15

1.2K 138 38
                                    

         Przewróciłam naleśnik na patelni i popatrzyłam przez ramię na to co robi Andy. Uśmiechnęłam się widząc jak gra na telefonie. Na jego twarzy widoczne było skupienie. Podeszłam do niego, położyłam mu dłonie na ramionach i zajrzałam w ekran urządzenia.

- W co grasz? - zapytałam. Mężczyzna westchnął i złapał mnie za dłoń. Pociągnął mnie sobie na kolana.

- Atak robaków* - powiedział. Zaśmiałam się, na samą nazwę.

- I co tu robisz? - zapytałam.

-Zabijasz robaki, a co masz robić - powiedział to tak, jakby to była najbardziej oczywista rzecz.

- Ohydne - odparłam, marszcząc nos. Andy się zaśmiał i pocałował mnie w sam jego czubek. Ten gest znaczył dla mnie więcej niż wszystkie inne. Dbał o mnie na tyle ile mógł. Wtuliłam się w jego klatkę piersiową, pragnąc zatrzymać tą chwilę. On chyba myślał o tym samym, bo objął mnie jeszcze mocniej.

- Jeszcze nigdy nie chciałem tak bardzo, by ktoś był bezpieczny i szczęśliwy, jak chcę tego dla ciebie.

- To bądź ze mną. Rano, popołudniu i wieczorem. Bądź ze mną w bólu i szczęściu. Kłóć cię ze mną oraz zgadzaj się. Kochaj i nienawidź. Po prostu ze mną bądź - odparłam, kładąc dłoń na jego policzku. Andy westchnął. Spuścił wzrok, a później go podniósł.

- O niczym innym nie marzę - powiedział.

- To dlaczego tego nie zrobisz? - zapytałam. Byłam desperatką. Tak bardzo chciałam, by ze mną był.

- Zrobię to dziś - powiedział. Popatrzyłam na niego szerokimi oczami. Nie mogłam uwierzyć, że w końcu się zdecydował. Zostawi Juliet dla mnie. Znów będziemy mogli być razem. Nie mogłam w to uwierzyć.

- Naprawdę?

- Naprawdę. - Zareagowałam gwałtownie. Zaczęłam go całować, on odwzajemniał. Nasze języki się spotkały, a ja pragnęłam mu przekazać jak bardzo go kocham. Jednym ruchem posadził mnie na stole, a sam znalazł się pomiędzy moimi nogami. Był coraz bliżej, a mi było coraz goręcej. Jak to możliwe, że wciąż działał na mnie tak samo. Moja pamięć wróciła mi prawie w całości, wiedziałam, jak działał na mnie pięć lat temu i jak to robi teraz.

          Poczułam swąd spalenizny, dlatego odepchnęłam go. Pobiegłam do kuchni i zdjęłam patelnie z płyty. Otworzyłam okno, by wyleciał dym. Wyrzuciłam spalony placek, a na patelnie wlałam nową porcje ciasta. Poczułam dłonie na biodrach i uśmiechnęłam się na ten gest Andy'ego. Tym razem nie odeszłam od patelni,  ale obróciłam się twarzą do mężczyzny.

- Kocham cię - powiedziałam. Twarz Andy'ego rozjaśnił uśmiech.

- Ja ciebie też - odparł. Pocałowałam go krótko w odpowiedzi.

- Jakie to romantyczne - usłyszałam głos Isaac'a.

- Co ty tu robisz? - zapytałam, wracając do smażenia naleśników. Poczułam jak Andy się odsuwa.

- Wróciłem do domu? - zapytał, opierając się o blat obok mnie. Andy patrzył podejrzliwym wzrokiem na mojego współlokatora.

- Miałeś być później - powiedziałam.

- Ale jestem wcześniej. - Andy chrząknął po mojej drugiej stronie.

- A no tak, Andy to Isaac mój współlokator, Isaac to Andy, mój...

- Chłopak - dokończył Andy. Isaac popatrzył na nas z uniesioną brwią.

- A ona o tym wie? - zapytał. Miałam wrażenie, że zaraz się rozśmieje. Wcale mu się nie dziwię, sama bym się wyśmiała. Poprzedniego dnia usilnie zaprzeczałam jakoby mnie i Andy'ego miałoby łączyć coś więcej.

- Od dziś - powiedziałam, kończąc smażyć placki. Umyłam patelnie i miskę po cieście, podczas gdy mężczyźni zaczęli jeść. Dołączyłam do nich. Pomimo wszystko Andy i Isaac znaleźli wspólne tematy i już po chwili znosiłam się śmiechem z ich opowieści.

- Ej skarbie - powiedział Isaac, popatrzyłam na niego znudzonym wzrokiem. Omawiał z Andy'm właśnie najgorsze podrywy. - Jesteś taka gorąca, że jak zjesz chleb to wysrasz tosta.

- O nie - wybuchnęłam śmiechem. Andy również się śmiał i przybiliśmy żółwika z moim współlokatorem. Pomimo wszystko cieszyłam się, że się dogadali.

- Słuchaj tego, Libb wyobraź sobie, że twoja prawa noga to wtorek, a lewa czwartek. Wpadnę w środę - powiedział Andy. Zabawnie rozszerzyłam nogi, co wywołało śmiech.

           Tą chwilę przerwał dzwonek do drzwi. Wstałam od stołu i dalej się śmiejąc otworzyłam drzwi. Nawet nie zdążyłam zareagować, gdy zostałam przyparta do ściany.

- Terrence zostaw mnie! - krzyknęłam próbując się wyrwać.

- Nie tak szybko - powiedział, uśmiechając się. Modliłam się, by Andy nie wyszedł. Terrence od razu pojechał by do Juliet. Lepiej, żeby to Andy jej o wszystkim powiedział. Poczułam usta Terrence'a na szyi, dlatego krzyknęłam. Nagle mężczyzna został ode mnie oderwany. Isaac stał trzymając Terrence'a za koszule. Na jego twarzy malowała się złość.

- Czego nie rozumiesz w słowach, Masz tu nie wracać?! - warknął mój współlokator. Terrence nic nie mówił. Jak ja mogłam z kimś takim być. Jak ja mogłam chcieć spędzić z nim całe życie. On miał coś z głową.

- Nie boję się ciebie śmieciu - powiedział mój były narzeczony. Isaac przekrzywił głowę i uśmiechnął się. Zamachnął się, a jego prawa pięść wylądowała na gładkim policzku Terrence'a. Mój były był oszołomiomy, gdy Isaac wyrzucił go za drzwi. W korytarzu pojawił się od razu Andy do którego podbiegłam.

- Mam ochotę go zabić - powiedział, obejmując mnie. Przyciągnęłam go mocniej.

- Po chuja on tu dalej przychodzi? - zapytał Isaac, oglądając swoje kostki. Odsunęłam się od Andy'ego i podeszłam do niego. Obejrzałam jego dłoń, która była czerwona. Pociagnęłam go do kuchni, a jego rękę wsadziłam pod zimną wodę.

- Zawsze miał nierówno pod sufitem - skomentował Andy. Miał zacisnięte wargi.

- Poradzisz sobie? - zapytałam Isaac'a. Kiwnął głową, dlatego zabrałam Andy'ego do swojego pokoju.

           Mężczyzna usiadł na łóżku, a ja założyłam ramiona.

- O co chodzi?  - zapytałam.

- To ja powinienem cię chronić - odpowiedział - zachowałem się jak tchórz.

- Nie prawda, znasz Terrence'a, od razu poszedł by do Juliet. Lepiej, żeby dowiedziała się tego od ciebie, a nie od niego - powiedziałam. Andy spojrzał na mnie nieprzekonany. Uśmiechnęłam się do niego. Stanęłam między jego nogami i zdjęłam koszulkę.

- Od jutra będziesz mógł mnie chronić zawsze - powiedziałam. Andy skinął głową, powoli zsuwając moje spodnie. Rozpuściłam włosy, a następnie zdjęłam biustonosz. Andy oparł się na rękach obserwując moje ruchy.

- Chyba się nie wachasz - powiedziałam z uśmiechem. Kącik Andy'ego uniósł się do góry.

- No nie wiem, czy jesteś taka dobra - droczył się ze mną.

- Ja ci zaraz pokażę, kto tu jest najlepszy - powiedziałam, siadając na jego kolanach całkowicie naga. Andy zamknął oczy, gdy zaczęłam całować jego szyj oraz ściągać jego koszulkę. Chciałam by tak wyglądały wszystkie nasze dni. Byśmy byli tak szczęśliwi będąc ze sobą, tak jak jesteśmy teraz.

*Nie wiem czy jest taka gra.

Piszcie co myślicie
All the love xx

Nasze piekło// Andy Biersack ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz