16- Rozdzielone Serca

790 54 14
                                    

Minął miesiąc, odkąd opuściłam Bergen. Moje życie toczyło się wyłącznie rutyną, było puste i smutne. Cały czas wspominałam Księcia, który okazał się być oszustem. Byłam wypruta z wszelakich emocji. Straciłam duszę, a serce zostało rozdzielone na połowy, które zostały przy dwóch straconych osobach. Jestem pewna, że już nigdy nie wrócą.
Stałam przy oknie, które dawało widok na Oslo. Śledziłam wzrokiem osoby, które przechodziły chodnikiem obok budynku. Większość była uśmiechnięta i szczęśliwa. Zapewne nigdy już taka nie będę. Z moich oczu mimowolnie wypłynęły łzy.

-Ann?- moja przyjaciółka jak zwykle przejęła się moim stanem.- Nie płacz, to przeszłość. Teraz już wszystko dobrze- mówiła tak łagodnym tonem, że niedowierzałam. Ona chyba nie wie, co to jest stracić resztę rodziny.

-Jaka przeszłość!? Ciocia, która została pochowana w Niemczech, nawet się z nią nie pożegnałam! I Alan.... Wcale nie ma dobrze i to nie jest przeszłość! To ciągle trwające cierpienie, którego nie zrozumiesz- próbowałam powiedzieć to bez płaczu, ale nie udało się.

-Chcę ci tylko pomóc. Cały czas chodzisz taka przybita, nic się nie odzywasz i ciągle płaczesz. Musisz się zmotywować i odzyskać szczęście-powiedziała łagodnym tonem.

-Wiem, że się o mnie martwisz i mi pomagasz, bez ciebie siedziałabym teraz na ulicy, ale to nie takie łatwe. To w ogóle nie jest proste. Wręcz nieosiągalne- powiedziałam, ocierając łzy.

Megan spojrzała na mnie ze współczuciem.

-Damy radę- uśmiechnęła się lekko.

Odpowiedziałam jej wymuszonym uśmiechem.

-Muszę już jechać - pogładziła mnie po ramieniu, po chwili wychodząc z mieszkania.

Resztę czasu spędziłam przeglądając social media. Jednak zadrżałam, gdy na Facebooku zobaczyłam zdjęcie mnie i Alana, trzymających się za ręce.

-Dosyć- rzuciłam telefonem w kąt i wybiegłam z domu, po drodze ubierając kurtkę.

Kolejny raz dążyłam chodnikiem bez celu. Nie zwracałam uwagi na ludzi i otoczenie. Wyłączyłam zmysły tak, jak często ostatnimi czasy. Gdy nagle ktoś położył mi rękę na ramieniu, przerażona drgnęłam.

-Oj, przepraszam- powiedział skruszony.- Nie chciałem cię wystraszyć.

-Hej Natan...- nadal byłam zamyślona.

-Coś się stało?- chłopak zrobił dziwną minę.

-Ostatnio mam gorsze dni...- nie chciałam mu za dużo ujawniać.

-Rozumiem. To w takim razie może pójdziemy do kawiarni na poprawę humoru?- jego twarz się rozjaśniła.

Weszliśmy do budynku, który znajdował się po drugiej stronie ulicy. Powitało nas przyjemne ciepło, którego długo mi brakowało. W Norwegii o tej porze roku z trudem da się wytrzymać na dworze piętnaście minut.

-Co zamawiamy?- spytał Natan, gdy podszedł do nas kelner. Chyba znów się zamyśliłam na dłuższą chwilę...

Spojrzałam na menu i wybrałam pierwszą lepszą kawę. Mój towarzysz wziął to samo.

-Masz, ja za swoją sama zapłacę- położyłam na stół kwotę za napój.

-Ależ nie trzeba, ja przecież cię tutaj zaciągnąłem, to ja płacę - uśmiechnął się i podał mi moję pieniądze do ręki. Jednak zamiast później ją puścić, zacisnął na niej swoją dłoń. Szybko ją wyrwałam.

-Przepraszam- spuścił głowę.

-Nic się nie stało. Zmieńmy temat - chciałam wybrnąć z sytuacji.

Chłopak z Bergen [Alan Walker]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz