VI

9 0 0
                                    

Miesiąc później

POV Gosia:

Na początku siedziałam w domu i płakałam, nie mogłam sobie z tym wszystkim poradzić. Myślałam tylko o nim, co robi, gdzie jest. Najbardziej bolała myśl, że go już nie zobaczę. Już za tydzień początek roku akademickiego, więc przynajmniej będę miała czym zająć głowę. W końcu muszę żyć dalej. Moje rozmyślania przerywa dzwonek do drzwi. Otwieram i widzę Maćka, bardzo się zaprzyjaźniliśmy przez ten czas. Wspiera mnie, nie mówił nic o Łukasza, chociaż wiem, że ma z nim kontakt, ale nie chce mi przypominać. Trochę zżera mnie ciekawość co tam u niego, ale nie chce pytać i nie z powodu, że chce o nim zapomnieć, bo o nim nie da się zapomnieć.

- Cześć, co słychać?- powiedział i wszedł ,,nieproszony do mojego mieszkania.

- Hej, nic nowego. Tak możesz wejść- powiedziałam z sarkazmem, zamknęłam drzwi i poszłam do salonu, gdzie udał się chłopak.

- Wiem, że nie chcesz o nim gadać, ale muszę ci coś ważnego powiedzieć- zaczął, oczywiście nie musiał wymawiać nawet jego imienia, a ja już wiedziałam o kogo chodzi. Łzy zaczęły podchodzić mi do oczu- Łukasz przyjeżdża w poniedziałek.

- Dlaczego mi to mówisz?- spytałam, chociaż znałam odpowiedź.

- Pomyślałem, że chcesz wiedzieć.

Nastała niezręczna cisza. Nie wiedziałam czy chce go zobaczyć czy może lepiej nie przypominać sobie wszystkiego. Rozum podpowiadał mi to drugie, ale serce jego nie da się upilnować.

- Chcesz się z nim spotkać? Ani ja, ani on cię do tego nie zmuszamy, ty musisz zadecydować.

- On tak powiedział, że ja mam zdecydować?- spytałam, a on tylko pokiwał głową- więc muszę się zastanowić, bo teraz mam mętlik w głowie.Nie wiedziałam co powiedzieć.

- Nie musisz dzisiaj odpowiadać, zastanów się dobrze, wiem że to nie jest łatwe, ale on tutaj przyjeżdża głównie do ciebie. Ma mętlik w głowie i nie mogę ci zagwarantować, że jego przyjazd oznacza porzucenie seminarium, bo on sam jeszcze o tym nie wie, ale wie jedno kocha cię i nie może o tobie zapomnieć.

- Ja też nie mogę o nim zapomnieć, ale to on zdecydował o rozstaniu, sam jest sobie winny.

- Ale wiesz, że on wypełniał obietnice daną Bogu. Jestem na siebie zły, że to z mojego powodu rozstaliście się, że się do tego przyczyniłem,.

- Ty nic nie zrobiłeś. Jeśli jest gdzieś wina to tylko w Łukaszu. Powiedziałeś ,,rozstaliście się", ale my tak naprawdę nie byliśmy razem, jeden pocałunek to jest związek?- łzy same leciały z moich oczu, nie mogłam ich zatrzymać. Zderzałam się właśnie z okrutną prawdą.

- Ale wy poza sobą świata nie widzicie. Dobrze, może to nie był związek, ale wielka, prawdziwa miłość. To nie zaprzeczysz, kochasz go?- to było pytanie, które zadawałam sobie każdego dnia. Czy nadal go kocham? i każdego dnia zdawałam sobie sprawę, że coraz bardziej. Z każdym dniem mocniej. Nie potrafię tego wytłumaczyć, ale taka jest prawda.

- Tak.

- To daj wam szanse.

- Ale sam mówisz, że nie wiadomo czy znów Łukasza nie wróci znów do seminarium. Dlatego nie chce jeszcze bardziej cierpieć, a to się stanie jeśli go zobaczę, a potem znów odejdzie. Nie wiem co robić.

- Zastanów się spokojnie. Łukasz przyjeżdża w poniedziałek, i jeśli się nic nie zmieni to wraca w niedziele rano. Masz dużo czasu. Ja ci nie będę już przeszkadzać. Pójdę już, pa

Maciek wyszedł, a ja zostałam sama z milionem myśli i mętlikiem w głowie. Chce go zobaczyć, ale jaką mam gwarancje, że to będzie tylko jednorazowe, wole żyć nadzieją niż ją całkowicie stracić.

Łukasz POV:

Nie ma dnia, abym o niej nie myślał. Z każdym dniem kocham ją jeszcze mocniej. Myślałem, że uda mi się o niej zapomnieć, że Bóg mi w tym pomoże, ale myliłem się. Postanowiłem, że pojadę do domu. Nie wiem czy ją zobaczę, czy będzie chciała mnie widzieć. Sam nie wiem czy tam zostanę czy wrócę. Mętlik w mojej głowie utrzymuje się od momentu kiedy ją poznałem.

W poniedziałek z samego rana wsiadłem do pociągu. Z każdym metrem mojej serce biło coraz mocniej. Choć nie wiem czy ją spotkam, to sama świadomość, że ona jest tak blisko i może myśli o mnie, powodowała przyspieszone tętno. Już wiem, że z tym uczuciem nie da się nic zrobić, że ono będzie mimo, że staram się z nim walczyć.

W Warszawie jestem ok. 8.00. Pierwsze kogo widzę to Maciek. Trochę się zawiodłem, że nie ma jej, ale taka była najprawdopodobniejsza wersja.

- Cześć stary- wita mnie przyjaciel i zamyka w szczelnym uścisku.

- Siema, stary, bo mnie udusisz.

- Zmizerniałeś w tym psychiatryku.

- Nie żartuj sobie. Co tam słychać? Jak zdrówko?- pytam.

- Spoko, a u ciebie jak?

- Słabo, ale jakoś leci.

- A pro po, rozmawiałem z nią, ale nie wiem co postanowiła. Boi się, że znów ją skrzywdzisz, że znów wyjedziesz.

- I ma racje, sam nie wiem czy zostanę, mam bilety powrotne, ale może z nich nie skorzystam.

- Ja bym na twoim miejscu nie miał wątpliwości. Chłopie tak dziewczyna, pierwsza, wielka miłość. Kochasz ją najbardziej na świecie, a ty się jeszcze zastanawiasz?!

- To jest zbyt skomplikowane. Idziemy na piwo jak dawniej?

- Ale.. no dobra. Chodź.- poszliśmy do najlepszej knajpki i jak dawniej pogadaliśmy, ale już bez mówienia o niej.

Klika dni później

Gosia POV:

Dziś jest sobota. Przez cały tydzień nie miałam odwagi się z nim zobaczyć, ale dzisiaj.. nie mogłam się powstrzymać. Dostałam adres i nr pokoju Łukasza od Maćka.

Nawet nie wiem kiedy, a już byłam przed drzwiami do jego pokoju. gdy miałam zapukać zawahałam się na chwile, ale zaryzykowałam i zapukałam. Czekałam i gdy nigdy nie otwierał, odwróciłam się z zamiarem ucieczki, ale w tym momencie drzwi otworzyły się, a w nich stał on. Serce podskoczyło mi do gardła, nie umiałam wypowiedzieć ani jednego słowa. On też był w szoku, pewnie byłam ostatnią osobą, której się tutaj spodziewał, tym bardziej, że przez cały tydzień się z nim nie spotkałam.

- Cześć- pierwszy odezwał się on, a ja dalej nie mogłam nic powiedzieć.

- Hej- po chwili odpowiedziałam.

- Wejdziesz?- spytał, a ja niepewnie weszłam do środka. Nie mogłam się na niczym innym skupić tylko na jego oczach, zatopiłam się w nich do końca. Patrzyliśmy na siebie chyba całą wieczną. Łukasz zaczął się do mnie zbliżać, gdy był już milimetry ode mnie zawahałam się i cofnęłam się o krok, ale napotkałam ścianę. Wtedy zrozumiałam, że to znak, że nie powinnam uciekać i połączyłam nasze usta w pocałunku, najpierw delikatnym, a potem coraz bardziej namiętnym. Nie wiem kiedy byliśmy już nadzy. Reszta potoczyła się szybko.

Do Następnego <3

Płomienie miłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz