Chloés POV
Leżę w łóżku od jakiś dwóch godzin i próbuje wymyśleć stylizacje na tę cholerną imprezę. Nie miałam ochoty tam iść ale czego nie robi się dla przyjaciół?
Moja jedyna, najlepsza przyjaciółka Amy chce mnie wyciągnąć do jakiegoś nowego klubu. Zgodziłam się tylko dlatego żeby dała mi w końcu swiety spokój. Przez dwa dni za mną latała i mówiła jak tam jest super.
Nie chciałam iść. Nie lubię ostrych imprez, a dobrze wiem, że taka mnie czeka.
Alkoholu niecierpie, a na pewno będą podstawiać mi pod nos wódkę, a ja ulegnę i napieprzę się w cztery dupy.Wyszłam spod kołdry i poczułam zimne powietrze, które uderzyło w moje ciało. Drgnęłam lekko z tego powodu.
-Chloé!- nagle usłyszałam głos mojej mamy. Wyszłam z łóżka i ruszyłam w stronę jej sypialni.
Siedziała na łóżku, a w ręku trzymała czarny kombinezon.
Niedawno mi o nim opowiadała.
Dostała go od taty na 25 urodziny. W tym roku skończyła 43 lata. Często lubimy wspominać o tacie, który zginął w wypadku samochodowym 6 lat temu.
Tata wracał nocą z delegacji. W połowie drogi zderzył się z autem jakiegoś pijanego idioty.
Umarł na miejscu. Niewiem jak to możliwe ale winny przeżył. Leżał w szpitalu parę dni. Był skazany na 10 lat więzienia za kierowanie po pijanemu i zabójstwo. Miał bardzo dobrych znajomych, którzy zapłacili grzywnę, dzięki czemu zamiast 10 lat siedział 4.- Coś się stało?- podeszłam do mojej rodzicielki.
Na mój widok lekko się uśmiechnęła. Odwzajemniłam uśmiech i usiadłam obok niej.
-Idziesz dzisiaj na tę imprezę?- spojrzała na mnie.
-Mogę zos...
-Nie..-wtrąciła się.- Nie chodzi mi o to.. Zapewne nie masz się w co ubrać.
Zaśmiałam się.
-Czytasz mi w myślach. Mam ostatnie 100$ na koncie. Pójdę na miasto. Kupię sobie jakąś sukienkę. Nie martw się.
-Nie wydawaj tych pieniędzy! Chcę ci dać ten kombinezon. Wiem, że jest stary ale znów modny i piękny. Jak go dostałam od twojego ojca każda laska mi zazdrościła.
Zaśmiałam się cicho i spojrzałam na mamę.
-Jesteś pewna? To jest twoja jedyna pamiątka po tacie, nie licząc tego jednego zdjęcia, które wisi nad łóżkiem.
Odwróciłam sie i spojrzałam właśnie na to zdjęcie. Tęsknię za nim cholernie.
Tak bardzo mi go brakuje.-Jestem pewna. Weź go. Tobie się przyda, masz piękną figurę, a ja? Tłuszcz i te sprawy. Kiedyś poznasz ten ból.- zaśmiała się i podała mi ubranie do ręki. Uwielbiałam jej poczucie humoru.
-wow- przytuliłam sie do niej.- dziękuję-szepnęłam.
***************************
Wybiła 16:30. O 18:00 ma się zacząć cała impreza. Pół godziny temu przyszła Amy, która cały czas siedzi na łóżku i grzebie w telefonie.
-Wypijemy parę drinków i wrócimy. Nie musimy przecież siedzieć tam do rana. - mówiła patrząc na ekran swojego telefonu.
-Nie zrobiłabym ci tego. Dobrze wiem jak lubisz imprezować. Rzadko chodzę na imprezy. Raz na pół roku można zaszaleć.- zaśmiałam się, wyciągnęłam z kosmetyczki tusz i zaczęłam malować rzęsy.
Zadzwoniłam po taksówkę, która po 15 minutach zatrzymała się przy moim domku.
Przed jej przyjazdem dokończyłam się malować.
Poszłam pożegnać się z mamą i razem z Amy wybiegłam z domu. Ruszyłyśmy w stronę auta.Podróż była dość krótka.
Kierowca zatrzymał się przy dziwnym budynku.
Wyglądał jak jakiś stary, opuszczony magazyn. Amy płaciła za podróż starszemu panu za kierownicą. Rozmawiała z nim jeszcze, a ja wyszłam z auta i ustałam przed budynkiem. Byłam zaskoczona. Nigdy tu nie byłam. Ten budynek nie wyglądał na normalną dyskoteke.Usłyszałam śmiech Amy, która właśnie wychodziła z taksówki. Odwróciłam sie do niej i spojrzałam na nią niepewnie.
-Bardzo miły pan-powiedziała, lecz gdy ujrzała moją minę od razu spoważniała.
-To ma być ten mega fajny klub? -wskazałam ręką na budynek.
-Spokojnie kobieto! Nie Byłaś w środku, tam jest fantastycznie!-zaśmiała się cicho.
-Toć to wygląda jak....-przerwał mi głośny dźwięk silnika.
Na dziedziniec wjechało czerwone Ferrari. Z auta wyszło dwóch mężczyzn. Dokładnie im się przyglądałam.
-Chloé czy ty to widzisz?- zapytała zaskoczona. Nie wiedziałam o co jej chodzi.
-Zwykłe auto. Pełno takich jeździ po Nowym Jorku.- zaśmiałam się i spojrzałam na moją przyjaciółkę.
-Nie chodzi o to głuptasie! Tam stoi Drake.-szepneła.
Patrzyła na nich z otwartą buzią. Chciało mi się śmiać z tego powodu. Kojarzyłam go ale nie lubię jego muzyki. Wolę muzykę klasyczną. Coś co mnie uspokoi. Może czasami jakiś Rock. Niektóre radiowe hity też były spoko. Nie przepadałam za piosenkami, gdzie w jednej zwrotce znajduje się milion przekleństw. No, ale cóż Amy słucha innej muzyki, a chyba z tego powodu jej nie z nienawidzę.
Spojrzałam jeszcze raz na samochód, a później na chłopaków. Zaczęłam się zastanawiać kto stoi obok Drake,a.
-Dobra, chodźmy już.-Amy przerwała moje przemyślenia.
-Okej. Ty prowadzisz.-spojrzałam na nią.
Ruszyłyśmy w stronę wejścia. Prowadziła mnie dziwnymi korytarzami. Było słychać muzykę. Z każdym metrem coraz głośniej. Nagle zauważyłam drzwi. Podeszłyśmy do nich, a one się rozsuneły. Moim oczom ukazały się setki ludzi. Byłam zachwycona.
***************************
Mam nadzieję, że pierwszy rozdział się spodoba. Zapraszam do komentowania.
CZYTASZ
Die for You
FanficOn Znany piosenkarz i kobieciarz, mogłby mieć każdą ale w jego pamięci została ta jedyna. Ona Spokojna, mądra, 20 letnia kobieta. Jedna noc zmienia jej życie.