Im dłużej go nie widziałam, tym bardziej go potrzebowałam. Nie mogłam się opanować, moje myśli wciąż i wciąż krążyły wokół Andy'ego. Dodatkowo myślałam o swoim ślubie, który nie mógł się odbyć. Byłam tego bardziej niż pewna, jednak nie mogłam zranić Terrence'a. Nie teraz.
- Ziemia do Libby - powiedział Jake, nasz fotograf.
- Co? - zapytałam, patrząc na młodego mężczyzne.
- Gdzie ty dziś jesteś? - zapytał, chcąc zrobić mi zdjęcie. Jake miał zrobić zdjęcia wszystkim pracownikom, dla poprawy wizerunku. Ludzie chcieli wiedzieć, kto do nich pisze.
- Sama nie wiem - powiedziałam, przewracając oczami. Szatyn zaśmiał się.
- Zrobimy to szybko i będziesz wolna - odparł.
- No nie wiem czy będę wolna taka wolna - odparłam.
- Dlatego wolę być singlem - powiedział Jake. Zaśmiałam się, a on w tym momencie zrobił zdjęcie.
- Właśnie tak, o to chodzi - zawołał, wywołując u mnie jeszcze głośniejszy śmiech.
- Nie czujesz się samotny? - zapytałam.
- Momentami - Szatyn wzruszył ramionami. Oglądał zdjęcia na małym ekranie lustrzanki.
- Jak to jest, że taki fajny facet jest samotny? - zapytałam. Jake spojrzał na mnie. Podszedł do mnie, a potem uklęknął przy pufie na której siedziałam.
- Bo żadna nie widzi jakie ze mnie cudo - powiedział i pocałował się w biceps.
- Już chyba wiem dlaczego - odparłam i podniosłam się z miejsca. Jake się zaśmiał. Był naprawdę świetnym przyjacielem.
- Co robisz dziś po pracy? - zapytał. Zagryzłam wargę, bo postanowiłam zrobić coś czego prawdopodobnie będę żałować już do końca życia, a może i nie?
- Muszę coś załatwić, a co proponujesz? - zapytałam, zbierając swoje rzeczy.
- Może byśmy poszli do jakiegoś kina albo coś? - zaproponował Tracey. Dlaczego Terrence nie mógł myśleć w ten sam sposób?
- To wspaniały pomysł - odparłam - już od jakiegoś czasu chciałam zobaczyć "Doktor Strange", ale Terrence nie lubi kina.
- Dlaczego z nim jesteś, skoro całkowicie się różnicie? - zapytał.
- Ostatnio sama się nad tym zastanawiam - powiedziałam - a więc do jutra, tak?
- Do jutra - odparł Jake, machając mi na pożegnanie.
Chwilę później już wychodziłam z redakcji. Krew w moim ciele buzowała, a ja jak w amoku pisałam wiadomość do Biersacka, gdzie ma przyjechać. Skręciłam w jedną z uliczek i się zatrzymałam. W moich myślach krążyło jedno pytanie: "Co ja robię?". Chociaż czułam, że to jest złe, po prostu nie mogłam tego zatrzymać, dlatego gdy jego samochód się zatrzymał, powoli odwróciłam się. Odparłam się plecami o ścianę, a sekundy zdawały się trwać wieczność. Wysiadł z samochodu. Miał spodnie z dziurami, które opinały jego szczupłe nogi. Luźna bluza musiała być ciepła, a czarna czapka ukrywała jego krótkie włosy. Pomimo wszystko powiem to co zawsze. Wyglądał nieziemsko. Był zaniepokojony szukając mnie wzrokiem. Pewnie bał się, że coś mi dolega. Nie mogłam dłużej znieść odległości,.która nas dzieliła i pop prostu zaczęłam zmierzać w jego kierunku
- Libby? Co się st... - Więcej nie zdołał nic powiedzieć, bo mu nie pozwoliłam. Nie wiem dlaczego to zrobiłam. Nie wiem dlaczego, aż tak go pragnęłam. Po prostu zaczęłam go całować. Niedbale, pośpiesznie i namiętnie. Chciałam dać upust całej tęsknocie oraz pragnieniu. Potrzebowałam zapomnienia. Musiałam wciągnąć w to również jego, bo sama nie dałabym sobie rady.
Andy stał chwilę zdziwiona moim postępowaniem, ale już chwilę później sam przejął inicjatywę i zaczął składać pocałunki na moich ustach. Jego dłonie znalazły się na moich pośladkach, gdy podniósł mnie do góry. Miałam ochotę wbić mu paznokcie w skórę za to jak na mnie działał. Ciarki przyjemnie się rozchodziły po moim ciele, które krzyczało: WIĘCEJ. Nienawidziłam siebie za to co robiłam. Nienawidziłam jego za to jak na mnie działał. Nienawidziłam świata, który sprawił, że byliśmy dla siebie zakazani. Jednak to jak Andy mnie dotykał, całował, to sprawiało, że zapomniałam, o tym co jest nie tak. Miałam wrażenie, że on jest najlepszym co mnie w życiu spotkało. Zatraciłam się w nim bez opamiętania, bo czy coś co jest tak przyjemne, może być złe?
- Nie, nie możemy - powiedział, odsuwając się.
- Słucham? - zapytałam. Wciąż nie mogłam zebrać myśli, a moje ciało było rozegrane do granic możliwości. Czy to możliwe, że przez niego dostałam gorączki?
- To nie właściwie, będziemy później żałować - odpowiedział. Oddychałam szybko i sam nie był przekonany do tego co mówił.
- Ja tak dłużej nie mogę - odparłam. Próbowałam uspokoić oddech, dlatego podniosłam wzrok na niebo, które teraz było niesamowicie niebieskie.
- Ja też nie - odpowiedział, patrząc w dół na asfalt. Dusiłam się od napięcia, które gęstniało coraz bardziej. Jego oczy były czarne, jego usta nawpółotwarte. Gorąco, gorąco, gorąco. Rozpięłam jeden guzik płaszcza, później drugi. Andy wciągnął głośno powietrze, nie przypuszczałam, że krótka, czarna sukienka podziała na mężczyznę, aż tak.
- Pierdolić to - powiedział. Szybkim krokiem znów znalazł się przy mnie, a jego usta na moich. Znów czułam ciarki. Znów podnosił mi temperature. Znów mięta i papierosy.
- Terrence w domu? - zapytał, między pocałunkami. Próbowałam złączyć myśli w jedną, spójną całość.
- Niedługo wraca, a Juliet? - odparłam, odchylając głowę do tyłu, gdy schodził pocałunkami na moją szyję.
- Cały dzień sprząta - odparł. To co później zrobiliśmy było bardziej niż szczeniackie. Dziękowałam Bogu, że wybrałam ciemną uliczkę między wieżowcami, w którą nikt nie wchodził, a może wchodził, tylko byliśmy zbyt bardzo zajęci sobą.
Nawet nie wiem jak znalazłam się na jego tylnej kanapie, a on nade mną. Kiedy pozbyliśmy się ubrań? Kto wie. Za to wiem, że pasował do mnie idealnie, a nasze ruchy były zgrane. Wiedziałam, że nie będę żałować tego co zrobiłam, nawet jeśli wyrzuty sumienia zjedzą mnie żywcem. Bo on i ja byliśmy sobie przeznaczeni i on również to wiedział.
- Nienawidzę cię - wydyszałam po wszystkim, gdy jego głową spoczywała na mojej klatce piersiowej. Próbowałam uspokoić oddech i dojść do siebie, z resztą on również.
- Po tym wszystkim powinnaś mnie kochać - odparł. Położył łokcie po obu stronach mojej głowy i dźwignął się tak, by móc na mnie patrzeć.
- Nie, ja cię nienawidzę. Nienawidzę cię za to jaki jesteś dobry. Nienawidzę cię za to jak mnie pociągasz. Nienawidzę cię za to, że mnie nie powstrzymałeś. Nienawidzę cię za to, że jesteś bratem Terrence'a. Nienawidzę cię za to, że masz żonę. Ale wiesz za co nienawidzę cię najbardziej? Najbardziej nienawidzę cię za to, że odszedłeś - powiedziałam, a na jego ustach zaigrał łobuzerski uśmiech. Nachylił się i zostawił pocałunek na moich ustach.
- Jest mnóstwo rzeczy, za które sam siebie też nienawidzę - odparł, znów mnie całując.
Pomimo, że leżałam naga na jego starej i wysłużonej kanapie, a on miał żonę, a ja narzeczonego nie żałowałam. I tak jak się obawiałam. Zrobiłam to jeszcze niejeden raz.
To się zadziało... Piszcie co uważacie, a ja powiem, że następny rozdział będzie jeszcze w tym tygodniu. Mam nadzieję, że święta wam się udały i spędziliście je w rodzinnej atmosferze!

CZYTASZ
Nasze piekło// Andy Biersack ✔
FanfictionLibby po wypadku zapomina większość rzeczy ze swojego życia, a w tym swojego ukochanego. Andy postanawia odejść, obwiniając siebie o wypadek dziewczyny. Po pięciu latach ich drogi znów się krzyżują, ale co jeśli oboje są innymi osobami i żyją w szcz...