Mikan

483 31 7
                                    

-O boże nic Ci nie jest, jestem Mikan Tsumiki nie boli Cię nic? Wyglądasz okropnie blado!!!

Mikan dopytywała się o wszystko o mój stan zdrowia itp. Jednak się nie odzywałam byłam zbyt zszokowana by odpowiadać na tak bezsensowne pytania jak to jak się czuję, tylko śledziłam Mikan wzrokiem. Była szczupłą dziewczyną w moim wieku z fioletowymi prostymi włosami do klatki piersiowej, była ubrana w fartuszek i białą koszulkę, a na nogach miała granatowe jeansy. Jej mimika twarzy przedstawiała zdenerwowanie, Mikan była ładną dziewczyną. Jednak nie przejmowałam się tym tak bardzo. Mikan po jakimś czasie usiadła obok mnie na łóżku znaczy na mojej dłoni udawałam że nic nie czuje jednak... MOJA DŁOŃ CZUŁA TYLE BÓLU!!! Mikan nic nie mówiła, po prostu patrzyła się w białą jak kreda ścianę.

-Czy oni nie żyją?-zapytałam z obojętnym spojrzeniem...

Mikan milczała podejrzewałam że pierwszy raz będzie przekazywać taką wiadomość...Z czasem wykrzyczała mi w twarz

-PRZEPRASZAM JUŻ NIC NIE MOGŁAM ZROBIĆ, DAŁAM RADĘ URATOWAĆ TYLKO CIEBIE I TAMTEGO CHŁOPAKA!!!!przepraszam- zaczęła płakać i wtedy zauważyłam że ona też to bardzo przeżywa... Pomimo wszystkich bandaży postanowiłam wstać, miałam gdzieś to że nie mogę chodzić przez złamaną nogę, gdy tylko wstałam czułam zawroty głowy... Obeszłam z trudem łóżko i usiadłam obok Mikan, popchnęłam lekko jej ramię by odwróciła się w moją stronę i szybko ją przytuliłam... Łzy poleciały mi z tego przeklętego jednego oka!! Nie chciałam się rozbeczeć...

-Twój p-przyja-ja-ciel jest w stanie krytycznym... Prze-prze-praszam...-dalej płakała...

-Mogę go chociaż zobaczyć?

-Nie wiem *smark*- szybko otarła łzy i lekko się uśmiechnęła- zapytam się!- i pobiegła lekko trzaskając za sobą drzwiami, ja też pozwoliłam sobie na lekki uśmiech... Po sześciu sekundach przyleciała Mikan i na wejściu potknęła się o kule które mi przyniosła i wywaliła się. Lekko się zaśmiałam... A ona uśmiechnęła, szybko się pozbierała i przyleciała do mnie podając mi kule... Przeprowadziła asekurując mnie przez korytarz...

-Była byś dobrą pielęgniarką.-stwierdziłam dalej idąc powoli przez korytarz

-Naprawdę?😮

-Tak! Tak myślę... Myślę że to do ciebie pasuje... Poza tym chyba to ty mi zmieniałaś bandaże jak spałam te dwa dni, nie?

-Skąd wiesz że spałaś dwa dni?

-Wypadek był 2 listopada, a patrząc na wiadomości które lecą w telewizji i na kalendarz na moim telefonie... Wszystko wskazuje że dziś jest 5 listopada, czyli spałam dwa dni

-Wow, ja bym taka spostrzegawcza nie była... Była byś dobrym detektywem!!!

-Nie... Jestem zbyt niezdarna...

Tak się ciągnęła rozmowa, kiedy w końcu doszłyśmy na koniec korytarza...Mikan zatrzymała mnie przed pokojem... Spojrzała przez okno w drzwiach... Jej twarz zbladła i jej oczy zmieniły się na okropnie przerażone, zgryzła zęby z przerażenia, a gdy chciałam podejść zobaczyć... Zatrzymała mnie...

-Czy ty napewno... Chcesz to zobaczyć?

-Tak- stanęłam dumnie, Mikan się odsunęła i pozwoliła mi zobaczył... Nagito siedział tyłem do drzwi, ale już wtedy widok był okropny... Plecy miał całe w ranach, na głowie miał bandaż, a jego włosy z malutkich białych odrostów... Jego włosy były już do połowy białe... To mnie przeraziło, nagle się odwrócił jego twarz nie wyrażała takiej radości i miłości jak kiedyś tylko rozpacz, patrzył na wszystko obojętne... Jednak zauważyłam też ogromnie wory pod oczami i mnóstwo siniaków... Ten widok był przerażający...

Nagito x reader Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz