Lou's POV
Od rana tylko przetaczam się od kanapy do łóżka i tak w kółko. Nie mogę usiedzieć już w miejscu. Do tego mój katar się pogorszył i zaczęło mnie boleć gardło. Poprostu świetnie.
Byłam w trakcie przenoszenia się pod cieplutki kocyk i poduszki kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi.
Kogo z nowu niesie?
Z drugiej strony się trochę przestraszyłam, bo nikogo się nie spodziewałam, a nie pamiętam, żebym komuś podawała mój adres.
Zlękniona podeszłam pod drzwi na palcach i wyjrzałam przez okno.
Ciemne włosy, ciemne oczy...
-Jaden? - ucieszyłam się i rzuciłam się mu w objęcia zaraz po otwarciu drzwi.
Roześmiany chłopak odwzajemnił mój uścisk i pocałował mnie we włosy.
-Aż tak się zstęskniłaś? - zapytał z iskierkami rozbawienia w oczach.
Usmiechnęłam się półgębkiem.
-Poprostu w życiu bym siętu ciebie nie spodziewała - uśmiechnęłam się szerzej - Jakim cudem znalazłeś mój adres? - spytałam zaciekawiona.
-Ma się swoje sposoby - chłopak powiedział tajemniczo i mrugnął do mnie na co ja podniosłam brwi do góry. Chłopak roześmiał się z mojego powodu - Tak serio to przekupiłem babkę w sekretariacie, bo powiedziałem jej, że umierająca sama leżysz w domu i pragniesz, niczym spragniony na pustyni, lekcji z dzisiejszych zajęć.
Zaczęłam się głośno śmiać, a chłopak do mnie dołączył.
- Ile możesz zostać? - spytałam się gdy trochę nasza głupawka minęła.
-Na ile tylko masz ochotę mnie widzieć - znów do mnie mrugnął na co ja wystawiłam do niego język.
-Może obejrzymy jakiś film? - zaproponowałam, bo była to chyba najbardziej alternatywna opcja spędzania czasu w taką pogodę.
-Pewnie - ucieszył się chłopak - Masz pomysł co?
-Ty wybierz, ja idę zrobić jakieś przekąski - powiedziałam i poszłam do kuchni.
Byłam w połowie robienia herbaty dla Jaden'a gdy ukazała mi się jego głowa w drzwiach.
-Zapomniałem dodać, że wyglądasz przesłodko w tej piżamce - usmiechnął się. Rzuciłam w niego najbliżej leżąca rzeczą, którą miałam pod ręką czym okazała się mała łyżeczka. Chyba mam kompletnego zeza bo nie trafiła nawet blisko chłopaka.
Brunet zaczął się głośno śmiać i uciekł do salonu. Pokręciłam ze śmiechem głową i wróciłam do poprzedniej czynności.
Z parującymi kubkami i miskami z przekąskami skierowałam się do salonu gdzie wszystko postawiłam N stoliki. Chłopak czekał już na mnie na kanapie z przyklejonym uśmiechem na ustach. Usiadłam obok niego i zaczęliśmy oglądać film.
_______
-Lou, obudź się.
-Ja nie śpię - mruknęłam sennie.
-Wcale - zaśmiał się chłopak - Jeśli film ci się nie podobał mogłaś powiedzieć.
-Bardzo mi się podobał, tylko jestem jakoś okropnie zmęczona ostatnio, a jeszcze teraz jestem osłabiona przez tą chorobę to już w ogóle.
Chłopak pogłaskał mój policzek.
-Idź się połóż do łóżka. Ja już pójdę, żeby ci nie przeszkadzać - Pokiwałam głową na jego słowa. Chłopak bez słowa pocałował mnie w czoło i poszedł do drzwi. Usłyszałam tylko dźwięk zamykanych drzwi i znowu byłam sama w tym ogromnym domu.
Stwierdziłam, że wezmę sobie do serca rady Jaden'a i pójdę do łóżka po drodze zamykając drzwi wejściowe na klucz. Tak więc zrobiłam i już za chwilę leżałam pod cieplutką kołderką.
Lecz sen nie przychodził.
Chyba się już zbyt rozbudziłam, by teraz iść spać.
Po raz tysięczny chyba w tym tygodniu zdecydowałam się na kąpiel. Wybieram olejek o zapachu wiśniowym i wlewam go do wanny gdzie wcześniej nalałam wodę. Zdejmuję ubrania i zanużam się w pianie.
Po pół godzinie wycieram się miękkim ręcznikiem, zakładam piżamę i idę prosto do pokoju. Siadam na łóżku, a na głowę zakładam sobie kołdrę.
Zastanawiam się co ja mam teraz zrobić. Zbyt mnie boli głowa na oglądanie filmu czy serialu, a jakoś nie czuję wewnętrznego pociągu do książek.
Wyciągam z nudów telefon i bawię się nim przez chwilę. Moją uwagę przyciągają sms'y z Mattem. Chyba mam teraz czas, żeby mu wszystko wyjaśnić.
Ja: Hej Matt
Piszę i nie czekam dłużej niż kilka sekund aż dostaję odpowiedź.
Matt: No nareszcie!!! Ty wiesz jak ja się martwiłem!?
To, że chłopak się tak o mnie troszczy jest urocze.
Ja: Przepraszam, ale naprawdę nie miałam czasu pisać z tobą. Na dodatek teraz ta choroba
Czekam na odpowiedź, ale nic do mnie nie przychodzi. Biorę więc telefon do ręki i idę na dół wziąć lekarstwa.
Nie zdążam nawet przekroczyć progu kuchni kiedy rozlega się dźwięk mojego telefonu.
Nie patrzę kto dzwoni tylko naciskam zielony klawisz i przykładam urządzenie do ucha.
-Hal... - nie zdążam nawet powiedzieć jednego słowa jak ktoś mi przerywa.
-Lou!? Jak to choroba!? Co ci jest?! - słyszę podniesiony męski głos ze słuchawki. Chwilę muszę pomyśleć, zanim dociera do mnie kto to.
-Matt? To ty?
-No, a kto inny! - denerwuje się chłopak - No to?
-Matt, nie umieram, jestem przeziębiona - śmieję się z gwałtownej reakcji chłopaka.
-Uch... A ja się tu martwię jak głupi - wzdycha chłopak - Nie rób mi tak więcej.
-Nie będę - uśmiecham się chociaż wiem, że mój rozmówca tego nie zobaczy - Skoro dzwonisz to opowiedz jak tam twoje życie.
-Ugh... Normalnie - odpowiada Matt - Mam teraz kupę roboty bo moja drużyna ma niedługo mistrzostwa.
-Twoja drużyna? Nie wiedziałam, że coś trenujesz - marszczę brwi.
-Jeszcze dużo rzeczy których o mnie nie wiesz mała - chłopak mówi głębokim głosem.
-Chyba muszę wrócić do teorii, w której jesteś jakimś zboczeńcem - śmieję się.
Nagle słyszę pukanie do drzwi, które po chwili lekko się uchylają.
-Dzień dobry panienko Lou, pani rodzice już wrócili i każą przekazać, że za chwilę będzie kolacja - to nasza pokojówka.
-Dobrze, dziękuję Marie. Ile razy mam ci powtarzać, żebyś nazywała mnie poprostu Lou - uśmiecham się zachęcająco.
-Dobrze... Lou - odpowiada na mój uśmiech i wychodzi.
-Kto to był? - kompletnie zapomniałam o Matt'cie.
-Pokojówka. Moi rodzice właśnie wrócili i proszą mnie na kolacje - wzdycham - Muszę już kończyć. Pogadamy później.
- Do usłyszenia Lou - słyszę i rozłączam się.
Wstaję z łóżka i wychodzę z pokoju, aby zjeść razem z rodzicami posiłek. Nie mam na to ochoty, ale cóż.
Prze najbliższe pół godziny będę słuchać o ich jakże ciekawym wyjeździe.
Cudownie.
***
Mamy nadzieję, że rozdział się podoba :D Zostawcie po sobie koniecznie jakiś ślad. Komentarze i gwiazdki mega nas motywują :)
Do napisania
CZYTASZ
Can't Pretend
Fiksi RemajaZaczyna do ciebie pisać podejrzany koleś. Nic o nim nie wiesz. To dlaczego dalej piszesz? No właśnie. Takie pytanie zadaje sobie Lou.