Prolog

2.9K 184 19
                                    

— Widzimy się jutro? — spytała Lauren równocześnie ze swoją siostrą, Taylor.

Zaśmiałam się lekko z ich synchronizacji. Znałyśmy się tyle lat, a mnie dalej bawiło, że bliźniaczki często gęsto myślały tak samo i mówiły to samo na raz.

— Zadzwonię do was. Mama ma jutro wrócić, ale nie wiem o której. — Uśmiechnęłam się słabo. 

— Okej, to daj znać. — Taylor odwzajemniła uśmiech, wykonując gest dzwoniącego telefonu przy uchu.

— Cześć. — Cmoknęłyśmy się w policzki i po chwili mogłam zamknąć drzwi.

Westchnęłam zmęczona po całym dniu. Ostatni tydzień spędziłam w łóżku z bolącym gardłem i wysoką gorączką. Spotkanie z przyjaciółkami było bardzo przyjemne, bo w końcu mogłam coś zrobić, ale i męczące w porównaniu do siedmiu dni, gdzie tylko leżałam.

Bliźniaczki to najbardziej dziwne osoby, jakie mogłam poznać. Miały specyficzny charakter i mimo wielu lat znajomości, nie potrafiłam ich rozgryźć. Na ogół były wyluzowane i miały zwariowane pomysły, a na następnego dnia potrafiły się zachowywać poważnie jak typowy prawnik. Do tego obydwie równocześnie!

Spojrzałam na elektroniczny zegarek na etażerce, który wskazywał 09:28 pm. Wyjęłam z szafki piżamę składającą się z szarego t-shirtu i czarnych dresowych szortów oraz czystą bieliznę. Podreptałam do łazienki, gdzie skorzystałam z toalety, po czym umyłam twarz żelem oczyszczającym i wyszczotkowałam zęby. Odkręciłam wodę pod prysznicem, czując, jak moje mięśnie rozluźniają się na samą myśl o gorącej wodzie. Codzienna kąpiel z masa piany, była nieodłączną częścią mojej dziennej rutyny. Każdy robił coś, bez czego mógł przez resztę dnia czuć do dupy. Picie rano mocnej kawy, poranny jogging a może nawet seks. U mnie była to wieczorna kąpiel, bez której następnego dnia czułam się okropnie sztywna. Ściągnęłam z siebie ubrania i wrzuciłam je do kosza na pranie, a następnie rozpuściłam włosy z cichym westchnieniem. Zapach truskawkowego płynu do kąpieli pieścił moje nozdrza, zachęcając do zanurzenia się w wodzie po uszy.

Zostałam sama, a mój umysł znów ogarnął on. Każdej chwili, kiedy byłam sama, moją głowę nawiedza myśl o blondynie. Nienawidziłam tego stanu. Otępiającej ciszy doprowadzającej do szału. Miałam ochotę rwać sobie włosy z głowy i płakać z bezradności. Minęło tyle czasu, a ja nie zapomniałam, po prostu nie potrafiłam. No bo jak można zapomnieć o własnym sercu? Trzy cholerne lata, a ja dalej pamiętałam. Dalej nie potrafiłam wyrzucić go z pamięci. Spotykałam się z innym chłopakiem, po skończeniu liceum przeprowadziłam się do rodziców do Sydney, gdzie zaczęłam studiować, zapisywałam się na różne kursy, aby tylko nie mieć wolnego czasu. Robiłam wszystko, aby tylko zająć czymś umysł. Ale to wszystko nic nie dawało. Mogłam oszukiwać rodziców, przyjaciół a nawet siebie, ale nie własne serce, które tęskniło, a ja nic nie mogłam na to poradzić.

Gdzie jesteś, Luke?

Myślę o tobie każdego dnia...












A/n:

Witam (jeśli mam, kogo tu witać xD) po korekcie ♡ Na początek kilka słów. Poprawa tego opowiadania z całą pewnością nie wyglądała jak ta w Nienawidzę Cię ;) Tutaj skupiłam się głównie na poprawie pisowni, ale czasami wtrąciłam coś nowego. Nie zmieniałam tekstu jak właśnie w NC, mimo że chciałam. Uznałam, że tu nie było już tak źle, ale kolejna tak wielka korekta by mnie przerosła, jednak jestem świadoma, że jedne rozdziały są lepsze, a niektóre gorsze. Poprawiłam to, co uznałam za koniecznie (Choć i tak jakbym mogła poprawiłabym wszystko) ;*

Następna sprawa. Jeśli zauważcie jakieś błędy w postaci literówek, zmienionych czy powtórzonych słów, braku spacji i inne tego typu, nie wytykajcie każdego jednego po kolei. Wattpad ostatnio ma ze sobą problemy i sam z siebie odpierdala jakieś cuda. Na końcu rozdziału napiszcie jakieś spostrzeżenia, a ja wtedy sprawdzę tekst, aby sprawdzić co jest nie tak ^^

Buziaki, Weronika xoxo

Każdego dnia | l.h.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz