rozdział 10

52 6 4
                                    

Ze snu wyrwał mnie dzwonek telefonu. Była już 11. Całe szczęście, że są wakacje.

-Halo?
-Jeszcze śpisz? Wstawaj lecimy w miasto!
-Ale co? Yy, czemu?
-Muszę Cię wyciągnąć z tego domu.
-Chcę się wyspać, przynajmniej w wakacje, luz Emi.
-Będę za 15 minut, buziaki!

Nie zdążyłam jej odpowiedzieć, bo od razu się rozłączyła. Co za głupia baba. Chciałam sobie smacznie pospać, a ona nie dość, że mnie budzi to jeszcze każe mi wstać w łóżka.

Po 10 minutach od telefonu przyjaciółki zrobiłam progres. Usiadłam na łóżko, wielki postęp c'nie? Dla mnie tak. Po kolejnych 5 minutach wstałam i powolnym krokiem zmierzałam w stronę łazienki. Musiałam się chociaż ogarnąć, bo lada chwila wparzy tu energiczna Emilia.

Odmówiłam moją codzienną modlitwę, żebym była już gotowa, ale jak zwykle nie zadziałała. Właśnie myłam zęby, gdy usłyszałam dzwonek do drzwi. Kurde, przyszła ta głupia.

-Kto tam?
-No to ja, sorki za spóźnienie.

Wpuściłam dziewczynę do środka i wybuchnęłam śmiechem. Zdezorientowana przyjaciółka nie wiedziała o co mi chodzi i wpatrywała się we mnie pytającym a zarazem zabójczym wzrokiem.

-I co tak rżysz?
-Ty się spóźniłaś?! Haha
-No tak, a co?

Znowu wybuchnęłam śmiechem, a ona dalej nie wiedziała o co mi chodziło. Czasami się zastanawiam czy da się być od niej głupszym. Po jakichś 5 minutach niepohamowanego śmiechu, uspokoiłam się. W końcu mogłam wytłumaczyć dziewczynie dlaczego, jak ona to nazwała, 'rżę'.

-Wytłumaczysz mi o co chodzi?

O patrzcie jak potrafi mi w myślach czytać.

-No, jakby to powiedzieć, ty się nie spóźniłaś laska.
-Jak nie jak tak.
-Widziałaś jak ja się spóźniam?
-No, u Ciebie to minimum pół godziny.
-No właśnie.

Znowu zaczęłam chichotać. Dla mnie to naprawdę było zabawne. Przejmuje się taką drobnostką jak spóźnienie o 2 minuty. Cała ona.

Gotowa wyszłam z mieszkania wczesniej je zamykając i żegnając się z bratem. Nie chciałam nigdzie wychodzić, bo nie miałam na to w ogóle ochoty. Na nic nie miałam. Nie wiem co się dzieje z Nicolą. To co ona ostatnio odwaliła było dziwne. Nie rozumiem jej, a najgorsze jest to, że nie chce mi nic powiedzieć, tak więc cały czas nie wiem co jest na rzeczy. Chciałabym jej pomóc, ale po pierwsze nie wiem jak, a po drugie nie wiem w jakiej sytuacji się znajduje. A do tego wszystkiego dochodzi to, że Dawid nie daje znaku życia. Chyba chciał się mną pobawić i teraz mu się odwidziało. Tracę zaufanie do chłopaków.

-Co jest? -spytała Emi.
-Nic, po prostu się martwię - odpowiedziałam.
-No mów co jest - nalegała.
-Nie chcę ok?
-Przestań no, mów - naciskała jeszcze bardziej.
-Daj mi spokój - podniosłam głos.
-Co się z Tobą dzieje Ala? - spytała dziewczyna z niechęcią.
-Nic, cześć - zawróciłam w kierunku domu.

Miałam już dość jej ciągłego wypytywania o wszystko. To męczące i wkurzające. Muszę sobie zrobić przerwę. Od wszystkiego. Od wszystkich.

Wróciłam do domu. Przebrałam ubrania i poszłam do kuchni. Zachciało mi się płakać. Bardzo. Nicola nie daje znaku życia, Dawid też, a Emilka zrobiła się ostatnio strasznie wścibska. Nie wiem w kim mogę mieć oparcie. Za niecałe już 2 tygodnie zaczyna się szkoła. Zacznie się wycisk, masa zadań i zajęć. Nie będę miała na nic czasu.

Ale może to dobrze..

———
Dzisiaj trochę przynudnawy rozdział, no ale jest! Zawsze coś hehe. Liczę na waszą większą aktywność kochani, bo to naprawdę motywuje! Bardzo mało komentarzy jest:(
Będzie sie działo w następnych rozdziałach, lecimy pomału, ale do przodu!!
Do następnego hej! ;)

Internetowa przyjaciółkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz