Lou's POV
Budzi mnie rano dźwięk dzwonka do drzwi i łamiący ból pleców. Wczoraj udało mi się jakoś przetrwać kolację z rodzicami aczkolwiek odeszłam wcześniej od stołu, bo miałam dość tego dystansu pomiędzy nami.
Ktoś pod drzwiami chyba ma coś nie tak z ręką bo dzwonek nie przestaje przeraźliwie dzwonić.
Zaspana zwlekam się z łóżka i ledwo schodzę po schodach wypuszczając z siebie ogromną ilość przekleństw. Kogo znowu niesie o tej porze!?
Patrzę przelotnie na zegar.
7:15
No to chyba jest jakiś żart.
Naciskam rozeźlona klamkę, otwieram drzwi na oścież. Nagle moja głowa styka się z czyjąś piersią. Podnoszę wzrok do góry i staję jak wryta.
Pierwsze co rzuca mi się w oczy to blond włosy, niesamowicie niebieskie oczy i ten zadziorny uśmiech, który mam ochotę zetrzeć mu z twarzy.
-James... - wzdycham i marszczę brwi - Co ty tutaj robisz? - mówię już ostrzejszym tonem.
Chłopak uśmiecha się bez pośpiechu ukazując rząd równych białych zębów.
-Widzę, że nie przeszkadzam - komentuje mój wygląd.
Dopiero teraz orientuję się, że nadal jestem w piżamie z nierozczesanymi włosami i nie świeżym oddechem.
-Nie zmieniaj tematu- mówię mróżąc oczy.
Chłopak krzyżuje ręce, przez kurtkę widać zarys jego mięśni.
-Mam list do twojego ojca.
-Ty? - dziwię się - Do mojego ojca? A przepraszam bardzo co was łączy?
Blondyn śmieje się krótko.
-Daj mu to poprostu - mówi i odchodzi w stronę swojego samochodu uśmiechając się pod nosem.
Gdy chłopak odjeżdża ja nadal stoję w drzwiach. W końcu otrząsam się z szoku i ruszam się z miejsca. Zamykam drzwi i idę do sypialni rodziców.
Jednak w środku nikogo nie zastaję. Marszczę brwi. Już wyszli? No trudno. Kładę białą kopertę na szafce nocnej i wychodzę.
Idę do pokoju na górę i zastanawiam się nad dzisiejszym dniem. Nie mam siły iść do szkoły, ale może zrobię coś pożytecznego i pójdę na zakupy, bo większość moich rzeczy byłam zmuszona zostawić w poprzednim domu.
Ubieram więc czarne rurki, bordową bluzę, a na to zarzucam jeans'ową kurtkę.
Schodzę na dół po schodach i zakładam timberlandy. Po chwili zastanowienia biorę jeszcze szalik, bo pomimo tego, że jest kwiecień, jest chłodno, a do tego leje.
Biorę klucze do samochodu z szafki w przedpokoju, a telefon oraz portfel chwytam w rękę i wychodzę.
Gdy już siedzę w samochodzie czekam chwilę, żeby samochód się nagrzał i dopiero wtedy ruszam. Włączam radio, żeby nie było zbyt nudno podczas podróży do centrum handlowego.
Włączyłam się do ruchu i zatrzymuję na światłach bo właśnie zapaliło się czerwone.
Zaczęłam myśleć o końcu roku szkolnego. Nareszcie mogłabym stąd wyjechać i oderwać się od wszystkiego.
Moje rozmyślania przerywa głośny dźwięk klaksonu. Otrząsam się z szoku i zdaje sobie sprawę z tego, że już jest zielone od kilku sekund, a ja nadal stoję.
Szybko naciskam podał gazu i skręcam w najbliższą ulicę.
Po dziesięciu minutach drogi jestem już na miejscu. Parkuję samochód na parkingu podziemnym i ruszam na zakupy.
________
Po godzinnym łażeniu po sklepach nogi mi już odpadają, a ręce bolą mnie jak nie wiem od nadmiaru toreb. Idę w kierunku samochodu.
Jakimś cudem udaje mi się otworzyć bagażnik i wrzucić tam moje zakupy. Wykończona padam na siedzenie kierowcy i dobre dziesięć minut tak siedzę z zamkniętymi oczami.
Powoli podnoszę powieki przekręcam kluczyki i ruszam w kierunku domu. Przez myśl przechodzi mi, by pojechać do kawiarni, ale niemal od razu rezygnuję z pomysłu, ponieważ jestem tak zmęczona.
Gdy już stoję przed garażem biorę do ręki małego pilota i otwieram drzwi. Wjeżdżam do środka i wysiadam z auta. Otwieram bagażnik i wyciągam zakupy. Zamykam klapę i otwieram drzwi łączące garaż z domem.
Z trudem wchodzę o schodach, a kiedy w końcu jestem w pokoju rzucam wszystkie torby na łóżko. Opadam na krzesło stojące przy biurku i zastanawiam się jak to wszystko rozpakuję.
Po kilku minutach niechętnie wstaję i patrzę na moje zakupy. Najchętniej bym je tam zostawiła, ale nie będę miała gdzie spać, więc jestem zmuszona coś z nimi zrobić.
Chyba przez tą chorobę jestem taka osłabiona i cholernie zmęczona. Muszę się udać do apteki po jakieś leki, żeby nie być cały czas przykutą do łóżka. Nudzi mi się już okropnie w domu. Może bym gdzieś wyszła z Jaden'em? Pewnie by mnie zaciągnął do jakiegoś klubu.
Kładę się w ubraniu na łóżku wśród toreb i od razu zasypiam.
_____________
Budzę się cała oblana potem.
Znowu ten sam koszmar? Nie... Ten był jakiś inny. Nie było tej fabuły co zawsze.
Podnoszę rękę i rozczesuję włosy palcami. Całe się skołtuniły.
Patrzę na wyświetlacz w telefonie.
16.48
Na szczęście jeszcze nie jest bardzo późno. Idę do garderoby po czystą bieliznę i kieruję się do łazienki. Biorę szybki prysznic i ubrana wracam do pokoju. Zaczynam rozpakowywać zakupy.
Zabieram wszystkie torby w których są ubrania do garderoby. Rozkaładam wszystko na miejsca co zajmuje mi z 15 minut.
Wracam do reszty zakupów i zaczynam wyjmować dekoracje i dodatki do pokoju. Na ścianie wieszam zegar i obraz, a na biurku stawiam kilka, jak na razie pustych ramek. Do szafki poniżej wkładam długopisy, ołówki i inne głupoty potrzebne do szkoły.
Na szczęście mam ich teraz spory zapas, bo nie uśmiechają mi się w najbliższym czasie kolejne tego typu zakupy. Wyjmuję resztę rzeczy, w tym okulary przeciwsłoneczne, bo przecież idą wakacje, no i ciepłe puchate kapcie, bo ostatnio cały czas mi zimno.
Na koniec zbieram wszystkie torby i znoszę je na dół gdzie wyrzucam je do kosza na śmieci. Gdy już jestem w pokoju siadam na miękkim dywanie i biorę do ręki telefon.
Wybieram numer Jaden'a. Odbiera po pierwszym sygnale.
- Halo?
- Hej Jaden, tu Lou.
- Hej, nie zdążyłem spojrzeć kto dzwoni. Jak się czujesz?
- Już lepiej, dzięki. Chciałam zapytać, czy masz jakieś plany na wieczór?
- Chciałem pójść na jakąś imprezę i trochę się rozerwać, ale nie mam z kim, a co?
Skąd ja to wiedziałam? Byłam niemal pewna, że mój przyjaciel gdzieś się wybiera, no i proszę.
- To się dobrze składa, bo ja też chciałam gdzieś wyjść. Mam dość bezczynnego siedzenia w domu.
-Naprawdę!? Lou to super! Będę u ciebie o 19.00, pasuje ci?
- Jasne, do zobaczenia.
- Do zobaczenia.
Odładam telefon na biurko i zaczynam się szykować. Na szczęście kupiłam sobie nową sukienkę. Świetnie się składa. Idę do łazienki i robię sobie makijaż.
To będzie długa noc.
***
Hej hej :)) I jak wam się podoba? Czekamy na wasze opinie i oczywiście liczymy na większą aktywność ;)
Do napisania
CZYTASZ
Can't Pretend
Novela JuvenilZaczyna do ciebie pisać podejrzany koleś. Nic o nim nie wiesz. To dlaczego dalej piszesz? No właśnie. Takie pytanie zadaje sobie Lou.