~ #3 ~

564 34 5
                                    

Bill nie przestawał mnie całować. Czułem, że na twarzy mam jedną wielką rozgrzaną patelnię bez patelni! A Mabel stojąca w drzwiach zemdlała z wrażenia kilka chwil temu. Czekaj! Ile my to już się tak całujemy?! Odepchnąłem demona od siebie

-Co ty sobie wyobrażasz?! 

-Ja? Chciałem tylko pokazać coś twojej siostrzyczce - powiedział głosem niewiniątka - W dodatku powinieneś ie do tego przyzwyczaić..

Wiedziałem.. Nigdy więcej paktów z demonami! Nieważne w jak zjebanej pozycji będę! Nie zawrę paktu już z ŻADNYM demonem. A właśnie! Musi się wywiązać z jego części naszego paktu! Wstałem z łóżka z cichym jękiem, który nie uszedł uwadze już-nie-trójkąta i ubrałem na siebie jeansy, czarną koszulkę z białymi słuchawkami i czerwoną kraciastą koszulę. Bokserek nie zmieniałem. Nie przy nim. Wyszedłem z pokoju całkowicie ignorując jego obecność. Zignorowałem też Mabel skaczącą dookoła mnie jak dziecko. Nie wiem czy to jakiś defekt w dojrzewaniu czy jak?

-Mógłbym wiedzieć dlaczego się tak zachowujesz?

-Jestem szczęśliwa bratku, bo w końcu znalazłeś miłość swojego życia!

-Haha.. nie. To jest nasz stary wróg! Ja go nienawidzę! Zgwałcił mnie i.. -  właśnie zdałem sobie sprawę, że ie wygadałem.. przed siostrą.. SIOSTRĄ

-... - ta jej cisz nie przynosiła mi żadnych korzyści - OMG!!!! Nie wierzę! Zrobiliście TO! Przyznałeś się do tego! Jeszcze na dodatek to było brutalne! A w kwestii pikanterii to z dawnym największym wrogiem! To zbyt piękne!!

-Co w tym jest kurwa pięknego?!

-Wszystko, Sosenko - wtrącił się Bill

-Ty to już się tu nie odzywaj - powiedziałem stanowczo, on tylko wystawił mi język i podszedł do lodówki

-A jak następnym razem będziecie TO robić, mogę nagrać?

-NIE! Mabel! W głowie ci się pomieszało?!

-Oczywiście, że nie.. - chwile się zastanowiła - No może masz rację.. trochę rozpędziłam

-Dziękuję.. a teraz.. Bill, co ty do kurwy nędzy tu wyprawiasz?! - stanąłem za demonem spoglądając na niego jak pichci coś na kuchence

-Śniadanie, nie widać? - odpowiedział jakby to była oczywistość, mądry się znalazł...

Założyłem trampki i wyszedłem z Chaty zanim któreś z nich się zorientowało. Poszedłem na miasto. Nie miałem co robić, a powrót w łapska demona jakoś mnie nie pocieszał. Szedłem sobie pogłębiając się w swoich myślach, aż na kogoś nie wpadłem. Oboje wylądowaliśmy na ziemi.. na dupach

-Przepraszam, to moja wina, zamyśliłem się - powiedziałem rozmasowując sobie tyłek i przy okazji wstając z chodnika

Wystawiłem rękę do dziewczyny o niebieskich włosach. Zaraz! niebieskich włosach?! Jej różowe oczy spoczęły na mojej osobie. Złapała za moją rękę i wstała, z moją pomocą oczywiście. Jeszcze chwilę przyglądałem się jej niecodziennemu wyglądowi, aż pomachała mi rękę przed twarzą

-Halo! Ziemia do Dippera! - ocknąłem się na jej głos

-A! Tak, tak. Przepraszam

-Nie szkodzi, też tak często mam - zaśmiała się, a ja razem z nią

-Jestem Dipper, a ty? - zapytałem ciekawy odpowiedzi

-Ja mam na imię.. Sylwia! - jakby zwlekała z odpowiedzią..

-Coś konkretnego sprowadza cię do tej dziury?

-I tak i nie. Mam tu kilka spraw do załatwienia

-Jakich?

-Oj.. ymm.. jakoś nie kryjesz się z ciekawością

-Bo z natury jestem ciekawskim człowiekiem

-Człowiekiem.. - powtórzyła moje słowa troszkę ciszej - Wiesz, co? Ja muszę już lecieć, mam nadzieję, ze się jeszcze spotkamy! O! I tu masz mój numer - napisała mi numer na ręce - gdyby czegoś chciał, nie krępuj się.. mogę ze wszystkim, bye bye! - odbiegła

-Kto to był? - zapytał dobrze znany mi głos, na który odskoczyłem momentalnie

-Mógłbyś tak nie pojawiać się znikąd?!

-Nie, wiem, że to cię kręci  -uśmiechnął się znacząco, a ja aż się zaczerwieniłem, na co on wybuchł śmiechem

-Wcale, że nie!

-Wcale, że tak

I sprzeczalibyśmy się dłużej, gdyby nie burczenie w moim żołądku. Była już południe, a ja nic jeszcze nie zjadłem. Cipher chwycił mnie za nadgarstek i ciągnął za sobą. Nie protestowałem co było naprawdę martwiące. Przynajmniej dla mnie. Dotarliśmy do miejsca, z którego wyruszyłem w tę fascynującą podróż do miasta. Gdy dotarliśmy do kuchni, puścił mój nadgarstek i kazał usiąść na krześle. Zrobiłem jak kazał. Po chwil postawił mi talerz z jedzeniem na stole, a przynajmniej chciałem, żeby to było jedzenie, bo żółto-biała papka nie wyglądała apetycznie

-eee.. Co to ma być? - nie byłem pewny o co mu chodziło

-Jedzenie, dla twojej marnej wiedzy.. Przez ciebie charowałem całe 8 minut i 37 sekund! Musiałem rozbijać te białe nie zaokrąglone piłki do tego czarnego co można podgrzać! A jeszcze wspomnieć o tej skaczącej poduszce! Wredna istota! -  nie mogłem powstrzymać śmiechu - Co cie tak śmieszy, Sosenko?

-No bo... no bo.. - ledwo mówiłem cos przez śmiech

-Wyduś to z siebie na litość szatana! (Która tak baj de łej nie istnieje)

-Tak bardzo się napracowałeś, żeby zrobić mi jajecznice! A jako wielki i potężny Bill Cipher nawet nie znasz podstawowych nazw! - Nie mogłem przestać się śmiać, to mnie rozwalało

Nagle przestałem się śmiać, ale nie z własnej woli. To ten parszywy trójkątny-chociaż-już-nie demon mnie pocałował! Co za drań! Jednak nie wpychał mi swojego ozora, tylko odsunął się. Popatrzyłem na niego jakby był chory

-Masz gorączkę, czy co?

-A ty masz ochotę pójść dalej?

Zatkał mnie. Chwilę patrzyłem się jeszcze na niego jakbym pierwszy raz widział go na oczy. Westchnął i usiadł po drugiej stronie stołu. Wziął na łyżeczkę trochę tej papki, która jest jajecznicą i..

-Powiedz 'aaa' -nakarmił mnie tym! Byłem całkowicie czerwony! Nawet nie czerwony! Ja to słońce! Widząc moją reakcję Bill uśmiechnął się szyderczo i już po chwili powtórzył to i znowu, i znowu, aż nie zjadłem całej jajecznicy. To wyglądało jakbym był jakimś dzidziusiem i niania od siedmiu boleści Bill Ciphercia mnie karmił. Za wiele jak na moje HETERO!

-Następne dania też będę cię tak karmił

-CO?!


Odkryj moje tajemnice Sosenko ||BillDip|| (ZAWIESZONE)Where stories live. Discover now