7.Wagary

835 88 4
                                    


Pięć, cztery, trzy, dwa... Dzzzyyyyńńńńńń... Szybkim ruchem zmiatam książki do torby. Jeszcze tylko jedna lekcja -pomyślałam- ale dlaczego to misi być WF?! Nie mam nic do WF, bo fajnie jest trochę pobiegać, pograć w drużynie, tylko zawsze miałam oddzielnie z chłopakami a teraz mamy razem. I znowu, nie mam nic do grania z chłopakami, ale tak się złożyło, że pozmieniali niektórym rozkład zajęć i teraz zamiast mieć z Jo i jej paczką mam ze Scottem.

- Dobra. Zagramy dzisiaj w dwa ognie.- No świetnie, pomyślałam, gorszej gry nie mógł wybrać.

Poza mną jest jeszcze pięć innych dziewczyn oraz dwa razy więcej chłopaków, więc drużyny wyglądały tak: ja, Annie, Tomas, Elisa i pięć osób których imion nie znam, kontra Filip, Alex, trzy dziewczyny oraz trzech chłopaków których widzę pierwszy raz na oczy, no i oczywiście Scott.

Stanęłam z tyłu żeby uniknąć zetknięcia z piłką. Nigdy nie miałam dobrego refleksu i zawsze obrywałam piłką na samym początku.

- Lucy! Uważaj!

Szybko odwróciłam głowę w stronę głosu i trach... Oberwałam piłką prosto w skroń. Pojawiły mi się plamki przed oczami a świat stracił ostrość i zaczął ciemnieć. Zemdlałam.

Gabinet szkolnej pielęgniarki to nie duży pokój pomalowany na kremowo. Biurko, szafka z dokumentami, dwa łóżka obok siebie przeznaczona dla chorych a ja leżę na jednym z nich. Nie mogę otworzyć oczu bo promienie słońca padają z okna prosto na moja głowę.

- Ale ty słodko wyglądasz kiedy tak leżysz bezbronna księżniczko.

Szybko zerwałam się do pozycji siedzącej i otworzyłam oczy. Scott siedział na krześle przy moim łóżku.

- Myślałam że już ustaliliśmy żebyś mnie tak nie nazywał.- powiedziałam starając się na niego nie patrzeć, co było trudne, bo znajdował się przede mną.

- Ty tak ustaliłaś, nie ja.

Znowu się położyłam i rzuciłam mu żeby sobie poszedł a on jak na złość podszedł do mnie.

- Wstawaj, pokarze ci coś co może cię zaciekawić.

Nie czekając na moją reakcję wziął mnie na ręce i podszedł do okna. Znajdowaliśmy się na drugim piętrze, więc trochę się przestraszyłam. Scott otworzył okno i stanął na parapecie.

- Scott? Co ty chcesz zrobić?

- Spokojnie księżniczko. Po prostu się mnie mocno trzymaj.

- Co ty...?

Nie zdążyłam dokończyć zdania bo chłopak skoczył. Tak, dobrze myślicie, skoczył z drugiego piętra z dziewczyną na rękach i jedyne co powiedział to żebym się trzymała, więc tak zrobiłam myśląc o tym co sobie połamiemy. Nagle poczułam jak wiatr, który jeszcze chwilę temu wiał od dołu ustał a my już nie spadaliśmy tylko staliśmy na twardym gruncie.

- Jak ty to zrobiłeś? - spytałam lekko przestraszona.

- Dowiesz się w swoim czasie. - powiedział i ruszył przed siebie prosto na parking.

Posadził mnie na czarnym motocyklu, z tego co Katy kiedyś mi mówiła o tym jaki motocykl chciałaby mieć, pamiętam że ten model to Honda CBR 600 ale co dalej już nie wiem, wystarczy mi wiedzieć tylko to że jest szybka, żeby bać się wsiąść na to ze Scottem. Podał mi kask i powiedział żebym go dobrze zapięła i trzymała się bo jazda będzie ostra. Zaczęłam krzyczeć, że nigdzie z nim nie pojadę, a on tylko zapalił i był już gotowy do jazdy. Z niechęcią przytuliłam się do niego i dałam swoje ręce na jego brzuch i to świetnie wyrobiony brzuch, czułam jego mięśnie przez koszulkę. Zaraz po tym jak go objęłam ruszył z parkingu prosto na drogę prowadzącą do miasta.

My new life [Zawieszone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz