8.

354 20 5
                                    

-Abel! Abel otwórz oczy! Otwórz oczy! Proszę cię!

Na moich policzkach znalazły się łzy. Zaczęłam głaskać jego polik.
Położyłam się obok niego i wtuliłam się w jego klatkę piersiową. Czekałam na przyjazd karetki, którą było słychać.

Byłam bardzo słaba. Zamknęłam oczy, z których lały się łzy.

Uratował mi życie człowiek, którego nienawidziłam, którego nie chciałam znać.

Czułam jego powolne bicie serca.

Otworzyłam oczy i zauważyłam ludzi, którzy stali i gapili się na nas zamiast podejść i pomóc. Chwilę później na miejsce zdarzenia pojawiło się pogotowie i policja.

Zauważyłam ratownika biegnącego w moją stronę, który wziął mnie na ręce i zaprowadził do powozu. Tam zaopiekowała się mną bardzo miła pani, która opatrzyła moje rany.

-Jak się pani czuję? Dolega coś pani?- zapytała kobieta. Ja zaś zamknęłam oczy z których cały czas spływały łzy. Nie potrafiłam ich powstrzymać. Bałam się o Abela. Bałam sie, że już nigdy się nie obudzi.

-Gdzie on jest? - zadałam pytanie.

-Spokojnie, niech pani się nie denerwuje. Jest w dobrych rękach.

-Co z nim ?! Gdzie on jest?! Zaprowadził mnie pani do niego! - zerwałam się z miejsca i próbowałam wyjść z powozu ale ból nogi mi na to nie pozwolił.

-Zatrzyma się pani! Nie może pani chodzić, ma pani bardzo mocno zbitą nogę! Pojedziemy do szpitala tam pani się z nim spotka.

Kobieta podeszła do mnie i złapała za moją rękę. Pomogła mi się położyć na łóżku i zamknęła drzwi od auta. Parę minut później samochód ruszył. W drodze do szpitala dostałam leki uspokajające dzięki którym lepiej się poczułam i zasnęłam.

Obudziłam się parę godzin później w jednoosobowej sali. Miałam zabandażowaną nogę. Do mojej sali weszła pielęgniarka.

-Co z nim jest? Chce go zobaczyć! Proszę! - powiedziałam cichym, zachrypniętym głosem.

-Niestety na razie jest to niemożliwe.

-Ale co z nim jest?!

-Jest nadal nieprzytomny. Ma złamaną nogę i obojczyk.

-Chcę go zobaczyć! Błagam!

-No dobrze ale tylko 5 minutek. Poczekaj tu, przyprowadze wózek.

Pielęgniarka zawiozła mnie do sali Abela, która znajdowała się piętro wyżej.

Miał zagipsowaną nogę i obojczyk.

Kobieta przybliżyła wózek do łóżka i wyszła.
Sięgnęłam po jego rękę, którą lekko ucałowałam.

-Zakochałam się w tobie od pierwszego wejrzenia, lecz gdy dowiedziałam się, że to ty zabiłeś mojego ojca nie chciałam cię znać. Znienawidziłam Ciebie. Tyle razy miałam ochotę odebrać od Ciebie telefon. Usłyszeć tylko twój głos ale coś mnie zatrzymywało. Wiedziałam, że gdybym cię usłyszała na pewno bym ci wybaczyła. Teraz zrozumiałam, że nie zasługiwałeś na to. Byłeś gotów oddać za mnie życie.

Swoją głowę wtuliłam w jego klatkę. Zaczęłam znowu płakać.

-Wybaczam ci ale proszę, otwórz oczy, obudź się, błagam!

Wkrótce potem usłyszałam głos mojej matki.
Wstałam z wózka i z bolącą nogą wyszłam z sali.

-Co z moją córką!- Krzyczała zdenerwowana rodzicielka.

-Mamo! - podeszłam do niej. Kobieta odwróciła się w moją stronę i przytuliła mnie.

-Córeczko! Myślałam, że coś ci się stało! Tak bardzo się martwiłam.

-Nic mi nie jest.- Zaczęłam uspokajać mamę. Wyrwałam się lekko z jej objęć i podeszłam do okna od sali Abela. Mama poszła za mną.

-To on ci to zrobił?! On próbuje zabrać wszystkie bliskie mi osoby! Co ja mu do cholery zrobiłam?

-Nie mamo! To nie tak... On...

-Nawet nie próbuj go bronić!

-Mamo ale posłuchaj.

-Nie! Dzwonię na policję!- Rodzicielka wyciągnęła telefon ale ja od razu go wyrwałam.

-Daj mi dojść do słowa!

-Dobrze mów! Proszę bardzo.

-Spotkałam go w restauracji ale od razu od niego uciekłam. Przechodziłam przez ulicę gdy z mojej dłoni wypadł telefon. Sięgałam po niego lecz nie zauważyłam auta pędzącego wprost na mnie. Abel szedł za mną, zdążył mnie odepchnąć ale sam siebie nie uratował.

Mówiłam patrząc na niego.

-Córeczko nie zapomnij co on zrobił.

-Tak wiem! Zabił mi ojca. Odebrał życie bardzo bliskiej mi osoby ale uratował moje. Nie mogę go teraz zostawić samego. Wybaczyłam mu.

-Oszalałaś?! Jeżeli Cię kiedyś z nim zobaczę to... Nie chcę cię już nigdy widzieć na oczy.

-Dobrze. Więc już nigdy się nie spotkamy.

-Chloè! Proszę cię!

-Nie mamo. Ja... Ja go Kocham....

************************************
Przepraszam, że tak długo czekaliście na rozdział.
Mam nadzieję, że spodobał wam się. Pozostawcie po sobie jakiś znak. 😍😘

Die for YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz