VII

11 1 0
                                    

Łukasz POV:

Gdy przed drzwiami mojego pokoju zobaczyłem Gosie, nie mogłem uwierzyć własnym oczom. Jednak przyszła. Zmieniła się. Na jej twarzy nie było uśmiechu jak dawniej. Wiem, że to przez mnie, skrzywdziłem ją. Dlatego nie spodziewałem się jej tutaj, ale mimo wszystko cieszę się. Staliśmy tak i patrzyliśmy sobie głęboko w oczy.

- Cześć- odezwałem się pierwszy, chociaż ta cisza była chyba lepsza. Spodziewałem się, że teraz na mnie nakrzyczy, powie jak ją skrzywdziłem. Ale ona nic, stała i patrzyła się na mnie. Pewnie sama nie do końca wierzyła, że tutaj przyszła. Dopiero po chwili powiedziała ciche ,,Hej". Widziałem, że ma łzy w oczach. Nie wiedziałem czy ze szczęścia czy ze smutku.

- Wejdziesz?- dopiero teraz zorientowałem się, że stoimy w drzwiach. Ona nic nie odpowiedziała tylko weszła niepewnie do środka. Widziałem, że próbuje na mnie nie patrzyć. Udawała, że rozgląda się po pokoju. Ale po chwili nasze spojrzenia się skrzyżowały. Podszedłem do niej powoli. Gdy byłem blisko, ona cofnęła się, ale napotkała na ścianę. Nie wiedziałem co to oznacza, może chce się wycofać. Ale po chwili sama przejęła inicjatywę i połączyła nasze usta. Jak ja za tym tęskniłem. Przez te kilka miesięcy przypominałem sobie ten pocałunek z dworca. Codziennie o nim myślałem, ale z każdym dniem to wspomnienie bladło. A teraz wszystko od nowa. Jak mogłem ją zostawić.

Najpierw całujemy się delikatnie, a potem coraz bardziej namiętniej. Powoli ściągnąłem jej sweter, a potem bluzkę, ona niepewnie rozpięła moją koszule. Widziałem w jej oczach pożądanie, ja też to czułem. Przez tak długi czas skrywaliśmy to w sobie. A teraz wszystko wybuchło. Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do sypialni. Nie myślałem o konsekwencjach, o tym, że mi nie wolno. Kocham ją i tylko to się w tym momencie liczy.

Rano obudziły mnie promienie słońca przebijające się przez okno. Wtedy przypomniałem sobie wczorajszy wieczór. Od razu na moich ustach zawitał uśmiech. Miałem teraz w ramionach kobietę mojego życie, ukochaną. Tak słodko spała. Popatrzyłem na zegarek- już 5:00. O 6:30 mam pociąg, ale czy jechać? Nie wiem, ale przecież obiecałem Bogu.. Przeżyłem tutaj piękne chwile, ale muszę wracać. Wstaje powoli z łóżka, by nie zbudzić Gosi. ubieram się, biorę walizkę spakowaną wczoraj, zostawiam kartkę na nocnej szafce, ostatnie spojrzenie na moją księżniczkę... i wychodzę. Wiem, że po raz kolejny ją ranię, ale nie mogę, nie potrafię inaczej. To jest skomplikowane, mam nadzieje, że kiedyś mi wybaczy. Bardzo ją kocham.

Gosia POV:

Budzę się. Przypominam sobie wczorajszy wydarzenia. Obracam się na bok i.. nie ma go tam.

- Łukasz?! Łukasz?!- wołam, ale odpowiada mi cisza. Wtedy zauważam kartkę na szafce nocnej, a obok niej karta do drzwi hotelu:

,,To co wydarzyło się wczoraj... było najcudowniejszym co mogło się wydarzyć. Dziękuje, że przyszłaś. Ale nie mogę inaczej, obiecałem to Bogu. Wiem, że po raz kolejny cię zawiodłem, zraniłem. Pewnie myślisz, że wczoraj to było dla zaspokojenia moich potrzeb, a teraz tak bez skrupułów zostawiam cię samą i wyjeżdżam. To nieprawda. Nie wiesz jak trudno mi jest to zrobić, ale nie mam innego wyjścia. Tutaj masz kartę do pokoju, jak wyjdziesz oddaj ją w recepcji, wszystko jest zapłacone. Kocham cię i mam nadzieję, że kiedyś mi wybaczysz.
Twój na zawsze,
Łukasz"

Łzy lecą mi ciurkiem. Jak on mógł mi to zrobić. Nienawidzę go. Jak po czymś taki mógł po prostu wyjechać. Dałam mu wszystko co miałam, widziałam, że on też tego chce, a teraz co.. to co zwykle, ucieczka- to jest najprostsze rozwiązanie. Żałuje, że tutaj przyszłam.

Szybko biorę prysznic, ubieram się i zapłakana wychodzę z miejsca, które na zawsze będzie mi się kojarzyło z wielkim błędem.

W domu zamykam się w pokoju i ryczę, czyli mój zwyczaj po ,,takich" spotkaniach z Łukaszem.

Do Następnego <3

Płomienie miłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz