Minęłam właśnie nie działającą latarnię kiedy usłyszałam huk w bocznej uliczce, najwyraźniej ktoś się bił. Kiedyś pewnie bez namysłu bym tam wpadła i próbowała uspokoić bójkę,-co nie zawsze dobrze się dla mnie kończyło- ale nie dzisiaj. Tym razem tylko popatrzę czy to nie ktoś od mojej szkoły. Skręciłam do zaułka starając się być niespostrzeżoną. Moje oczy szybko się przyzwyczaiły do ciemności i zauważyły tam Scotta, który dawał łomot jakiemuś gościowi. Wyglądał na około osiemnaście lat i miał mocno czerwone włosy. Schowałam się za kontenerem na śmieci i patrzyłam. Scott nie przestawał uderzać w jego brzuch, ale ten odpowiadał na to tylko szyderczym uśmiechem i powiedział "Tylko na tyle cię stać?". Widząc jak chłopak jeszcze bardziej się rozwścieczył, uśmiechną się jeszcze bardziej pokazując przy tym niesamowicie białe zęby. W momencie kiedy Scott na chwilę zatrzymał pięści, rudy chłopak uderzył go w klatkę piersiową i czarnowłosy poleciał kilkanaście metrów dalej.
- Scott!- o nie. Co ja zrobiłam? Powinnam trzymać język za zębami. Teraz obydwoje na mnie popatrzyli, a ja zaczęłam uciekać.
Biegłam przed siebie nie zwracając uwagi na drogę. Dotarłam do wschodniej bramy parku i coś, albo raczej ktoś złapał mnie w pasie zatrzymując tym samym. Próbowałam się uwolnić, szarpałam się na wszystkie strony, ale bezskutecznie.
- Uspokój się.- ciepły męski głos rozbrzmiał w moich uszach, a ja jak znieruchomiałam.- Tak lepiej, a teraz powiedz mi co ty tam robiłaś?
- Usłyszałam, że ktoś się bije i postanowiłam to sprawdzić.- głos mi drżał.
- Myślałem, że jesteś mądrzejsza. Teraz posłuchaj mnie,- jego usta lekko musnęły moje ucho- pójdziesz prosto do domu, czyli bez wchodzenia w jakieś ciemne uliczki i podglądania ludzi jak się nawalają, bo nie zawsze będziesz mieć takie szczęście jak teraz. Zrozumiano?
Mój głos gdzieś przepadł, więc tylko pokiwałam lekko głową i zaraz po tym jak mnie puścił pobiegłam przed siebie - tym razem patrząc gdzie. Gdyby nie to, że mama zabrała mnie kiedyś na spacer tutaj nie wiedziałabym gdzie iść.
Minęłam kilkanaście ławek w mniej więcej równych odstępach i widziałam już południową bramę. Szczęście zaczęło mnie przepełniać na samą myśl, że za chwilę będę na oświetlonych ulicach. Nagle zauważyłam kątem oka jakiś cień obok mnie i poczułam czyjąś obecność, a moje serce zaczęło bić jak szalone z przerażenia, więc tylko przyśpieszyłam, bojąc się co będzie jak zwolnię. Kiedy znów poczułam, że jestem sama odwróciłam głowę sprawdzić czy na prawdę ktoś tam był, ale nikogo nie zobaczyłam. Z niepokojem wróciłam głową i zatrzymałam się. On tam stał - pośrodku zamkniętej bramy, która jeszcze chwilę temu była otwarta - niecałe 15m ode mnie. Rudy chłopak o niesamowitej sile.
Zaczęłam się cofać, ale potknęłam się o gałąź. Nie mogło być gorzej. Chłopak powoli zbliżał się do mnie.
CZYTASZ
My new life [Zawieszone]
Fantasy- Wstawaj mój aniołku - głęboki męski głos rozbrzmiewał w mojej głowie. Łatwo było rozpoznać mówce. Otworzyłam oczy i odskoczyłam do tyłu waląc plecami o twardą ścianę. Znowu jestem w jakimś obcym pomieszczeniu i do tego leżałam na łóżku a obok mnie...