Bonus: Znowu razem

832 126 33
                                    

Leżałam wtulona w lekko wychudzonego chłopaka i napawałam się ogromnym szczęściem. Znów mogłam czuć jego dotyk, wdychać zapach, smakować usta i słuchać bicia serca. Znów mogliśmy być razem, tworzyć jedność.

Od powrotu Luke'a minęło trochę ponad miesiąc. Od tamtej pory nie opuszczałam go na krok, praktycznie przeprowadziłam się do domu Hemmingsów. Tak bardzo się bałam, kiedy nie było go koło mnie. Nie chciałam go znów stracić. Jedynie, kiedy byłam na uczelni, co zdarzało się niezbyt często — ale na szczęście jestem po egzaminach - chłopak spędzał czas ze swoją rodziną i załatwiali ważne sprawy. Luke odwiedził wielu lekarzy i psychologów. Jego stan psychiczny był, na szczęście, ledwo co naruszony. Gorzej było fizycznie. Sporo schudł.

Do tej pory nie powiedział nam, co się z nim stało. Rozumiałam go. Wiedziałam, że chciał mieć chwilę spokoju, chciał na dobre odsunąć się od tamtego życia. Wspierałam go cały czas i całą sobą. Musiałam być przy nim na okrągło, bo inaczej wariowałam. Nawet w domu na obiedzie musiałam trzymać jego dłoń, bo inaczej czułam się pusta, jakby znów go nie było. A tego nie chciałam.

Sobotni wieczór spędzaliśmy sami u blondyna. Jego rodzice natomiast pojechali do moich, wiedząc, że i tak będziemy siedzieć tylko we dwoje i nie wcisnął się do nas. Ten wieczór należał do nas. I tak miało być każdego dnia.

Mocniej przyczepiłam się chłopaka, chcąc chłonąć jego ciepło. Zaciągnęłam się  powietrzem i przymknęłam oczy, rozkoszując się tą chwilą. Było mi tak dobrze, po prostu najlepiej, bo był on. Tylko jego potrzebowałam.

— Kocham cię — szepnęłam na tyle głośno, aby mnie usłyszał.

— Kocham cię — opowiedział i uniósł mnie nad siebie, po czym złożył namiętny pocałunek na moich ustach.

— Kocham cię. — Kolejny całus.

— Kocham cię. — Następny.

— Umrę bez ciebie. — Oparłam czoło o jego.

— Umrę bez ciebie. — Złapał mnie za policzki i założył kosmyk włosów za ucho. — Wiesz, jak udało mi się wrócić?

— Jak? — Cały czas mówiliśmy szeptem.

— Bo myślałem o tobie. Gdyby nie ty, pewnie bym nie wrócił, a nawet przeżył.

— Nie mów tak. — Poczułam ucisk w klatce piersiowej. — Nigdy nie waż się tak mówić, jasne? — spytałam stanowczo.

— To prawda? — Zignorował mój rozkaz.

— Ale co?

— Że chciałaś popełnić...

— Nie mówmy o tym. — Pokręciłam głową i ucałowałam jego policzek.

— Lexi... — mruknął zniecierpliwiony.

— Wiesz, że jestem słaba. — Westchnęłam, poddając się. Kiedyś i tak musiałabym się przyznać. — A... a bez ciebie to już w ogóle.

— Dobrze, już o tym nie mówmy. — Pocałował moje powieki, które zamknęłam. — Jestem tu i już cię nigdy nie zostawię.

— Powiedz mi, co się stało.

— Nie dziś, Lex.

— No okej — westchnęłam.

— Nie bądź zła, po prostu...

— Nie jestem. — Przerwałam mu. — Rozumiem, powiesz, kiedy będziesz gotowy. - Uśmiechnęłam się.

— Kocham cię.

— Kocham cię.

Wpiłam się w usta chłopaka, zachłannie je całując. Hemmings przygryzał moją wargę, a mnie za każdym razem przechodziły dreszcze. Usadowiłam się nad nim wygodniej, podpierając się na kolanach. Całowaliśmy się niechlujnie, ale namiętnie i z miłością. Nie potrafiłam się od niego oderwać po takiej rozłące. Blondyn gładził moją skórę, przesuwając dłońmi po tali pod bluzką. Swoim dotykiem obdarowywał też plecy i brzuch. I kiedy dotarł do zamka spodni, z ogromną niechęcią musiałam go powstrzymać.

— Nie dziś, Luke — wydyszałam.

— Nie odgrywaj się na mnie. — Złapał mnie za pośladki, znów przywierając do mnie ustami.

— Nie, Luke. — Oderwałam się od niego na bezpieczną odległość. — Mam okres — jęknęłam żałośnie.

— Dlaczego? — wymamrotał z miną cierpiętnika, chowając twarz w moich włosach.

— Co miesiąc pytam o to Boga - parsknęłam.

— To nic. — Wyszczerzył się, a następnie zamienił nas miejscami, przez co pisnęłam zaskoczona. — Muszę sprawić ci przyjemność.

Zadrżałam, gdy jego twarz zniżyła się do poziomu mojego brzucha i podwinął koszulkę pod sam stanik. Wciągnęłam gwałtownie powietrze, czując jego gorące usta na skórze. Dostałam gęsiej skórki i jestem pewna, że z każdym muśnięciem jego ust, moje ciało drgało. Mokre pocałunki zostawił aż do mostka. Ściągnął ze mnie całkowicie koszulkę i ucałował obie piersi.

— Kurwa, Luke. — Zachłysnęłam się powietrzem.

— Ciii, skarbie.

















Każdego dnia | l.h.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz