Rozdział 5

1K 99 9
                                    


*Marinette**
Obudziłam się o godz. 15:28. Nareszcie się wyspałam. I w sumie to się cieszę.

Jest szkoła, ale do domu nie mam zamiaru wracać. Ojciec by mnie zabił.

Może wreszcie ruszy swoje grube dupsko i chociarz zrobi sobie coś do zjedzenia.

Po chwili usłyszałam pukanie.

- Proszę! - zawołałam

- Hej, Mari jak się spało? - zapytał mnie blondyn

- Bardzo dobrze. Czekaj... Jesteśmy spóźnieni!!! Wyrzucą nas!!!

- Co? Ale skąd?

- No ze szkoły baranie!

Adrien wybuchnął śmiechem.

- No co? - zapytałam zdziwiona

- Jest Sobota!

- Oh... W sumie to wszystko wyjaśnia.

- Pewnie jesteś głodna co?

- I to jak.

- Przyniosłem ci śniadanie.

- Oh, przecież nie musiałeś...

- Ale chciałem.

- Dobrze, więc dziękuję ci.

Zaczęłam pałaszować swoje śniadanie.

A były to naleśniki z dżemem truskawkowym. Moje ulubione.

- To ja spadam, a ty lepiej się ubierz.

- Okej.

Ubrałam się w to:

Po czym poszłam pooglądać trochę dom

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Po czym poszłam pooglądać trochę dom.

Może i jestem tutaj tylko chwilowo, ale ten dom jest taki ogromny!

Poprostu forteca a nie dom!

W trakcie przechadzki, spostrzegłam wielki obraz. Przedstawiał on Adriena, Gabriela Agresta i jakąś kobietę.

To pewnie jego mama.

- Piękna, prawda? - moje rozmyślanie przerwał melodyjny głos.

Należał on oczywiście do blondyna.

- Tak.

- Wiesz, Marinette...

- Hm?

- Może poszlibyśmy gdzieś? No wiesz, do parku albo na lody?

- Dobry pomysł. Tylko że jest jeden problem...

- Jaki? - Adrien posmutniał.

- No ja... Nie mam pieniędzy!

Chłopakowi od razu powrócił dobry humor.

- Ja zapraszam! Ja płacę!

- Ale ja naprawdę nie chcę ci się narzucać...

Miraculum | Całkiem Nowa Marinette [zawieszone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz