POV Łukasz:
Nasze twarze zbliżały się do siebie, nic tak nie pragnąłem teraz jak poczuć smak jej ust, pragnąłem jej. Gdy nasze twarze się stykały, ona nagle odwróciła głowę i cofnęła się. Z jednej strony żałowałem, że to zrobiła, ale wiedziałem dlaczego to zrobiła i w głębi duszy karciłem siebie, że mieszam tak pięknej i wrażliwej dziewczynie w głowie, przecież, nawet jeśli się w niej zakochałem, to nie możemy być razem. W końcu mam być księdzem.
- Sorry, ale muszę już wracać do szpitala, trochę mnie głowa boli, a nie chce znowu spotkać się z ziemią, albo mieć problemy z chodzeniem- powiedziała Gosia i odeszła, a ja nawet nie zrobiłem kroku, jeszcze byłem w szoku.
Muszę przestać o niej myśleć.
Poszedłem usiąść na ławce.
- Boże, proszę Cię, uratuj Maćka, pozwól by żył. W sumie nie ważne czy z nogą czy bez, ważne żeby żył, ale jeśli jesteś w stanie oszczędzić mu tej nogi to nie odbieraj mu jej. Piłka jest dla niego wszystkim, tak jak dla mnie, teraz, Gosia.- zacząłem się modlić- Ale jeśli uratujesz mojego przyjaciela to zapomnę o Niej, będzie to trudne, ale jeśli Maciek będzie żył to, to zrobię, zapomnę.
Po złożeniu tej obietnicy Bogu wróciłem do szpitala. Przed OIOM-em zobaczyłem rodziców Maćka, jego dziewczynę i Gosię, rozmawiających z lekarzem. Gdy podszedłem lekarz już odszedł.
- Łukasz!! Słyszałeś??!! Maciek wraca do zdrowia, nie będzie trzeba amputować nogi, jutro będą próbowali go obudzić- krzyczała uradowana dziewczyna. Rzuciła mi się na szyje. Kolejny kontakt naszych ciał wzbudził we mnie ten sam dreszcz.
Z jednej strony ucieszyłem się, że Maciek wyjdzie z tego cało, ale myśl, że mam zostawić dziewczynę, która teraz jest we mnie wtulona, dziewczynę, którą pokochałem od pierwszego wejrzenia, moją pierwszą, prawdziwą miłość, to się załamałem. Niby wiedziałem na co się pisze idą do seminarium, ale teraz gdy teoria przechodzi do czynu to jest to o wiele trudniejsze. Chyba nie zdawałem sobie sprawy co oznacza ta obietnica złożona Bogu. On jest wywiązał z swojej części obietnicy, teraz ja muszę dotrzymać moją. Tylko jak? Jak to zrobić, gdy kocha się tak mocno. Pierwszy raz kogoś kocham. To bardzo miłe uczucie. Chęć opiekowania się nią, zapewnienia jej bezpieczeństwa, dopilnowanie by jej nikt nie skrzywdził. To jest miłość, prawdziwa miłość. I co ja teraz mam zrobić??
- To ja pójdę do niego.- powiedziałem, gdy dziewczyna się ode mnie oderwała, i szybko odszedłem. Nie potrafiłem spojrzeć jej nawet w oczy. Ona się tak cieszyła, że Maciek wyzdrowiej, a ja nie potrafiłem się nawet uśmiechnąć. Gdyby wiedziała co to oznacza może .. nie, przecież ona nie czuje tego co ja? Chyba. Muszę coś z tym zrobić.
POV Gosia:
Zdziwiłam mnie reakcja Łukasza na wiadomość o polepszeniu stanu zdrowia Maćka. Nawet się nie uśmiechnął, nie spojrzał na mnie. Może ro ma związek z tym co się wydarzyło przed szpitalem, ale przecież musimy jakoś dalej ze sobą rozmawiać, może faktycznie trzymać dystans, ale bez przesady. Chyba zwykła rozmowa albo spojrzenie, nikogo nie zabiło. Zakochać się już nie możemy, bo to już się stało i wydaje mi się, że z obu stron, skoro tak zareagował na nasz bliski kontakt.
Wróciłam do swojej Sali, bo trochę głowa mnie zaczęła boleć. Położyłam się, ale ból nie ustępował. Bolało tak jakby mi głowę ktoś rozrywał. Wcisnęłam przycisk i zaraz koło mnie znalazł się lekarz i pielęgniarka.
- Strasznie boli mnie głowa- zdążyłam powiedzieć i urwał mi się film.
POV Łukasz:
Wyszedłem z sali Maćka. Nie wiedziałem co ze sobą i nie tylko sobą zrobić. Jak mam się zachowywać w stosunku do Gosi. Wracałem do mojej sali. Nagle zobaczyłem duży ruch wokół jednej sali. Dopiero po chwili zorientowałem się, że to sala Gosi. Podbiegłem szybko. Właśnie wywozili ją podłączoną do różnych aparatów, zaintubowaną.
- Szybko na sale operacyjną, mamy mało czasu jeśli to krwiak.- mówił zdenerwowany lekarz.
- Panie doktorze, co z nią?- spytałem. Lekarz od razu mnie poznał.
- Miała zatrzymanie akcji serca, silny ból głowy. Podejrzewamy krwiaka mózgu. Miejmy nadzieje, że to nie będzie nic poważniejszego.
Lekarz szybko odszedł. Nie zatrzymywałem go, bo wiedziałem, że tu chodzi o życie dziewczyny. Pobiegłem pod salę, żeby się jeszcze ją zobaczyć. Niestety już nie zdążyłem. Osunąłem się po ścianie i jak dziecko zacząłem płakać. Nie daruje sobie jeśli jej się coś stanie. Ja ją kocham i nic ani nikt tego nie zmieni. Nawet jeśli będę musiał ją zostawić. Boże proszę oszczędź ją, przecież to nie jej wina, że zakochała się w przyszłym księdzu, i to nie jej wina, że ja ją kocham. Proszę, wiem że już dużo dla mnie zrobiłeś, ale jeśli ona wyzdrowieje od razu wracam do seminarium i nie staram się o niej zapomnieć. Wiem, że już raz taką obietnicę składałem i jeszcze nie spełniłem, ale teraz ją naprawdę spełnię.
Po trzech godzinach mojego strachu i modlitwy za Gosię, wyszedł lekarz, ale nie miał radosnej miny. Może ze zmęczenia- wmawiałem sobie.
- I co?- spytałem zniecierpliwiony.
- Niestety okazało się, że to guz mózgu, usunęliśmy go w całości, ale będzie musiała przyjąć chemię. A to nie jest gwarancją, że guz nie odrośnie.- powiedział lekarz, poklepał mnie po ramieniu i odszedł.
Moja Gosia ma raka??!! I to mózgu??!! Nie wierzę. Muszę z kimś pogadać. Poszedłem więc do Maćka. Poznał już dziewczynę, więc pewnie jego też interesuje jej los, tym bardziej, że uratowała nam życie.
Do następnego <3
CZYTASZ
Płomienie miłości
Teen FictionSpotykają się przypadkowo. Walka i strach o życie przyjaciela zbliża ich do siebie. Nieświadomie zakochują się w sobie. Niestety nie mogą być razem. Nagła choroba dziewczyny, utrata pamięci. Jak poradzą sobie z tymi przeszkodami, których będzie cora...