Rozdział Ósmy

276 38 20
                                    

 I wanna sleep next to you
But that's all I wanna do right now
And I wanna come home to you
But home is just a room full of my safest sounds
Cause you know that I can't trust myself and my 3am shadow
I'd rather fuel a fantasy than deal with this alone
I wanna sleep next to you
But that's all I wanna do right now
So come over now and talk me down  

Leżałem w łóżku, relaksując się przy kolejnej piosence Sivana. Muzyka idealnie zagłuszała wszystko, co uniemożliwiało mi odpoczynek i spokojne rozmyślanie na pewne tematy.

Szczerze, byłem ciekawe jak wszyscy się bawią beze mnie. Miałem nadzieję, że po powrocie nie będę musiał wysłuchiwać, ile to mnie ominęło i jaka to szkoda, że mnie nie było. Myślę, że sam dobrze zdawałem sobie sprawę, ile straciłem tylko przez to, że rodzice uważają mnie za dziecko i mimo mojego wieku nie mogę zrobić praktycznie nic. Jednak doskonale wiedziałem, że bez takich komentarzy się nie obędzie, więc postanowiłem, że będę musiał się do tego mentalnie przygotować. 

Po chwili usłyszałem pukanie do drzwi. Jeśli był to Louis, bądź Jesy, byłem pod wrażeniem, że chociaż oni potrafią pukać, zamiast otworzyć bezmyślnie drzwi. Jeśli był to ktoś inny... Z resztą, na pewno to któreś z nich. 

Wstałem z łóżka, ściszając muzykę i udając się w kierunku drzwi. Nacisnąłem na klamkę, w celu ich otworzenia i już po chwili zobaczyłem w drzwiach Liama. Otworzyłem szerzej oczy, zamykając szybko drzwi, tak, jakby sytuacja sprzed kilku sekund nie miała w ogóle miejsca.

Odetchnąłem głośno, kiedy usłyszałem kolejne pukanie i zobaczyłem, że drzwi się otwierają, a on wchodzi do środka.

-Chyba sobie jaja robisz! Wyjdź! - krzyknąłem, próbując siłą go popchnąć do wyjścia, jednak nic to nie dało.

-Widzę, że za bardzo gościnny, to ty nie jesteś - powiedział. - Nie złość się już tak księżniczko, złość piękności szkodzi.

-Po pierwsze, nie mów do mnie księżniczko, bo następnym razem ci przywalę. Po drugie, masz stąd natychmiast wyjść, albo...

-Albo co? - spytał, a ja tylko posłałem mu zabójcze spojrzenie. Co do tego pierwszego, chętnie bym to zobaczył. Może jakaś walka na gołe klaty, co ty na to? - puścił mi oczko.

-Jesteś obrzydliwy! - krzyknąłem ponownie.

-Mówiłeś mi to już wiele razy, księżniczko - zaśmiał się. -Co dziś robimy? - dodał, a ja zerwałem się, biegnąc do niego. 

-Mówiłem, że masz tak nie mówić! - wydarłem się, próbując rękoma przywalić mu w twarz, jednak nie udało mi się to, ponieważ już po chwili znajdowałem się na jego kolanach, kiedy zablokował mi ręce. -Puść mnie - powiedziałem, wiercąc się.

-Nie wierć się tak. Puszczę, jeśli obiecasz, że będziesz grzeczny - szepnął.

-Nie wkurwiaj mnie i zabieraj te łapska - warknąłem.

-Słowa, Zaynie - upomniał mnie. - Czyli sobie tak posiedzimy. Lepiej dla ciebie, żebyś się tak nie kręcił, bo jeszcze nie będę mógł się powstrzymać - dodał.

-Jesteś taki... - przerwał mi.

-Kochany, seksowny, to chciałeś powiedzieć, prawda? - zaśmiał się.

-Obrzydliwy - westchnąłem, odpuszczając sobie walkę.

-Czyli co dziś robimy? - spytał ponownie. - Chyba nie chcesz tak ciągle siedzieć? Nie żeby mi to przeszkadzało, ale wiesz...

-Nic dziś razem nie robimy. Ani jutro, ani pojutrze. Nigdy - oznajmiłem.

-Mam dwa bilety do kina, więc za godzinę masz być gotowy, bo idziemy - powiedział.

Naprawdę nie wiedziałem jak pozbyć się tego człowieka, ale jeśli dalej tak będzie, to prędzej zwariuję albo po prostu popełnię samobójstwo. W sumie, kiedy tak się nad tym zastanawiam, to są pewne plusy. Nie musiałbym więcej na niego patrzeć, a ten koszmar szybciej by się skończył.

-Nigdzie nie idę! - krzyknąłem, kiedy w końcu udało mi się wyrwać. 

-Nie podnoś na mnie głosu, Zayn. Masz godzinę. Poczekam tutaj, a jeśli nie będziesz gotowy, to zabiorę cię tam siłą, bez względu na to, czy jesteś w piżamie, czy też nie - oznajmił, kładąc się na moim łóżku, po czym wyjął telefon i zaczął coś w nim robić.

Nie zaszczyciłem go żadnym słowem, tylko posłałem mu kolejne mordercze spojrzenie. Szybko wziąłem ubrania na zmianę. Zdecydowałem się na zwykłe szare rurki i białą koszulę, po czym pobiegłem do łazienki. 

Nie miałem pojęcia, czemu się na to zgodziłem. 

Take it off! || Ziam [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz