5.

438 21 0
                                    

Zamiast cieszyć się spędzonym czasem z mamą myślałam cały czas o tym cholernym artykule.

Wróciłyśmy po 16 do domu. Chciałam pomóc mamie wypakować zakupy ale wygoniła mnie mówiąc, że mam się przygotować na spotkanie z Abelem.

Zrobiłam tak jak mi kazała.
Pomalowałam się lekko. Przebrałam się w normalniejsze ciuchy.
O godzinie 17:20 byłam już gotowa. Ubierając buty usłyszałam znany mi już ciężki odgłos silnika. Podeszłam do okna i zauważyłam Abela opartego o swoje Ferrari. Patrzałam na niego jeszcze chwilę.

Wyszłam z pokoju szybkim krokiem. Sięgnęłam po płaszcz, którego od razu na siebie włożyłam. Poszłam jeszcze pożegnać się z mamą i wybiegłam z domu.

Zbiegłam ze schodków i ruszyłam w stronę samochodu. Trochę się stresowałam tym spotkaniem. Nie wiem czemu. Może dlatego, że Abel mi się podobał? Próbowałam tego nie okazywać. Nie chciałam aby coś nas połączyło. Nie tak szybko. Znamy się dopiero czwarty dzień.

Podeszłam do niego. Abel zauważając mnie zerwał się z miejsca i do mnie podszedł. Przytulił mnie, a ja poczułam jego zapach. Męskie perfumy zlewające się z papierosowym dymem. Uwielbiałam tą mieszankę.

Poczułam jego oddech na mojej szyi, chwilę później dostałam w nią krótkiego całusa. Zdziwiło mnie to ale spodobało mi się.

Mężczyzna oderwał się ode mnie i spojrzał mi głęboko w oczy.

-Chodźmy.- złapał za moją dłoń i ruszył wraz ze mną w stronę drzwi pasażera. Otworzył je a ja wsiadłam do auta.

Po paru sekundach Abel także do niego wsiadł. Odpalił auto i ruszyliśmy. Jechaliśmy Centrum Nowego Jorku. W tle leciała piosenka. Od razu skojarzyłam, że to ten sam tekst co w sms'ie. Zamknęłam oczy i skupiłam się na jej tekście.

Po chwili otworzyłam je i spojrzałam na mężczyzne.

-Gdzie jedziemy?- zapytałam.

-Sam nie wiem. -zaśmiał się, a po chwili dodał.
-Może jesteś głodna? Możemy pojechać do jakieś restauracji.

-To dobry pomysł. Cały dzień nic nie jadłam ale nie wzięłam portfela. Nie chcę abyś na mnie wydawał.- Spojrzałam na niego.

-Daj spokój. Dla mnie to nie problem.

-Jak wolisz.

-Na co masz ochotę?

-Co powiesz na Sushi?-zapytałam.

Nie odrywałam od niego wzroku. Nagle nasze spojrzenia się spotkały.

-Dobrze myślisz. Uwielbiam sushi.

Zaśmiałam się i odwróciłam wzrok. Patrzałam na budynki, które mijaliśmy. Usłyszałam głos Abela, nucił pod nosem piosenkę, która leciała w tle.

Nagle usłyszałam dzwonek telefonu

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Nagle usłyszałam dzwonek telefonu. Spojrzałam na mężczyzne, który właśnie wyciągał telefon z kieszeni. Po chwili go odebrał i zaczął rozmowę.

-Halo. - miał bardzo skupioną minę.
-Jadę właśnie coś zjeść, a z kim... To już nie twoja sprawa.- spojrzał na mnie i puścił mi oczko, po czym lekko się uśmiechnął. Odwzajemniłam uśmiech.
-Dobrze. Będę za godzinę. I nie.... Nie sam.

Oderwał telefon od ucha i rozłączył się. Schował telefon do kieszeni i westchnął.

-Niestety ale mój manager się zbuntował. Musimy jechać do mnie. Co ty na to aby zamówić sushi do domu?

-Nie ma problemu. Coś poważnego z tym managerem?

-Ma pretensje bo nie trzymam się ochroniarzy, twierdzi, że może mi się coś stać.

-Z jednej strony ma rację, a z drugiej... Nie chciałabym aby cały czas ktoś za mną łaził. Zero prywatności.

-Prawda. Ja już mam tego dość.

***************************

Po godzinie Abel zatrzymał się przy swojej willi. Wyszedł z auta i podszedł do moich drzwi. Od razu je otworzył, złapał za moją dłoń i pomógł mi wyjść.

Nie puszczając swoich dłonii ruszyliśmy w stronę jego domu.

W środku Abel ściągnął ze mnie płaszcz, który powiesił na wieszaku. Zrobił to samo ze swoją kurtką. Ściągneliśmy razem buty i weszliśmy do salonu.

Na kanapie siedział jakiś facet. Był bardzo zdenerwowany. Zauważając nas wstał z sofy i do nas podszedł.

-Możemy już zacząć tą bardzo ważną rozmowę?- Zapytał Abel.

-Tak ale....- facet spojrzał na mnie. Wiedziałam o co mu chodzi. Chciał abym stąd poszła.

-To może ja pójdę do góry, nie będę wam przeszkadzać.-Spojrzałam na Abela.

-W niczym nie przeszkadzasz, zostań.- uśmiechnął się do mnie i skierował swój wzrok na Managera.

-Dobra Abel. Dobrze wiesz, że nie powinieneś ruszać się bez ochroniarzy. Ile razy mam ci o tym gadać?

Abel głośno westchnął . Wyglądał na bardzo sfrustrowanego.

-Po co mi oni? Dam sobie radę sam. Tylko po to miałem tutaj przyjechać i psuć sobie plany?

-Jesteś sławnym piosenkarzem. Masz pełno fanów ale i wrogów. Mogą Cię kiedyś dopaść i zrobić ci krzywdę.

-Kurwa, pierdolisz głupoty! Mam poprostu dosyć tych goryli! Od pięciu lat za mną chodzą. Nie mam w ogóle prywatności.

-No niestety... Dobrze wiedziałeś, że sława nie jest taka fajna. Od jutra nie chcę dostawać żadnych telefonów od szefa ochrony, że twoi ochroniarze przychodzą na skargę bo im uciekasz. Zrozumiano?!

-Taa...

Manager wyszedł i trzasnął drzwiami.

-Przepraszam, zepsuł nam plany.-Abel podszedł do mnie i lekko się do mnie przytulił.

-Nic się nie stało.- odwzajemniłam uścisk.

Czułam jego szybsze bicie serca. Musiał być na prawdę zdenerwowany, cały się trząsł ale w moim uścisku powoli się uspokajał.

***************************

I kolejny rozdział! Mam nadzieję, że się spodoba.

Die for YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz