I

71 4 2
                                    

POV Gosia:

Szłam ulicą, gdy nagle prosto we mnie jechał rozpędzony samochód. Byłam w takim szoku, że nie dałam rady nic zrobić. W ostatniej chwili samochód skręcił i uderzył w drzewo z całą siłą. Po upływie szoku podbiegłam do samochodu i zobaczyłam, że w środku jest dwóch mężczyzn. Jeden jest przytomny, z drugim było trochę gorzej. Co gorsza z samochodu zaczęło się dymić co znaczyło, że samochód może za chwilę wybuchnąć. Wzięłam telefon i szybko zadzwoniłam po potrzebne służby.

- Pomocy!!- słyszałam głos przytomnego chłopaka (pasażera).

- Cześć! Słyszysz mnie jak mogę pomóc?- spytałam spanikowana.

- Otwórz drzwi i pomóż mi wyjść. Musimy wyciągnąć Maćka z samochodu.

- Ale ty nie dasz rady. Przecież jesteś ranny.- powiedziałam pomagając mu wyjść z wraku samochodu, bo tak on wyglądał.- Może ja sama dam rady.

- Spróbuje ci pomóc, on jest bardzo dobrze zbudowany, ale mimo wszystko bardzo ciężki i sama możesz sobie nie dać rady.

Podeszliśmy razem pod drugą stronę samochodu. Chłopak ledwo szedł, ale z samochodu coraz bardziej się dymiło, co oznaczało, że mamy coraz mniej czasu. Otworzyłam drzwi przy okazji zahaczając ręką o rozbitą szybę.

-Auć- od razu poleciała krew, bolało jak cholera, ale nie mogłam teraz odpuścić.

- Co się stało?- popatrzył na moją rękę- to trzeba będzie szyć.

- Ale teraz nie ma czasu na mazanie się. Weź potrzymaj mu głowę, bo może mieć uraz kręgosłupa, a ja spróbuje go wyciągnąć.

Wyciągając chłopaka zobaczyłam praktycznie zmiażdżoną lewą nogę, wyglądało to strasznie. Jakimś cudem udało nam się go wyciągnąć, gdy odchodziliśmy od samochodu, usłyszeliśmy wybuch. Jego moc powaliła nas na ziemię. Uderzyłam się mocno głową i na chwilę mnie zamroczyło, ale po chwili oprócz silnego bólu głowy i ręki nic mi nie było. Chłopakom też się nic nie stało. Odeszliśmy jeszcze dalej, by nie narazić się na ogień, który cały czas się palił.

- Mocno się uderzyłaś?- spytał nagle chłopak. Widząc moją zdziwioną minę, dodał- w głowę. Widziałem jak cię rzuciło na ziemię, możesz mieć wstrząśnienie mózgu.

- Nic mi nie jest, trochę głowa boli, ale zaraz przejdzie.- powiedziałam i pierwszy raz spojrzałam chłopakowi prosto w oczy, wcześniej nie było nawet czasu. Miał piękne, głębokie, niebieskie oczy, mogłam się tak patrzyć w nieskończoność, zresztą on nie był mi dłużny. Był bardzo przystojny, miał czarne włosy, a jego koszulka opinała świetnie wyrzeźbioną klatę, widać, że chodzi na siłownię. Z rozmyślań wyrwał mnie odgłos nadjeżdżającej karetki. Dopiero teraz przypomniałam sobie gdzie jestem i co się dzieje. Ratownicy z jednej karetki wzięli nieprzytomnego chłopaka do karetki i odjechali, a druga ekipa przyszła do nas.

- Proszę pokazać tą rękę- powiedziała do mnie ratowniczka.

- Ona uderzyła się mocno w głowę, myślę, że warto to sprawdzić- wtrącił się chłopak.

- Nic mi nie jest.- odpowiedziałam od razu, ale mimo to poczułam jakieś miłe uczucie, że on się tak o mnie troszczy, boi, ale zaraz odgoniłam tą myśl, przecież gdzie taki przystojny chłopak zainteresowałby się moją osobą.- to tylko rozcięta ręką, a głowa jest cała.

- Mimo wszystko sprawdzimy to w szpitalu.- powiedziała ratowniczka- zbierzemy was razem, jedną karetką do szpitala.

Jadąc, w karetce panowała niezręczna cisza.

-A tak właściwie to jak masz na imię? Bo wcześniej jakoś nie było kiedy spytać?- przerwał ją chłopak.

- Gosia, a ty?

- Łukasz.

- A ten drugi chłopak?

- Maciek. Uratowałaś nam życie, gdyby nie ty...

- Przestań, każdy by tak zrobił na moim miejscu...

- Uwierz mi, nie każdy. A zresztą to ty prawie stałaś się ofiarą tego wypadku. I potrafiłaś mimo szoku nam pomóc, naprawdę szacun.

- A co się tak w ogóle stało w samochodzie?

- Maciek zasłabł . Od rana źle się czuł, ale ja głupi pozwoliłem mu prowadzić. To wszystko moja wina.

- Nieprawda, przecież skąd mogłeś wiedzieć, że jest aż tak źle, a zresztą nawet gdybyś się mu postawi to by cię posłuchał? Zapewne nie, wiem jacy wy, faceci potraficie być uparci.

Reszta podróży do szpitala przebiegła w ciszy. Gdy dotarliśmy na miejsce zrobili nam badania, Maciek ma złamaną nogę, połamane żebra. Mi zeszyli rękę, a i okazało się, że mam dość poważne wstrząśnienie mózgu, sama będąc studentką medycyny nigdy nie słyszałam, że po tak względnie lekkim uderzeniu głową może wystąpić tak poważne powikłania, ale na razie nic poważnego mi się nie działo. Jednak lekarze kazali mi zostać kilka dni na obserwacji, Łukasza też zatrzymali w szpitalu. Gdy nas już przestali męczyć postanowiliśmy zobaczyć co z Maćkiem. Okazało się, że jeszcze go operują. Czekaliśmy razem pod salą operacyjną.

- Widziałaś jego nogę?- spytał nagle Łukasz.

- Tak, nie wyglądało to dobrze. Ta noga była mocno zmiażdżona, nie chce nic mówić, ale lekarze w takich przypadkach ratują najpierw życie pacjentowi, a taki stan nogi, może prowadzić do martwicy i poważnych powikłań dla całego organizmu.

- Sugerujesz, że mogą mu ją amputować.

- Nie wiem nic szczegółowego dlatego nie będę gdybać, ale trzeba się liczyć z najgorszym.

- Mówisz tak jak lekarze.

- Bo może za kilka lat nim zostanę.- widząc zdziwioną minę chłopaka, dodałam- studiuje medycynę, drugi rok.

- Aha. Ale nie mogą mu jej uciąć, on jest piłkarzem i to z świetnymi perspektywami na międzynarodową karierę. Przecież piłka to dla niego wszystko.- powiedział załamany Łukasz.

- Ale jeszcze nic nie wiadomo, może uda się ją uratować.- powiedziałam ściskając pocieszająco ramię chłopaka. Wtedy on zrobił coś dziwnego, położył swoją głowę na moje kolana.

- Boje się, że nawet jeśli mu jej nie amputują, w najlepszym przypadku, i tak nie wróci do sportu.

Ta perspektywa była najbardziej możliwa, więc już nic nie mówiłam, bo w takich sytuacjach to każde słowa są beznadziejnie głupie.

Nagle chłopak zerwał się z moich kolan.

- Trzeba dać znać rodzicom Maćka i Asi, jego dziewczynie- powiedział i odszedł, by zadzwonić do rodziny Maćka.

Do następnego <3

Płomienie miłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz