Nastał ranek, Mei ling obudziła się wcześniej niż zawsze, pobiegła szybko na plac by porozmawiać z mistrzem nim wszyscy się zlecą. Zdążyła, zauważyła go gdy wychodził z pałacu.
- Mistrzu, – krzyknęła dysząc (ze zmęczenia) – mam prośbę. Czy mogliby mnie odwiedzić rodzice? – spojrzała błagalnie na Shifu
- Dobrze, ale najpierw powiedz mi, czy ty naprawdę masz tylko 15 lat.
- Nie, 15 i pół.
- Ale jak to, przecież ty... ty jesteś najlepsza w całych Chinach.
- Co nie, że tak.
- To się nie trzyma kupy.
- Trzymajmy się kupy, kupy nikt nie ruszy. – zażartowała po raz kolejny
- Czy możesz chodź przez chwilę przestać żartować!? – powiedział zirytowany
- Dobra, dobra, ok.
- Jak ci się udało tyle osiągnąć?
- Miałam dobrego nauczyciela. – mówiąc to uśmiechnęła się
- A dlaczego wybrałaś akurat tą grę?
- Bo to była moja ulubiona bajka z dzieciństwa.
Westchnął.
- To co, kiedy twoi rodzice przyjdą?
- Spróbuje ich z ciągnąć dziś wieczorem, ale nie gwarantuje, że mi się to uda.
- Dobrze więc, będziemy na nich czekać.
- Mistrzu, ja pójdę ustalić parę rzeczy z klonem.
Shifu jedynie kiwnął głową.
Pod drzewem brzoskwiniowym
Mei ling usiadła, zamknęła oczy i pomyślała o wyjściu. Chwilę potem stała już w pokoju przy klonie.
- Cześć.
- No cześć, w jakiej sprawie jesteś?
- Chodzi o rodziców, chcę im pokazać grę i potrzebuje twojej pomocy, musisz zwabić ich do teleportera.
- Ok.
- A i jeszcze jedno, jak co jesteśmy jedną osobą, wiesz, że mama nie lubi klonów, ostatnio jak sklonowałam chomika to zrobiła taką aferę, że całe osiedle słyszało.
- No ok, wiem.
- Dzięki, a teraz bądź taka miła i tepnij mnie z powrotem.
Jak zawsze po wciśnięciu guzika chwilę później Mei ling obudziła się pod drzewem brzoskwiniowym. Otworzyła oczy i zobaczyła Żmiję.
- Jak ty to zrobiłaś? – odezwała się zdziwiona
- Ale co?
- To, że tak z nikąd pojawiłaś się.
- Przecież mówiłam wam, że przybywam z innego wymiaru, mogę tam wracać kiedy chcę i właśnie z niego wróciłam.
- Tak, ale wszyscy myśleliśmy, że ty po prostu nas wkręcasz.
- Czyli Tai lung was nie przekonał.
- No, nie do końca.
- A teraz mi wierzysz?
- Ja tak, ale inni nie.
- Dobrze, a więc przeniosę was i pokarze wam, że nie oszalałam.
- Ale nikt nie mówi, że oszalałaś.
- Może i nie, ale jest taka opcja, że tak myślicie.
- Może i jest, ale wiesz, że wszyscy cię szanujemy.
- Wiem o tym, ale i tak musze wam to udowodnić raz i na zawsze.
- Zrobisz jak uważasz. - powiedziała to i odpełzła
Dziewczyna wspięła się na drzewo i stanęła na jego czubku, przed nią roztaczał się piękny widok gór. Zamknęła oczy i poczuła orzeźwiający powiew wiatru, przez chwilę wydawało, się że coś szepcze, ale to było tylko złudzenie, jednak Mei ling mimo, że chciała otworzyć oczy nie mogła. Nagle ujrzała przed sobą obraz rozdzierającego się nieba, powstała dziura, z której zaczęły wylatywać postacie z innych kreskówek.
Mei ling otworzyła oczy przez chwilę w nich było widać strach, dziewczyna wiedziała, że gdy taka sytuacja nastąpi to będzie koniec i gry i dominacji gatunku ludzkiego na Ziemi. Odetchnęła jednak z ulgą, widząc, że to była tylko nic nieznacząca wizja (takie też są), postanowiła, że nie będzie sobie zaprzątać tym głowy. Poszła do mistrza Shifu.
- O jesteś już, i co?
- Najpewniej przybędą. Pewnie zostaną tutaj na noc, więc poproszę Tai lunga, żeby przeniósł się do Tygryski.
- Dobry pomysł.
Lwica nie musiała daleko iść, bo Tai lung stał na placu przed pałacem, podeszła do niego i spytała:
- Czy byłbyś tak miły i na parę nocy mógłbyś zamieszkać z Tygrysicą?
- A mogę wiedzieć czemu?
- Moi rodzice pojawią się tu wieczorem i nie będą mieli gdzie spać.
- Rozumiem, chodź pomożesz mi zabrać rzeczy.
W pokoju Tai lunga (dawny pokój Mei ling)
- Dobra to ty weź te drobiazgi, a ja wezmę łóżko. – zarządziła Mei ling
- Nie jestem pewny czy je uniesiesz.
Dziewczyna nic nie odpowiedziała, złapała je jedynie i podniosła bez problemu.
- Coś mówiłeś?
- Nieważne.
- Lepiej chodź, lada chwila przybędą.
Weszli do pokoju Tygrysicy.
- Gdzie je położyć?
- Tam. – Tai lung wskazał miejsce przy ścianie
- Dobra, wezmę jeszcze dwa materace wstawie je do pokoju i lecę, sam rozumiesz, wolę ich sama przyjąć.
Dziewczyna wyszła na plac przed pałacowymi schodami, pomyślała, że jeśli ona się tam się pojawiła, to jej rodzice również to zrobią w tym samym miejscu. Nie musiała długo czekać, gdy tylko zeszła z ostatniego schodka w tym samym czasie pojawił się błysk światła a zaraz potem para lwów (Można było się tego spodziewać... nie?).
CZYTASZ
Kung Fu Panda - Opowieść Z Przyszłości
FanfictionDziewczyna imieniem Kaja kupuje grę "Świat równoległy" i wtedy zaczyna się zabawa...