6

1.5K 140 32
                                    

          W pracy nie mogłam się skupić. Terrence się do mnie nie odzywał. Chyba czuł, że go okłamałam. Andy nie daje znaku życia, a Niall bez przerwy dzwoni. Nie wiem co mam robić i myśleć. Wszystko robiłam jak w jakimś cholernym transie. Byłam szczęśliwa, gdy w końcu skończyłam pracę. Z ulgą przywitałam świeże powietrze, wychodząc z ponurego wieżowca. Od razu skierowałam swoje kroki na przystanek, jednak przede mną zatrzymał się czarny Range Rover i już wiedziałam, że mój przyjaciel nie da mi dziś spokoju. Z westchnieniem wsiadłam do auta na miejsce pasażera. Przechyliłam się przez deskę rozdzielczością, by dać blondynowi buziaka w policzek. To dziwne, że ostatnio tylko blondyni mnie otaczają.

- Czego okłamałaś wczoraj Terrence'a? - zapytał na wejściu. Nie wydawał się być zły. 

- Dzwonił do ciebie? - Odwróciłam się w jego stronę. Byłam wściekła i przerażona za jednym zamachem. 

- Tak - odparł Niall, włączając się do ruchu. 

- I co mu powiedziałeś? - zapytałam. Zaciskałam dłonie w pięści, bo bałam się tego, że Niall narobił mi kłopotów. 

- Powiedziałem, że nie odbierasz, bo zamawiasz KFC - odparł, a ja odetchnęłam - A wiesz co to oznacza?

- Wiszę Ci KFC? - zapytałam, patrząc na blondyna. On w odpowiedzi tylko się uśmiechnął i pokiwał głową. Zaśmiałam się z wiecznie głodnego przyjaciela. Kiedy podjechaliśmy pod lokal, Niall zapytał o moje zamówienie. Odparłam, że chcę Twistera z frytkami. W czasie gdy blondyn poszedł złożyć zamówienie, ja czekałam na niego w samochodzie. Oboje stwierdziliśmy, że jego mieszkanie będzie lepsze, niż tłoczny lokal. W pewnym momencie usłyszałam stukanie w okno. Zaskoczona popatrzyłam na osobę, która była sprawcą. 

          Okazało się, iż był to Andy. Pomimo wszystko uśmiechnęłam się na jego widok. Otworzyłam okno.

- Na siłownię, a nie się opychasz - powiedział. Przewróciłam oczami i przez chwilę rzucił mi się w oczy pewien budynek, za blondynem, który rzeczywiście był siłownią.

- Mi też miło cię widzieć Andy - powiedziałam. On jakby się rozpromienił, bo na jego ustach pojawił się szeroki uśmiech. 

- Mi również miło - odparł, zniżając głos. Po moim kręgosłupie przeszły ciarki. Nachylił się jeszcze bardziej do samochodu, a zapach mięty i papierosów dotarł do mnie. Z tej perspektywy miałam doskonały widok na jego oczy, a moje myśli od razu skierowały mnie do jednego. Jego oczy są jak niebo o poranku. Jego oczy są jak woda na wyspach egzotycznychm. Jego oczy są jak lód, który roztapia moje serce. Cóż za paradoks? Dlaczego Terrence na mnie tak nie działa? 

- Co tu robisz? - zapytał, chociaż znał odpowiedź. 

- Czekam na zamówienie - odpowiedziałam. Jego oczy krążyły po mojej twarzy, z resztą tak jak moje po jego. Starałam się zapamiętać każdy jego szczegół, a może bardziej przypomnieć sobie, to czego dalej nie pamiętałam. Wiedziałam, że mogłabym tak w nieskończoność. 

- A ty? - zapytałam. 

- Byłem na siłowni - odparł. Nagle Andy się wyprostował, a drzwi obok mnie się otworzyły, jednak Niall wciąż nie wsiadał. Stał przy samochodzie i wpatrywał się w mężczyzne po drugiej stronie auta. 

- Cześć Niall - powiedział Andy, jego wargi układały się w łobuzerski uśmiech. 

- Cześć Andy - odparł Niall. Wyczuwałam zdziwienie w jego głosie. Horan stał z szeroko otwartymi oczami, opierając się o swój pojazd. 

- Muszę lecieć, do zobaczenia Libby - powiedział Andy i odszedł. Odprowadziłam mężczyznę wzrokiem. Wrzucił torbę do bagażnika swojego Mustangiem, a następnie odpalił papierosa. Ciągle zastanawiało mnie, dlaczego nie zmieni samochodu, skoro ma tyle pieniędzy. Andy nie spuszczał wzroku z pojazdu mojego przyjaciela.

Nasze piekło// Andy Biersack ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz