Weszliśmy do jego willi. Przywiązałam się lekko do tego mieszkania i trudno mi bedzie sie stad wyprowadzic.
-Ale tu czysto, jak nigdy - zaśmiał sie Abel - Dobrze, że sie tu wprowadziłaś.
-Właśnie miałam z Tobą o tym porozmawiać - zaczelam niepewnie, w tym samym czasie torbe, ktora nioslam polozylam na kanapie i spojrzalam na niego.
-Zamieniam sie w sluch skarbie - Abel usiadł na sofie, ktora stala przede mna, a ja zaczelam wyciagac jego brudne ciuchy. Na mojej twarzy zawital lekki usmiech, uwielbialam kiedy tak do mnie mowil. Oderwalam sie od pracy i usiadlam na podlodze przed nim.
- Mogłabym zostać u Ciebie do czasu az znajde sobie prace? Po pierwszej wypł....
-Masz zamiar ode mnie uciekać? - zapytał zdziwiony, nawet nie dal mi dokonczyc zdania.
-Miałam w planach znalezc prace i mieszkanie przed twoim powrotem. Ale nie udalo mi sie.
-Zostan ze mna! - Powiedzial smutnym tonem- Nie wyprowadzaj sie, nie musisz, mieszkanie jest duze. Miescimy sie tutaj razem. - Jego wzrok posmutnial
-To jest zly pomysl, nie mozemy razem mieszkac. - odpowiedzialam mu.
Dlaczego mialam u niego zostac? Nie jestesmy razem. Ale prawda jest jedna, zostal mi tylko on. Mama sie ode mnie odwrocila, nie mowiac o Amy, ktorą przekabaciła na swoja strone.
-Zostań ze mna chociaz na te dwa tygodnie do sciagniecia gipsu, prosze Cie skarbie - Przyblizyl sie do mnie, swoje dlonie polozyl na moje poliki. Patrzac w jego oczy mozna bylo zauwazyc ze bardzo mu na tym zalezalo. Moj wzrok znizylam na jego usta, ktore byly takie idealne. Mialam ochote przyciagnac go do siebie i sie z nim pocalowac ale na szcescie szybko sie otrzasnelam.
-Dwa tygodnie. - Powiedzialam, probowalam spuscic wzrok na swoje nogi ale przeszkadzal mi w tym trzymajac mnie nadal za poliki.
-Jesteś wielkia, dziekuje ci malutka - Pocalowal mnie w czolo, jego humor od razu sie polepszyl, rozpakowalam jego torbe do konca i zrobilam pranie. Abel w tym czasie sie kapal. Zrobilam na kolacje Pancake'i, przygotowalam stół w jadalni, polozylam talerze, jedzenie o syrop klonowy, ktory idealnie komponowal sie z plackami. Do jadalni przynioslam mojego laptopa, ktorego od razu odpalilam, usiadlam tylem do wejscia. Stwierdzilam, ze jezeli ten grubas jeszcze nie skonczyl sie kapac spojrze na nowe oferty pracy.
Nic ciekawego nie znalazlam a po chwili uslyszalam jak Chlopak wychodzi z lazienki i idzie w strone pomieszczenia w ktorym siedzialam. Wylaczylam laptopa a w odbiciu ciemnego ekranu zobaczylam go... w samych bokserkach. Byl taki idealny, umiesniony. Nie moglam sie napatrzec. Zamknelam komputer i odlozylam go na stoliczek obok. Czulam sie lekko zestresowana, spojrzalam na niego i zmierzylam go z gory do dolu.
-Zro... zrobilam pancake'i - zajaknelam sie ale nie zwracajac na to uwagi wskazalam kciukiem na stol. Mezczyzna zasmial sie i usiadl obok mnie, a swoja dlon polozyl na moje udo.
-Co tam ciekawego szukalas? - Puscil moja noge i siegnal po placka.
-Szukam caly czas pracy. Wyslalam juz milion CV i nadal nikt sie nie odzywa. - powiedzialam i ugryzlam nalesnika.
-Wiesz bo... Myslalem nad tym dzisiaj caly dzien i podjalem decyzje. Mam dla Ciebie oferte nie do odrzucenia. - zaczal mowic a w tym samym czasie polewal jedzenie syropem.
-Co to znaczy?
- Stwierdzilem, ze chce zmienic menagera a ty bylabys idealna. Jutro chce zadzwonic do Michaela i wyjebac go z roboty. Moglibysmy pracowac razem. Po pierwszej wyplacie bedzie stac na to zeby wybudowac wille albo moze zmienisz zdanie i zostaniemy razem i zaoszczedzisz troche pieniedzy. - spojrzal na mnie i usmiechnal sie lekko.
Bylam w wielkim szoku. Byl w stanie wyjebac menagera, ktory byl z nim od poczatku dla mnie. Sama nie wiedzialam czy to dobry pomysl. Jeszcze troche i zglupieje przez to wszystko. Z jednej strony chcialabym z nim mieszkac, pracowac ale cos mnie przetrzymywalo.
Siedzialam i bawilam sie jedzeniem. Myslalam o tym co najgorsze. Chyba sie w nim zakochiwalam. To uczucie bylo coraz wieksze. Mimo, ze byl chamski, zboczony i opowiadal mi glupie historyjki co by ze mna robil w lozku i tak cos mnie do niego ciagnelo tak ze chcialam czas spedzac tylko z nim ale czasem poteafil byc innym czlowiekiem, byl nadopiekunczy, i martwil sie czesto o mnie.
Z rozmyslen wyrwal mnie jego glos.
-To jak? co o tym myslisz kochana? - zapytal mnie i usmiechnal sie w moja storne.
-wow, yyy.. byloby na prawde zajebiscie ale on....
-Nie ma zadnego ale... Bede Ci pomagal jak czegos nie bedziesz ogarniala, zawsze bede przy Tobie- Zblizyl sie do mnie i przytulil co od razu odwzajemnilam. Twarz schowalam w zaglebieniu jego szyi po czym zaciagnelam sie jego zapachem. Pocalowalam go delikatnie w szyje i odsunelam sie.
-Jutro go o wszystkim powiadomie.- Chlopak wstal, wzial swoj talerz udal sie do kuchni i wsadzil go do zmywarki. Zrobilam to samo a po chwili znalazlam sie w lazience i napuszczalam wody do wanny. Nalalam sobie wina do kieliszka i wzielam lyka.
W wodzie siedzialam dobra godzine, wypilam prawie cale wino przez co bylam lekko pijana, pilam dalej. Przez ta godzine do drzwi pukal dwa razy Abel pytajac czy wszystko w porzadku i cxy sie nie utopilam. Wyganialam go mowiac, ze chce sie poprostu odprezyc i zrelaksowac.
Wychodzac z wanny uswiadomilam sobie, ze zapomnialam o pizamie. Standard. Jak bylam sama w mieszkaniu, wychodzilam nago do sypialni i tam sie ubieralam ale teraz jak on jest, nie zrobie tak. Pizama byla w sypialni, w ktorej pewnie Lezy Abel. Mialam nadzieje, ze chlopak spi i nie zauwazy mnie. Owinelam sie recznikiem i udalam sie do pokoju Abela, lezal on w strone sciany wiec nie widzial mnie. Odwrocilam sie w strone drzwi od szafy i zaczelam szukac pizamy, ktora gdzies zaginela. przeklnelam pod nosem.
-Tego szukasz? - uslyszalam smiech chlopaka, spojrzalam na niego i zauwazylam, ze trzyma moja pizame w reku. JAK Z DZIECKIEM.
-Tesfaye, oddawaj to! - krzyknelam.
Podeszlam do niego, on w tym samym czasie usiadl na skraju lozka. Wyciagnelam dlon z mysla, ze odda mi ubior ale mylilam sie, byl zbyt uparty. Zaczelam sie z nim szarpac, chlopak wstal i reke, w ktorej trzymal pizame podniozl do gory, nie mialam szans. Krecil ze mnie coraz wieksza beke co mnie wkurwilo i pchnelam go w strone lozka. Lecial na nie ale zlapal za moja talie i polecialam razem z nim. Wyladowalam na jego klatce piersiowej.
-Jestes slodka jak sie wkurwiasz. - obrocil mnie na lozku tak, ze lezalam pod nim. Recznik rozwiazal sie i ukazal moje nagie cialo. Przyspieszylam oddech i poczulam mrowienie w podbrzuszu. Abel błądził wzrokiem od moich piersi do dołu. Podniecalo mnie to ale nie chcialam sie z nim bzykac, nie tak szybko. Jeszcze troche go przetrzymam.
Zepchnelam go z siebie i bez owijania sie recznikiem, nago, wyszlam z pokoju z pizama w reku. Zamknelam sie w lazience, zlapalam za butelke i wzielam wiekszego lyka wina, po ktorym dopiero poczulam, że alkohol zaczal dzialac, krecilo mi sie w glowie. Ubralam ta nieszczesna pizame i z butelka w reku udalam sie do kuchni. Usiadlam przy blacie, wzielam ostatniego lyka, a butle odstawilam na bok. Wszystko mi sie mazalo przed oczami, dawno temu tak sie nie napilam. Katem oka zauwazylam, ze Debil na mnie spoglada, stal przy wejsciu oparty o sciane.
-Polozysz sie ze mna w sypialni czy mam isc na gore do goscinnego? - zapytal
-Chce sie polozyc z Toba ale jak zejde z krzesla to sie wyjebie, nie dam rady tam isc, pospie tutaj - polozylam glowe na blat i zamknelam oczy.
- No idiotka no.. - Abel wzial mnie na rece i zaniosl do sypialni po czym od razu wyladowalam na lozku.
-Ale mam na Ciebie ochote- powiedzialam cicho i nie wyraznie.
-Co ty do mnie mowisz kobieto? nic nie rozumiem.
-Chodz sie bzykac! - krzyknelam i zamknelam oczy. Uslyszalam jeszcze rozkaz od chlopaka.
-idz spac alkoholiku.
CZYTASZ
Die for You
FanfictionOn Znany piosenkarz i kobieciarz, mogłby mieć każdą ale w jego pamięci została ta jedyna. Ona Spokojna, mądra, 20 letnia kobieta. Jedna noc zmienia jej życie.