*Marinette**
Obudziłam się o godz. 15:28. Nareszcie się wyspałam. I w sumie to się cieszę.Jest szkoła, ale do domu nie mam zamiaru wracać. Ojciec by mnie zabił.
Może wreszcie ruszy swoje grube dupsko i chociarz zrobi sobie coś do zjedzenia.
Po chwili usłyszałam pukanie.
- Proszę! - zawołałam
- Hej, Mari jak się spało? - zapytał mnie blondyn
- Bardzo dobrze. Czekaj... Jesteśmy spóźnieni!!! Wyrzucą nas!!!
- Co? Ale skąd?
- No ze szkoły baranie!
Adrien wybuchnął śmiechem.
- No co? - zapytałam zdziwiona
- Jest Sobota!
- Oh... W sumie to wszystko wyjaśnia.
- Pewnie jesteś głodna co?
- I to jak.
- Przyniosłem ci śniadanie.
- Oh, przecież nie musiałeś...
- Ale chciałem.
- Dobrze, więc dziękuję ci.
Zaczęłam pałaszować swoje śniadanie.
A były to naleśniki z dżemem truskawkowym. Moje ulubione.
- To ja spadam, a ty lepiej się ubierz.
- Okej.
Ubrałam się w to:
Po czym poszłam pooglądać trochę dom.
Może i jestem tutaj tylko chwilowo, ale ten dom jest taki ogromny!
Poprostu forteca a nie dom!
W trakcie przechadzki, spostrzegłam wielki obraz. Przedstawiał on Adriena, Gabriela Agresta i jakąś kobietę.
To pewnie jego mama.
- Piękna, prawda? - moje rozmyślanie przerwał melodyjny głos.
Należał on oczywiście do blondyna.
- Tak.
- Wiesz, Marinette...
- Hm?
- Może poszlibyśmy gdzieś? No wiesz, do parku albo na lody?
- Dobry pomysł. Tylko że jest jeden problem...
- Jaki? - Adrien posmutniał.
- No ja... Nie mam pieniędzy!
Chłopakowi od razu powrócił dobry humor.
- Ja zapraszam! Ja płacę!
- Ale ja naprawdę nie chcę ci się narzucać...
CZYTASZ
Miraculum | Całkiem Nowa Marinette [zawieszone]
FanfictionOpowieść o dziewczynie, której imię brzmiało Marinette. Jej ojciec był pijakiem, a matka zmarła. Ale co dalej? Dziewczyna zostaje Strażniczką Czerwonego Kamienia. Upozorowała swoją śmierć, by nie narażać przyjaciół i bliskich. Została całkiem nową...