Rozdział Czternasty

260 37 10
                                    

Popatrzyłem się na Louisa jak na idiotę.

-Chyba śnisz, że z tobą tam pójdę! - krzyknąłem zdenerwowany lekkomyślnym zachowaniem chłopaka.

Od piętnastu minut namawiał mnie, bym wybrał się z nim na nielegalne wyścigi. 

Właśnie, nielegalne...

Może po mnie tego nie widać, ale wolę się trzymać od takich rzeczy z daleka. Oczywiście sam Louis nie miał zamiaru się ścigać, ale bardzo zależało mu na tym, by zobaczyć tam Harry'ego.

-Nie pójdę sam. Zayn, proszę - powiedział. -Przecież nic się nie stanie. Będzie tam Ashton, który ma nas pilnować. Zaaaayn - zrobił błagalną minę, przez co niestety uległem. Zamierzałem tam iść, tylko po to, by mieć na niego oko, ponieważ nie był w żadnym stopniu odpowiedzialny.      On po prostu nie wiedział, gdzie są pewne granice, co w tamtym momencie niepokoiło mnie jeszcze bardziej.

-Jeśli coś odwalisz, to wracam, a ty razem ze mną - oznajmiłem, wychodząc.

Otworzyłem szafę, wyciągając z niej czarne rurki oraz biały t-shirt. Szybko zarzuciłem na siebie strój , po  czym wróciłem do Louisa, stojącego przy wyjściu.

-Coś czuję, że będę tego żałował - westchnąłem.

*      *       *      *

Rozejrzałem się po miejscu, które jak na moje oko nie przypominało nic. Pewnie dlatego, że pierwszy raz znajdowałem się na tego typu rozrywkach.

Obserwowałem Louisa, który znajdował się obok Harry'ego. Kędzierzawy stał obok motocykla, trzymając w ręku biały kask. Szczerze, to nigdy bym nie powiedział, że Harry interesuje się tego typu rzeczami. Wydawał się bardziej spokojny i myślałem, że ma coś w głowie.

Podszedłem do nich , zauważając, że Calum i Ashton przybyli w tej samej chwili.

-Zayn! - krzyknął Ashton. -Też się ścigasz? 

-A czy ja wyglądam na kogoś, kogo już do reszty popierdoliło? - spytałem, a ten wzruszył ramionami.

-Gdzie jest nasza największa gwiazda? - usłyszałem zaciekawiony głos Caluma, co w sumie podzielałem, bo sam byłem ciekaw kogo miał na myśli.

-Powinien zaraz być. Wiecie przecież, że zawsze się spóźnia - powiedział Harry,wyjmując telefon i podając go Louisowi.

-Jestem! - usłyszałem czyjś krzyk. -Mam nadzieję, że nic mnie nie ominęło - spojrzałem na szatyna. 

Czemu nie wiedziałem, że Liam się ściga?

-Hej Zayn - nachylił się, by złożyć pocałunek na moich ustach, jednak szybko się odsunąłem.

-Czemu mi nic o tym nie powiedziałeś? 

-Nie wiem, pewnie dlatego, że w sumie nigdy nie pytałeś - stwierdził, bawiąc się rąbkiem mojej koszulki.

-Nie chcę, żebyś się ścigał. Nie zamierzam potem sprzątać twojego ciała - oznajmiłem, będąc przy tym bardzo poważny. -Naprawdę nie chciałbym nikomu opowiadać, że mój chłopak zabił się podczas nielegalnego wyścigu.

-Zayn, będzie dobrze, zaufaj mi. Nie robię tego po raz pierwszy, poradzę sobie - zapewnił mnie, jednak nadal nie byłem co do tego przekonany.

-Jeśli coś się stanie, to...-przerwał mi.

-Nic się nie stanie. Jeśli wygram, to mam nadzieję, że masz dla mnie jakąś nagrodę specjalną - szepnął mi do ucha, po czym lekko przygryzł jego płat, na co cicho jęknąłem. 

Chwilę później oddalił się wraz z Harrym, w kierunku startu.

-Czyli widzę, że wasza znajomość się rozwinęła - powiedział z głupim uśmieszkiem Louis.

-Lepiej powiedz, co z tobą i Harrym.

-Obiecałem mu, że jak wygra, to mu obciągnę - wzruszył ramionami, na co się lekko skrzywiłem.

-Nie mówiłeś nawet, że jesteście razem - rzekłem.

-Teraz mówię - oznajmił, po czym się zbliżył, by mieć lepszy widok na zawodników.

Rozpoznałem Harry'ego, Liama i Ashtona, po czym z lekkim wysiłkiem zauważyłem Camerona.

Będąc szczerym, to nie bardzo miałem ochotę na to patrzeć, ponieważ od razu wyobrażałem sobie same czarne scenariusze. Oglądałem kiedyś "Trzy metry nad niebem" i dokładnie pamiętam scenę, w której najlepszy przyjaciel H zginął. Mimo, że zawsze chciałem mieć życie jak z filmu, to miałem nadzieję, że teraz nie jest czas na spełnianie życzeń.

*       *       *       *

-Okej, fajnie. Wygrałeś - krzyknąłem bez żadnego entuzjazmu w swoim głosie, ponieważ w żadnym stopniu mnie to nie cieszyło.

-Myślałem, że się ucieszysz - powiedział.

-Z czego niby mam się cieszyć? Chyba tylko z tego, że żyjesz.

-Za to ja się cieszę - uśmiechnął się. -Jaka jest moja nagroda specjalna? - spytał, jeżdżąc rękoma po moich biodrach.

-Chyba to, że ze mną rozmawiasz jest wystarczające - zażartowałem, kiedy Liam wziął kolejny kask, podając mi go,

-Jedziemy do mnie - powiedział.

-Chyba żartujesz, że na to wsiądę - parsknąłem.

-Wolisz wsiąść na coś innego? - spytał, poruszając sugestywnie brwiami, na co wywróciłem oczami. Wziąłem do ręki kask, siadając zaraz za nim.

Zayn, ty idioto...


-------------

xoxo

Take it off! || Ziam [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz