W pałacu króla elfów cz.4

2.8K 177 5
                                    

Wieczorem krasnoludów przyprowadzono do sali tronowej, aby również wzięli udział w balu.
Mirana wyglądała olśniewająco. Założyła czarną suknię wyszywaną srebrną nicią, czarne pantofelki ze smoczej skóry i srebrny diadem z obsydianem.
Wszyscy bawili się świetnie, dziewczyna tańczyła z braćmi z wujem i z każdym członkiem kompanii. Ale nagle, król Thranduil zapowiedział straszną niespodziankę.
- Jak zawsze w dniu balu, przeprowadzimy publiczną egzekucję. Proszę wprowadzić więźnia.
Legolas przyprowadził człowieka       w ciężkiej żelaznej masce. Spojrzał on na Miranę i upadł przed nią na kolana
- Błagam o łaskę pani. Błagam.
Legolas kopnął go w plecy
- Jak śmiesz podnosić wzrok na księżniczkę?
Dziewczyna chwyciła nieszczęśnika za ramiona i pomogła mu wstać. Przyjrzała się dokładnie jego twarzy. Tylko jedna osoba miała takie piękne, księżycowe, błękitno-srebrne oczy. Potem popatrzyła w oczy księcia. Były szare, ciemne i wrogie. Wskazała na niego
- Ten człowiek to oszust. To jest prawdziwy książę Legolas.
Szybko otworzyła maskę. Rzeczywiście, więźniem był książę.
- Teraz to widzę. On oszukał nas wszystkich!
Postać fałszywego księcia zamigotała   i zmieniła się w orka. Potwór rzucił się na osłabionego Legolasa, ale nie dosięgnął go, bo nadział się na sztylet Mirany.
- Przyjęcie skończone, rozejść się!
Dziewczyna zabrała księcia do swojej komnaty. Nakarmiła go i opatrzyła rany
- Jak długo?
- Zamknął mnie jakieś trzy dni przed waszym przybyciem. Dopiero ty mnie rozpoznałaś, nawet ojciec nie zauważył. Zazdroszczę tobie i twoim braciom.
- Dlaczego?
- Macie prawdziwą rodzinę. Thorin może jest surowy i twardy, ale kocha was i troszczy się o was. Mojego ojca nie interesuje co się ze mną stanie.
- Nie mów tak. Na swój sposób cię kocha.
Chłopak spuścił głowę.
- Za bardzo przypominam mu moją matkę- w jego oczach pojawiły się łzy.
- Tak mi przykro. Ja nie znałam ojca, matkę ledwie pamiętam. Teraz kompania Thorina jest moją rodziną.
- Przysięgnij mi jedno. Wiem, że odejdziesz z nimi, ale przysięgnij, że    o nas nie zapomnisz.
- Przysięgam Legolasie. Nigdy was nie zapomnę.
Chłopak uspokojony, zasnął. Rano już jej nie było. Znalazł tylko list, w którym wszystko mu wyjaśniła.
Tego dnia, ojciec wezwał go do sali tronowej.
- Mam dla ciebię zadanie, Legolasie. Pójdziesz tropem trzynastu krasnoludów.
- Co mam zrobić kiedy ich znajdę?
- Zabijesz ich, a Miranę sprowadzisz tutaj.
Zaskoczony książę, aż się cofnął.
- Nie mogę tego zrobić. Miranie serce pęknie z rozpaczy, a i mnie nie oszczędzi. Thorin i jego kompania to jej rodzina, jeśli straci ich z mojej winy, niechybnie mnie zabije.
- Jeśli tego nie zrobisz, nie jesteś już moim synem.
Mówiąc to, wyszedł z komnaty.
Książę spojrzał na słońce przezierające przez dach
- Wybacz mi, Miri. Nie mam wyboru.
Godzinę później, razem z Tauriel ruszyli tropem kompanii. Nie było trudno ich znaleźć, zostali zaatakowani przez orków zanim opuścili królestwo. Kili został ranny, więc potem podążali śladami krwi.
Znaleźli ich w Mieście Na Jeziorze.
Kiedy tylko Kili, Fili i Mirana zostali sami,  elfy weszły do domu. Legolas wycelował w Filiego w jego oczach widział strach i pogardę.
- Legolasie, nie rób tego- Mirana stanęła przed bratem, zasłaniając go własną piersią. Książę zawachał się. Zacisnał powieki nie mogąc znieść spojrzenia jej granatowych oczu.
- Miri muszę to zrobić. Przepraszam, ale muszę.
- Powiedziałeś mi kiedyś, że nie jesteś taki jaj twój ojciec. Udowodnij mi to.
- Przepraszam Miri.
Chłopak odwrócił się i wybiegł z domu. Za bardzo ją kochał, żeby tak ją skrzywdzić. Mimo to wiedział, że już nie może wrócić do domu. Wiedział, że skoro tego nie zrobił, stracił ojca.

Hobbit. Księżniczka Pięciu KrólestwOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz