9- Marzenia się spełniają ?

955 65 30
                                    

Jechaliśmy do London Music Scene. Tam mieliśmy zagrać koncert. Alan siedział lekko spięty.

-Stresujesz się?-spytałam, zaglądając w głąb jego niebieskich oczu.

-Co? A nie, wszystko jest w porządku.

Spoglądałam przez okno na ludzi pospieszających chodnikami do pracy. Londyn to najbardziej ruchliwe miasto, jakie widziałam.

Po paru minutach byliśmy przy wielkiej scenie.

-Wow.- zachwyciłam się odkrytą sceną, na której stał już stół z konsolą. W tle wyświetlało się wielkie logo Alana.

-Chodź-pociągnął mnie za rękę po schodkach, szczerząc się przy tym jak głupi.

Staliśmy na drewnianym parkiecie. Podeszłam do Pioneer'a. Chciałam chociaż przez chwilę poczuć się jak prawdziwy DJ.

- Za niedługo z tego miejsca będziemy widzieć wielką publiczność-powiedział mi do ucha, chwytając mnie za biodra. Wzdrygnęłam się od jego dotyku.

Wygramoliłam się z jego objęć. To było najpiękniejsze uczucie jakie przeżyłam, ale nie teraz. Jeszcze nie jesteśmy razem.

Zaraz, zaraz, co ja sugeruję?

Alanowi ewidentnie zrobiło się głupio i już nic więcej nie powiedział.

***

-Za chwilkę wchodzimy-powiedział Alan, słysząc narastający szum na scenie.

-Uwaga!- mówi Hardway, który występował przed nami- teraz na scenę wchodzi...

-ALAN WALKER!- krzyczy tłum dając nam znać, że przyszła nasza kolej.

Wyszliśmy na scenę, na co fani zaczęli niemiłosiernie piszczeć.
Podeszłam na moje miejsce. Głośno wydychałam powietrze modląc się, żeby nie dać plamy.

-Dasz radę, nie bój się-Alan chwycił mnie za nadgarstek, uspokajająco go masując.

Rozbrzmiewały pierwsze dźwięki Faded. Zaczęłam przyciskać odpowiednie przyciski tak, jak uczył mnie Alan. Najgorzej było w refrenie. Musiałam zagrać odpowiednią melodię na keyboardzie.
Później jeszcze Sing Me To Sleep, a wisienką na torcie było najnowsze Alone.
Gdy Alan pożegnał się z publicznością i na scenie zostaliśmy tylko my, nie wytrzymałam.

-Marzenia się spełniają...- powiedziałam uraniając pojedyncze łzy. Wtuliłam się w niego, czując delikatne perfumy.

Alan odwdzięczył uścisk i pocałował mnie czule w czoło.

I właśnie w tym momencie zrozumiałam jedno;
Nie w domu, nie w ciepłej i milusiej kołdrze, tylko w jego objęciach czułam się najbezpieczniej na świecie.

***

Wieczorem poszliśmy na spacer po mieście. Świątecznie wystrojone drzewka i choinki w całym mieście dawały naprawdę niesamowity efekt.

-Tutaj jest nieziemsko-powiedział Alan rozglądając się dookoła.

Chodziliśmy po przeróżnych ulicach, aż w końcu znaleźliśmy mały rynek, w którego środku stała wielka, podświetlana fontanna. Usiedliśmy na ławce, obok świecącej na kilkanaście kolorów choince.

-Alan...-zaczęłam.

-Tak?- spytał zaciekawiony chłopak.

-Dziękuję-wyszeptałam.

-Za co?- Alan zdziwiony popatrzył na moją twarz.

- Spełniłeś wszystkie moje marzenia. Spotkałam się z tobą, zaufałeś mi i nawet pozwoliłeś ze sobą współpracować. Dzięki tobie uświadomiłam sobie, że ja też potrafię coś zrobić, a nie tylko siedzieć w domu wpajając sobie, że jestem nikim.

-Anne, ja nie nie wiem...

-Jak mogę się tobie odwdzięczyć?- zapytałam szczerze.

Delikatnie mnie do siebie przyciągnął. Poczułam jego spokojny oddech na mojej twarzy, a usta złączyły się w pocałunku, który stawał się coraz namiętniejszy.

-Kocham Cię-powiedział Alan, przerywając na chwilę pocałunek.

Siedzieliśmy wtuleni w siebie jeszcze parę minut, aż nie zaczął doskwierać nam chłód. Wróciliśmy do hotelu trzymając się za ręce.

Chłopak z Bergen [Alan Walker]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz