. Nagle natrafiam na krzesło, które z tego co wiem nigdy tam nie stało, i przewracam się na nie.

-Kurwa.

-Stary ciszej - słyszę mamrotanie chłopaka na kanapie - próbuję zwalczyć plagę zombie i uratować świat.

-Nie przeszkadzaj sobie - śmieję się. Wstaję i tym razem włączam latarkę w telefonie. Trafiam na schody i wchodzę na górę. Znajduję drzwi do mojego pokoju i do niego wchodzę. Skopuję spodnie z nóg i zdejmuję koszulkę. Nie mam siły zrobić cokolwiek innego. Kładę się na łóżko i odpływam.

Lecz coś mi w tym przeszkodziło. Dzwonek sms mojego telefonu. Wzdycham. Kogo o tej porze niesie? Spoglądam na wyświetlacz:

Lou: Matt, śpisz?

Od razu się rozbudzam. Moje serce odrobinę przyspiesza jak zawsze gdy z nią piszę.

Ja: Nie, nie śpię. Chłopacy puścili jakiś słaby film i zasnąłem ale właśnie się obudziłem i nie mam co ze sobą zrobić

Odpisuję. Nie muszę długo czekać na odpowiedź.

Lou: Bo wiesz... Tak sobie myślałam...

Ja: Tak?

Lou: Wiesz, nie potrafię się na ciebie aż tak długo gniewać. Cholernie brakuje mi naszych rozmów i...

Lou: I chcę, żeby było jak dawniej

Matt: Wiesz, że zawsze możesz do mnie napisać czy zadzwonić

Lou: Tak wiem, i właśnie chcę skorzystać z tej szansy

Matt: Co masz na myśli?

Nawet nie zdążam wysłać ostatniej wiadomości kiedy rozlega się dzwonek mojego telefonu. Naciskam zielony klawisz.

-Halo?

-Matt?

-Tak, to ja. Hej Lou. Co się stało, że nie śpisz? - Pytam się. Słyszę w słuchawce ciche pociąganie nosem - Lou? Co się stało?

-Ja... Ja...

-Spokojnie - staram się ją uspokoić - powiedz mi wszystko od początku

-Ja... Poprostu nadal nie mogę znieść myśli, że się muszę przeprowadzić... Rodzice kazali mi się już spakować. Pojutrze wylatujemy... Ja... Nawet nie zdążę się pożegnać z przyjaciółmi... Matt... Co ja mam zrobić...

-Lou - przerywam ten monolog - Wiem, że brzmię głupio, ale staraj się nie panikować. Spokojnie. Napisz do przyjaciół i poproś jutro o spotkanie chociażby na kilka minut. Napewno cię wesprą i ja... Ja tu zawsze jestem

-Matt - nadal słyszę ciche pochlipywanie - dziękuję Ci. Dziękuję Ci tak bardzo. Wiesz, jesteś dla mnie bardzo ważny.

-Ty dla mnie też Lou... Ty dla mnie też...

***

Jejuuu, już niedługo 1k wyświetleń!!!!! O matko!!! To jest niesamowite!!!! Uwielbiamy was :D
Do napisania

Can't PretendOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz