19

1.1K 133 29
                                    

           Ból. Czym właściwie jest ból?

Ból (łac. dolor; gr. algos, odyne) – według definicji Międzynarodowego Towarzystwa Badania Bólu subiektywnie przykre i negatywne wrażenie zmysłowe i emocjonalne, powstające pod wpływem bodźców uszkadzających tkankę lub zagrażających ich uszkodzeniem.

Wikipedia podaje definicje według, której to co czuje nie jest tym co uważam. W takim razie co czuje? Podobno gdy nazwiemy uczucia, które nam towarzyszą łatwiej nam nad nimi zapanować i z nimi współpracować, ale co jeżeli nie potrafię nazwać swoich emocji?

       W przypływie głupiej nadziei wpisałam w niezawodnego wujka Google, jak poradzić sobie z zerwaniem. Według jednego z super poradników dla kobiet były trzy fazy:
Histeria, Otępienie i tak zwana "Pokaż mu co stracił". Jak na razie byłam w stanie Otępienia. Nie liczyło się nic. Wstawałam, szłam do pracy, wracałam z niej, oglądałam dramaty, zalewając się łzami i pożerając lody ciasteczkowe. Powoli popadałam w rutynę, a wory pod oczami było mi coraz trudniej maskować. Niall starał się codziennie ze mną rozmawiać, z resztą jak Jake i Isaac, co nie zawsze im wychodziło. Czułam się jakby wszystko działo się obok mnie, jakby życie przelatywało mi między palcami, a ja nie mogę go złapać. Wszystko o czym myślałam sprowadzało się do błękitnych oczu o których raz na zawsze powinnam zapomnieć. Nie potrafiłam, a może nie chciałam. Nigdy nie sądziłam, że rozstania bolą, aż tak bardzo i mocno. Nigdy nie sądziłam, że powierzając komuś serce, ktoś inny wyrwie mi je z piersi. Po raz pierwszy rozumiałam Terrence'a. Co jeżeli on kochał mnie tak bardzo jak ja kochałam jego brata? Co jeżeli też poczuł jakby jego ciało umierało kawałek po kawałku z każdym krokiem? Jak nigdy miałam ochotę teraz do niego pojechać i go przytulić, jednak wtedy nie było by odwrotu, a on na każdym kroku by mnie poniżał.

          Podniosłam wzrok na białą muszle klozetową przeklinając Isaac'a za to, że wparował tego dnia do mojego pokoju. Oznajmił, że nie mogę wiecznie siedzieć i użalać nad jakimś mało istotnym dupkiem. Jak to ujął: "Jesteś piękna i młoda! Czas znaleźć innego dupka!". Jaką byłam idiotką ulegając jego namowom? Jaką byłam jebaną idiotką wierząc, że nie zostawi mnie na środku klubu? Alkohol zdawał się cały czas, krążyć w moich żyłach, pomimo tego iż zwróciłam nie tylko procenty, ale dzisiejsze śniadanie. Kręciło mi się w głowie gdy drżącą dłonią opierałam się o ściankę kabiny. Po raz setny tamtego wieczora obiecałam sobie zabić Isaac'a. Z małej torebki wyciągnęłam telefon i wybrałam jego numer. Nie odbierał, a jakby inaczej. Spuściłam wodę i wyszłam z łazienki. Musiałam go znaleźć jeżeli chciałam wrócić do domu. Nie znałam nawet  nazwy miejsca w którym się znajdowałam. Skierowałam swoje kroki do baru. Usiadłam na stołku, gdzie siedziałam jeszcze piętnaście minut temu, zanim pobiegłam zwrócić jedynego drinka, jakiego wypiłam tej nocy. Barman spojrzał na mnie z uśmiechem, gdy przywołałam go ręką.

- Wciąż nie jest Ci mało? - Zignorowałam jego zaczepne pytanie.

- Gdzie jest chłopak, który postawił mi tego drinka? - zapytałam.

- Chyba nie masz już u niego szans - odpowiedział wymijająco chłopak, który pracował jako barman.

- Nie potrzebuje u niego szans, by być szczęśliwa. Gdzie on jest? - ponowiłam pytanie, mrożąc barmana wzrokiem. Chłopak westchnął pod nosem, przewrócił oczami i zaczął wycierać szklankę ręcznikiem. Powoli traciłam cierpliwość i wiarę w to, że kiedykolwiek wydobędzie z barmana miejsce pobytu mojego współlokatora.

- Poszedł w towarzystwie długonogiej blondynki w stronę toalet - powiedział.

- Jak higienicznie - prychnęłam pod nosem i skierowałam się w tamtą stronę.

         Na korytarzu oczywiście ich nie było, zaszyli się w jego ciemnej odnodze. W sumie nie znalazłabym ich, gdyby nie fakt, iż blondynka była wyjątkowo głośną kochanką. Krzyczała jakby ją ktoś ze skóry obdzierał. Oparłam się o ścianę i westchnęłam. Nie było to coś co było na tyle głośne, by zagłuszyć jęki blondyny, ale Isaac i tak zareagował.

- Czego potrzebujesz Skarbie? - zapytał, a jego głos nie był nawet zmęczony, bardziej znudzony.

- Chcę do domu - powiedziałam, a mężczyzna odwrócił w moją stronę. Jego dłoń była pod bluzką dziewczyny, a ja myślałam, że wybuchnę głośnym śmiechem, co z resztą zrobiłam. Blondynka otworzyła oczy i spojrzała na mnie z ogromnym wyrzutem.

- Nawet się nie zabawiłem - powiedział oburzony Isaac.

- Jeden dzień musisz wytrzymać - powiedziałam, próbując opanować atak śmiechu.

- Skarbie, nie spałem z nikim od dwóch tygodni, bo każda która usłyszała szlochająca współlokatorka uciekała szybciej, niż ty wysmarkałaś chusteczke - powiedział zirytowany, zabierając dłoń spod bluzki dziewczyny.

- Zaraz gdzie ty idziesz? - zapytała oburzona blondynka.

- Zabić ją - odpowiedział, rzucając mi zimne spojrzenie. Uśmiechnęłam się do niego, będąc mimo wszystko wdzięczna, za to, że mnie wyciągnął i w minimalnym stopniu poprawił humor.

        Bez słowa minął mnie. Udał się do wyjścia. Poszłam za nim, uśmiechając się niewinnie do blondynki, która aż kipiała ze złości.

- Och przestań się boczyć, doszła by zanim byś wyciągnął swojego ptaszka - powiedziałam, gdy on dzwonił po taksówkę.

- Co nie zmienia faktu, że nie zaliczyłem - powiedział, gdy się rozłączył. Jego głos był przepełniony ironią. Spojrzałam na niego z rozbawieniem.

- Zaliczysz jeszcze niejedna.

- Co się tak właściwie stało? - zapytał, nagle poważniejąc. Westchnęłam. Pomimo wszystko nie chciałam mu psuć wieczoru, który zapowiadał się dosyć słabo.

- Nie miałam ochoty tu przychodzić, postawiłeś mi drinka, po którym skończyłam w jednej z tych obskurnych kabin, podczas gdy ty zabawiałeś się z jakąś wymalowaną lalą, która krzyczała jakby umierała - zaczęłam wyliczać.

- Z przyjemności - powiedział, unosząc brew.

- Chyba z braku lepszych zajęć - powiedziałam mrużąc niebezpiecznie oczy, co spowodowało rozbawieniem Isaac'a.

- Chcesz się przekonać? - zapytał dwuznacznym tonem, na co wysoko podniosłam brwi.

- Od kiedy jesteś taki odważny kotku - powiedziałam.

- Od kiedy jestem na głodzie, a ty samotna - odparł z grymasem na twarzy.
  
          Prychnęłam, akurat w momencie gdy podjechała żółta taksówka. Wsiedliśmy oboje na tylną kanapę.

- Serio mówię, mogę sprawić, że zapomnisz o tym jak mu tam Tommy'm? - powiedział Isaac, nachylając się w moją stronę.

- Andy'm i zapomnij - odparłam. Poczułam nieznaczne ukłucie na myśl o Biersacku, ale przez żarty mojego współlokatora nie pogrążyłam się w płaczu, jak to miało miejsce dotychczas, gdy ktoś wspomniał imię mężczyzny, który już nigdy więcej nie miał być mój. Swoją drogą byłam ciekawa tego, czy wciąż o mnie myśli. Byłam ciekawa co teraz robi. Byłam ciekawa co powiedział Juliet. Byłam ciekawa czy o nią dbał. Byłam ciekawa czy czuje to co ja. To co myślałam było samolubne, ale chciałam by w jakimś stopniu czuł stratę tak samo jak ja. By żałował, że mnie stracił. I tak właśnie nadeszła faza trzecia "Pokaż mu co stracił". Co z tego, że to ja odeszłam. On nawet nie próbował walczyć, chociaż nawet ja wiedziałam, że nie pozwoliła bym mu zostawić dziecka, jednak chciałam by czuł się tak jak ją teraz. Zdradzony, wykorzystany i porzucony. W tym celu odwróciłam się do Isaac'a i przywarłam do niego ustami.

O to kolejny rozdział. Mam nadzieję, że się podoba i nie zabijecie mnie jeszcze... Dajcie znać co uważacie i wogóle.
All the love xx

Nasze piekło// Andy Biersack ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz