Jechaliśmy w ciszy czarnym Mustangiem Andy'ego. Droga wydawała się nieskończona. W pewnym momencie mężczyzna zatrzymał się na poboczu.
- To tutaj - Andy otworzył okno i zapalił papierosa.
- Nie rozumiem - odparłam. Rozglądałam się, ale dookoła były tylko drzewa. Przez chwilę zaczęłam się nawet bać, nie rozumiejąc po co on mnie tu przywiozł.
- To tutaj wybiegłaś na ulicę i potrącił cię samochód - odpowiedział, coraz mocniej zaciągając się dymem. Przez chwilę się nie odzywałam.
- Po co mnie tu przywiozłeś? - zapytałam.
- Bo tutaj powiedziałem Ci całą prawdę, a ty uciekłaś wprost pod koła rozpędzonego samochodu. To była moja wina - odpowiedział i wyrzucił fajkę, aż w końcu na mnie spoglądając. Jak na zawołanie zza zakrętu wyjechał rozpędzony samochód, który minął nas nawet na chwilę nie zwalniając.
- Dlatego postanowiłeś odejść? - zapytałam.
- Tak jest lepiej, przynajmniej cię nie ranie - odpowiedział, a w mojej głowie pojawiły się dwa światła. Rozpędzony samochód, który uderzył w moje ciało, sprawiając, że wszystko zapomniałam.
- Pokaż mi - powiedziałam. Nie musiałam wyjaśniać o co chodzi. Andy wysiadł z samochodu, a ja zrobiłam to samo. Chłopak trzymał dłonie w kieszeniach, gdy skierował się w stronę lasu. Podążyłam za nim, czując lekkie deja vu. Zapragnęłam złapać mężczyznę obok za rękę. Idąc ścieżką w mojej głowie usłyszałam dialog.
"- Tu jest pięknie - powiedziałam.
- Żałuj, że nie byłaś tu na wiosnę, gdzie to miejsce pokryte jest kwiatami.
- Może przyjedziemy tu jeszcze? - zapytałam.
- Wolałbym nie - odparł."
Zastanowiłam się, czy to było wspomnienie z tego miejsca, gdy Andy się zatrzymał. Prawie na niego wpadłam, lecz w ostatniej chwili zahamowałam. Przed nami wynosiły się ruiny. Pomimo zniszczenia, budowla wciąż była potężna. Kwitnące rośliny dodawały temu wszystkiemu piękna, a ja miałam wrażenie, że miejsce to musi być magiczne. Teraz wiedziałam, że wspomnienie na pewno dotyczy tego miejsca.
- Tu jest pięknie - powiedziałam, podchodząc do muru. Położyłam na nim dłoń, analizując jego chropowatą powierzchnię. Andy zaśmiał się. Spojrzałam na niego. Jedną dłonią trzymał papierosa przy ustach, a drugą w spodniach. Nie zauważyłam, kiedy zapalił kolejnego papierosa. Jego uśmiech wywołał mój.
- Pięć lat temu też to powiedziałaś - odparł.
- A ty odpowiedziałeś, żebym żałowała, że nie byłam tu na wiosnę - odparłam.
- Pamiętasz to? - zapytał, robiąc krok w moją stronę, był zaniepokojony.
- Przypomniałam sobie idąc tu - odpowiedziałam, znów patrząc na swoją dłoń. Westchnęłam i kontynuowałam po chwili - Nie wiem co w sobie masz, ale sprawiasz, że zaczynam sobie przypominać.
Oboje milczeliśmy. Andy spalił papierosa i stanął obok mnie.
- Wiesz co tutaj sobie powiedzieliśmy? - zapytał. Spojrzałam na niego, ale on patrzył przed siebie. Ciałem był tutaj, ale myślami pięć lat temu.
- Nie - odparłam. Miałam dziwne przeczucie. Czułam, że było to coś ważnego, jednak wogóle nie wiedziałam co. Wytężałam zmysły, by sobie przypomnieć lecz wciąż w mojej głowie była tylko pustka i pustka. Zamknęłam oczy, gdy rozbrzmiał jego głos.
- Powiedziałem ci o czymś co było dla mnie trudne, a później powiedzieliśmy sobie po raz pierwszy i ostatni o uczuciach.
- Wciąż nie mogę sobie przypomnieć - powiedziałam, czując jak przechodzi mnie dziwny dreszcz. Powiedziałam mu, że go kocham. Kocham, kocham, kocham. W mojej usłyszałam dwa głosy, Nialla i swój.
CZYTASZ
Nasze piekło// Andy Biersack ✔
FanfictionLibby po wypadku zapomina większość rzeczy ze swojego życia, a w tym swojego ukochanego. Andy postanawia odejść, obwiniając siebie o wypadek dziewczyny. Po pięciu latach ich drogi znów się krzyżują, ale co jeśli oboje są innymi osobami i żyją w szcz...