XI

10 0 0
                                    

POV Gosia:

Obudziły mnie rozmowy, które jak się okazało prowadzili moi znajomi, czekając, zapewne, kiedy się obudzę.

- Hej, przepraszamy, nie chcieliśmy cię obudzić.- zaczęła Asia.

- Hej wszystkim, nic się nie stało. I tak już za długo spałam.

- Masz ślicznego synka- powiedział Maciek. Cieszę się, że on również przyszedł, chociaż wiem, że nie jest mu łatwo, bo podobno nadal przyjaźni się z Łukaszem.

- Widzieliście już go?

- Tak, Michał nas wpuścił i przez szybę zobaczyliśmy go- wtrąciła się Ola (koleżanka z roku).

- Dzięki, że jesteście.

Dwa tygodnie później

Wreszcie wychodzimy ze szpitala. Z Antosiem wszystko w porządku, ja też już prawie doszłam do siebie po porodzie. Michał specjalnie wziął wolne, by nas zabrać ze szpitala. Znajomi chcieli zrobić na imprezę powitalną w domu, ale Michał ich zgadał, że innym razem zrobimy pępkowe, bo teraz najbardziej nam potrzeba spokoju i ciszy.

Antoś przesypiał spokojnie noce, budził się tylko na karmienie. Mało płakał, był bardzo grzeczny. Ale pewnego dnia, gdy Michał wyszedł do pracy, a Antoś się obudził, zaczął płakać. nie mogłam go uspokoić. Myślałam, że kolka- dałam mu rumianek. Nakarmiłam go, ale to nic nie dawało, a to nie było do niego podobne. Zmierzyłam mu gorączkę i wtedy się przeraziłam- 40 stopni. Po chwili na jego rączkach zaczęły pojawiać się małe kropki. Wybrałam szybko numer do Michała. Odebrała pielęgniarka i powiedziała, że doktor operuje, jak skończy to mu przekaże, że dzwoniłam. Ale to już będzie za późno. Wybieram kolejny numer do Asi. Też nic. Próbuje do Maćka- nic. Ostatnią moją deską ratunku był Mateusz (nie robiliśmy jeszcze badań DNA, żeby nie męczyć małego, ale po skończeniu przez niego miesiąca mamy zrobić badania).

- Halo?- słyszę w słuchawce.

- Hej, z Antosiem coś się dzieje. Non stop płacze, ma 40 stopni gorączki i ma jakąś wysypkę chyba. Michał operuje, Aśka Maciek nie odbierają. Wiem, że jesteś w pracy, ale czy nie dasz rady może nas zawieź do szpitala.

- O boże.. Spokojnie zaraz tam będę- opowiedział, widocznie zdenerwowany Mateusz. Mimo, że jeszcze nie wiadomo czy jest ojcem Antosia, to i tak bardzo się przejął i pomaga nam.

- Dziękuje ci bardzo . Czekam. Pospiesz się.

Po 15 minutach Mateusz już był u nas. Ja w między czasie ubrałam małego, a on cały czas płakał. Aż mi się serce krajało. Matusz wziął małego do fotelika i zaniósł do samochodu, a ja wzięłam torbę, ubrałam się i też zeszłam na dół. Jadąc Mateusz złamał chyba z 10 razy przepisy, ale wtedy dla mnie nic się nie liczyło, tylko mały. Gdy podjechaliśmy pod szpital, od razu wybiegłam z Antosiem, a Mateusz pojechał na parking. Gdy tylko powiedziałam lekarzowi od razu zabrali mojego synka do sali, a mnie nie pozwolili z nimi iść. Bezsilna opadłam na ziemię z płaczem.

- Gosia?- usłyszałam nade mną głos Michała. Podniosłam głowę- co się stało?- uklęknął przy mnie.

- Antoś...- nie byłam w stanie mówić.

- Co Antoś?- dopytał coraz bardziej spanikowany Michał.

- Cały czas płakał, ma 40 stopni gorączki, jakąś wysypkę. Dzwoniłam do ciebie, ale ty operowałeś. Mateusz nas tu przywiózł. Zabrali go i nawet nie pozwolili mi z nim wejść.

Michał nic się nie odezwał tylko mnie przytulił. Tego mi właśnie było teraz trzeba, jego bliskości. Po chwili dołączył do nas Mateusz.

- Mateusz zostań z Gosią, a ja pójdę zobaczyć co z Antosiem.- powiedział Michał i wszedł do sali. Był lekarzem, więc na pewno jemu jest łatwiej dostać informacje.

Po chwili wrócił do nas.

- I co?- spytałam zdenerwowana i zapłakana.

- Podejrzewają... sepsę- co? nie wytrzymałam i ,,odleciałam".

Obudziłam się w jakiejś białej sali. Obok mnie spał Michał. Gdy lekko się poruszyłam, on się obudził.

- Hej- powiedział.

- Hej, gdzie jestem?

- W szpitalu, zemdlałaś.

- Więc to nie był sen?

- Niestety nie.

- Gdzie Antoś? Muszę do niego iść- chciałam wstać, ale Michał mnie powstrzymał.

- Jest pod dobrą opieką, teraz i tak do niego cię nie wpuszczą, jest tam Mateusz, opiekują się nim moi koledzy i mają dzwonić jakby coś się działo. A ty jesteś osłabiona i odwodniona. Musisz skończyć tą kroplówkę.- dopiero teraz zauważyłam, że jestem podpięta do kroplówki. Faktycznie nie mam na nic siły. A perspektywa choroby- sepsy- Antosia jeszcze bardziej mnie osłabia.

- Michał, jak to możliwe, że Antoś ma sepsę? Przecież urodził się zdrowy, nic mu do tej pory nie było. Wogóle nie płakał.

- Sepsą mógł się zarazić od kogoś w szpitalu, a teraz dopiero są tego efekty. Albo ktoś w domu rozniósł zarazki, a dla takiego malucha to wszystko jest bardzo niebezpieczne.

- A ile my tu już jesteśmy?

- Od wczoraj.

- To ja tyle spałam?

- Widocznie tyle potrzebowałaś.

Nagle zadzwonił telefon Michała.

- Halo?- odebrał. Słuchał, słuchał. Nagle wstał.- ale jak to? do tej pory leki działały.... Aha, dobrze... a ile mamy czasu??.. dobrze dzięki.. wiem... wiem, jeszcze raz dzięki.

Zanim jeszcze Michał powiedział cokolwiek wiedziałam, że to nie będą dobre wieści.

- Dzwonił kolega z oiom-u. Antoś dostaje silne leki, które działają, ale...

- Ale co?

- Osłabiają i wyniszczają wątrobę. Potrzebny będzie przeszczep.

- Jezus, Maria...- rozpłakałam się.

- Gosia nie panikuj, to jeszcze nie jest najgorsze. Antoś z tego wyjdzie, ale musimy znaleźć dawce.

- On jest jeszcze taki malutki- nie mogłam sobie wyobrazić jak on się teraz czuje. Michał nie odezwał się tylko mnie przytulił.

- Musimy znaleźć dawcę, najlepiej z rodziny, bo jest wtedy największe prawdopodobieństwo, że przeszczep się przyjmie.

- Mogę się zbadać, powiem też znajomym.

- Jest bardzo małe prawdopodobieństwo, że twoja wątroba będzie pasować, ale spróbować zawsze można. Ja też się przebadam i poproszę kolegów i koleżanki ze szpitala, by się przebadali. Ale najlepiej, żeby dawcą był ojciec.

- Ale nie wiem czy Mateusz jest ojcem Antosia.

- Ale warto spróbować. Za jednym razem dowiedz się czy Mateusz jest ojcem i czy może być dawcą.

- Dobra, to pogadasz z nim, bo jestem na razie uziemiona.

- Pewnie, jak się skończy kroplówka to przyjdzie tutaj pielęgniarka i zabierze cię na badania. W między czasie obdzwoń swoich znajomych niech jak najszybciej się stawią na badaniach. Ja pogadam z Mateuszem, kolegami i sam się zbadam... Wszystko będzie dobrze. Znajdziemy dawcę- pocałował mnie w usta i wyszedł.

I tak się zaczęła walka o życie mojego syna, która skończy się zaskakująco.

Do Następnego <3

Płomienie miłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz