Lwica otworzyła oczy, pod drzewem stał Tai lung.
- Mei, mam problem
- No dawaj.
Tai lung westchnął głośno.
- Widzisz, poznałem taką fajną dziewczynę.
- Dziewczynę powiadasz. – spojrzała na niego z lekko zamyślonym wyrazem twarzy
- I... chyba się zakochałem.
- Uuu, no gadaj, kto to?
Westchną ponownie.
- To Tygrysica.
- Co! Czekaj, czekaj, czy ty mnie wkręcasz?
- No niestety nie.
- Ty tak na serio?
Kiwnął głową.
- Skoro tak, to nie będzie łatwo. Ona to ma chyba serce z kamienia.
Tai lung spuścił wzrok.
- Czekaj, przecież nie mówiłam, że to nie możliwe. Właź, trzeba opracować strategię. Ok, potrzebne będzie nam róże, czekoladki i jakiś niezapisany zwój.
- Załatwię to – powiedział
- Jutro przyjdź do mnie o tej samej porze z tymi rzeczami.
- Do zobaczenia.
Następnego dnia po treningu, który skończył się wcześniej niż zwykle Mei ling poszła do Potężnej Piątki, by poważnie z nimi porozmawiać w kwestii Tai lunga.
- Czemu jesteście na mnie źli.
- Bo go broniłaś. – odparł Żuraw
- Owszem broniłam go, ale czy nie powinniście dać mu drugiej szansy, tak samo jak wy dostaliście je od mistrzów (wgląd do „Kung fu panda – sekrety Piątki")?
Wszyscy spojrzeli po sobie.
- No wiesz, nie pomyśleliśmy o tym. – powiedział Modliszka
- A więc pomóżcie mi i zacznijcie się w końcu do nas normalnie odzywać. – wyszła
Nastał wieczór Tai lung nie spóźnił się, wszedł na drzewo i powiedział:
- Co teraz?
- Weź zwój i napisz:
„To dla ciebie Tygrysko". Napisałeś?
- Tak.
- To świetnie, pójdę to jej dać. Na razie, będzie dostawać anonimy.
Tai kiwnął głową.
- A i jeszcze jedno, zostań tu.
Mei ling poszła do pokoju Tygrysicy. Zapukała.
- Wejść! A to ty.
- Proszę. Znalazłam to pod twoimi drzwiami. – grała
- Dzięki, a w ogóle co ty tu robisz?
- Szłam do Taja.
Tygrysica przeczytała list i zwinęła go.
- Pokaż. Uuu, masz cichego wielbiciela.
- Najwyraźniej.
- Tu nie ma się co złościć, tu się trzeba cieszyć.
- Tak myślisz.
- Właśnie tak.
Wyszła. Po chwili stała już przy Tai lungu.
- I jak? – spytał
- Rybak połknęła haczyk. A teraz idź już spać, spikniemy się jutro.
Rankiem
Zabrzmiał gong. Wszyscy zbiegli się na plac, lecz to nie był gong na trening, stał tam Shifu.
- Z Chor-Gam uciekł Fung, musicie go złapać i z powrotem wsadzić za kratki.
- Tak mistrzu. – powiedzieli jednogłośnie
Wybiegli z pałacu.
- A kim tak właściwie jest ten Fung? – spytała Mei ling
- To ty nie wiesz? – zdziwiła się Żmija
- No nie.
- To największy złodziej rubinów w całych Chinach. – odpowiedział Małpa
- Znany gościu – zażartowała
- I niebezpieczny – dodał Modliszka
- Może wiecie gdzie może się ukrywać?
- W jaskini pod wodospadem, tam ostatnio go złapaliśmy.
- Tam też zaczniemy. – nakazała Mei ling
Już po chwili stali przy wodospadzie. Po poszedł pierwszy, gdy był już u jej wejścia zobaczył żółte ślepia wpatrzone w niego. Odwrócił się, i to był błąd rozwścieczony krokodyl przyłożył mu z rubinowej maczugi.
- Ktoś jeszcze chce oberwać? – zapytał i zaśmiał się
- Tygrysica, Żuraw, Małpa i Tai lung idźcie ratować Po.
- Robi się.
- Reszta za mną.
Fung zagwizdał. Zaraz zleciała się reszta jego bandy, byli uzbrojeni po zęby.
- Atak! – zakrzyknął poczym rzucił się na Małpę
- Modliszka pomóż mu. – rozkazała Mei ling
Po chwili Po oprzytomniał. Widząc to Fung wrzasnął:
- Odwrót!
Zaczęli biec. Wojownicy rzucili się za nimi w pogoń. Niestety po kilkudziesięciu metrach coś ich zatrzymało.
- Ha, Ha, Ha. Wiedziałem, że po mnie przyjdziecie, dlatego pozwoliłem sobie zastawić parę pułapek.
Tai lung wisiał do góry nogami zawieszony na cienkiej linie, łapy miał wolne. Podciągnął się, wysunął pazury i przeciął linę.
- W nogi!
Tai uwolnił Tygrysicę:
- Nie dam rady sam ich pokonać. – powiedział
Tygrysica spojrzała na niego, a ten wyciągnął do niej rękę by pomóc jej wstać.
- To ruszajmy.
Po chwili dogonili ich i wtedy się zaczęło.
- Zajmijmy się Fungiem, następnie reszta.
- Ja pierwsza. – mówiąc to sprzedała Fungowi wykop z obrotu
- Kucnij! – Tai lung wyskoczył z za jej plecie złapał Funga za ramiona i przeturlali się kilka metrów. – Biegnij dogonić resztę, ja tu przygotuje go do transportu. – Zamachnął się i wrzucił go w jego własne sidła
Z resztą poszło gładko to w końcu tylko cztery krokodyle, które nie stawiały większego oporu. Po ich pokonaniu Tai lung i Tygrysica wrócili na miejsce pułapek i uwolnili resztę.
- Dzięki Tai. Małpo leć po rubinową maczugę. Po, Tai lung i Żuraw, weźcie po jednym zbiegu ja wezmę resztę (czyli pozostałe dwa krokodyle).
- Robi się.
- Hej, a od kiedy ty tu dowodzisz? – spytała Tygrysica
- Nie dowodzę wami, staram się tylko podczas walki pomóc wam się zgrać, to że sama nie umiem kung fu to nie znaczy, że nie walczę, robie to tyle tylko, że w inny sposób. Nie chcecie tego, w porządku, ale nie wińcie mnie jeżeli coś następnym razem pójdzie nie tak.
- Chodźcie odniesiemy krokodyle do Chor-Gam. – powiedziała Tygrysica
CZYTASZ
Kung Fu Panda - Opowieść Z Przyszłości
FanfictionDziewczyna imieniem Kaja kupuje grę "Świat równoległy" i wtedy zaczyna się zabawa...