9

47 2 0
                                    

Właśnie wracam sobie spokojnie do zamku. Jest chyba dość późno bo słońce prawie zaszło. Jak zobacze mojego brata to mu powiem że jego pomysł ze ściąganiem się ,ze smokiem był bardzo, ale to bardzo głupi. Mam nadzieje że dziś jużsię nic nie wydarzy, bo naprawdę jestem już trochę zmęczona. Niestety zaplanowanie nad smokiem nie jest takie łatwe. Przed wejściem do szkoły stali dwaj rudzielcy. Wiadomo o kogo chodzi.

- hej - przywitałam się z nimi

- Alex ty żyjesz - powiedzieli jednocześnie i mnie przytulili

- zachwile to ja naprawdę będę martwa - powiedziałam - dusze się

- wybaczy - powiedział Fred

- musze się zastanowić czy wam wybaczyć

- pani prosze wybacz mam - powiedział teatralnie George

- no dobrze -powiedziałam i wybuchłam śmiechem

- jej - znowu powiedzieli spulnie i zaczęli się cieszyć jak pięcioletnie dzieci które dostały lizaka

- dobra a teraz na poważnie dlaczego miałabym nie żyć

- bo ten smok na którym leciałaś spadł do jakieś przepaści - wytłumaczył mi Fred

- aha - nie wiedziałam co powiedzieć

- twoja reakcja jest piękna - zaśmiał się George

- zgadzam się z tobą bracie, dowiadyjesz się że wszyscy myślą że nie żyjesz i twoja reakcja na to brzmi ''aha'', nie powiem ciekawe - powiedział Fred

- dobra ja już muszę iść pa - pożegnałam się z nimi

- pa Alex - zawołali równocześnie

Poszłam szybko do mojego pokoju i przebrałam się w mundurek szkolny.
Zobaczyłam która jest godzina i za nie całe pięć minut zaczyna się kolacja. Trzeba się pośpiesznie. Znowu jak najszybciej poszłam w stronę wielkiej sali. Byli już prawie wszyscy. Usiadłam na moim miejscu i czekałam na rozpoczęcie kolacji. No na reszcie się zaczęła. Jestem już taka głodna. Nałożyłam sobie dwa tosty na talerzy. Napiłam się soku pomarańczowego i zaczęłam jeść kolacje. Dopiero po pół godzinie przyszedł mój kochany brat, Ron i Hermiona. Gdy mnie zobaczyli to byli zaskoczeni, ale po chwili całą trójką pobiegli do mnie i mocno przytulili.

- nie moge oddychać - powiedziałam i po minucie mnie pościeli i usiedli na swoich miejscach.

- tak bardzo się ciesze że cie widzie - powiedziała Hermiona

- no ja też się ciesze ale jak następnym razem będzie chcieli mnie przytulić to poczekajcie aż wielka sala będzie pusta - powiedziałam i napiłam się soku

- dlaczego? - zapytał Ron

- ponieważ się wszyscy na nas gapili - odpowiedziałam

- po co to zrobiłaś? - tym razem zapytał mój brat

- ale co - nie wiem o co mu chodzi

- no to na zadaniu

- Harry'emu chyba chodzi o to po co skoczyłaś na tego smoka - wytłumaczyła mi Hermiona

- jestem odpowiedzialna za bezpieczeństwo uczestników turnieju - powiedziałam

- mogłaś zginąć - powiedział Harry

- mój braciszek się o mnie martwi jakie to słodkie - powiedziałam i poczochrałam go po włosach.

- to nie je...- niestety nie dowiedziałam się co chciał powiedzieć bo dyrektor zaczął swoje przemówienie

- drodzy uczniowie mam dla was ważne ogłoszenie w grudniu odbędzie się bal bożonarodzeniowy mam nadzieje że ta wiadomość was ucieszyła jeszcze raz życzę wam smacznego i gratuluje wszystkim uczestnikom turnieju za wybitne porażenie sobie w pierwszym zadaniu

Po tych słowach szybko skończyłam swoją kolacje i poszłam do gabinetu dyrektora. Korytarze były prawie puste. Szłam powoli w stronę gabinetu dropsa wujek Remus powiedział mi kiedyś że nazywali tak dyrektora gdy chodzili do hogwartu.
Nagle ktoś pociągnął mnie w mały korytarz w którym panował prawie pół mrok. Nie miałam pojęcia kto to jest, ale pewnie za chwile się dowiem.

- Alex jak dobrze że nic ci nie jest - powiedział mój rozmówca którym okazał się być Malfoy

- ty się o mnie martwiłeś? -byłam w szoku

- nie tylko nie miałbym kogo wykonać - powiedział

- nie miałbyś przecież jest jeszcze Golden trio -powiedziałam z wrednym uśmiechem

-ale oni nie są tobą - powiedział i się leciutko uśmiechnął

-nie wierze wilki Draco Malfoy ma jakieś uczucia - powiedziałam nadal się uśmiechając, ale mam już dość tej rozmowy więc postanowiłam już iść do gabinetu dropsa

Malfoy złamał mnie za nadgarstek ale ja go szybko wyrwałam i szybko poszłam do dropsa. Po kilku dziesięciu minutach byłam już przy figurze. Powiedziałam hasło które brzmiało ''cytrynowy sorbet'' i pojawiły się schody na górę. Weszłam po nich i zapukałam do drewnianych drzwi. Po chwili usłyszałam jak drops muwi miłym tonem głosu ''prosze''. Otworzyłam drzwi i bez pytania usiadłam na kanapie. Popatrzyłam na małego Feniksa był przepiękny. Cudowne zwierzę.

- jak się czujesz Alex? - zapytał dyrektor

- dobrze - odpowiedziałam na jego pytanie

- czy możesz pomóc nauczycielą w przygotowaniu Wielkiej Sali do balu? - zadał następne pytanie

- z miłą chęcią - odpowiedziałam

- może się poczęstujesz - powiedział drops podając mi miseczkę z cukierkami

- nie dziękuję czy mogę już iść - tym razem to ja zadałem pytanie

- oczywiście dowodzenia Alex - powiedział drops

- do widzenia panie dyrektorze - odpowiedziałam i wyszłam

Szłam szybkim tempem do pokoju spólnego gryfonów. W salonie było kilka osób ale nigdzie nie widziałam Hermi. Postanowiłam jej poszukać więc poszłam do naszego pokoju ale tam też jej nie było. Pozostały mi dwie opcje albo jest z chłopakami lub w bibliotece. Ta druga opcja wydawała mi się bardziej prawdopodobna. Popatrzyłam na widok za oknem już dawno było ciemno gwiazdy i księżyc pięknie oświetlały kraj obraz. Nagle stałam się senna. Poszłam się przebrać w piżame i położyłam się. Po chyba dwóch minutach zasnełam.

Hej
Dzisiaj napisałam 834 słowa naprawdę długi rozdział udało misię napisać.
Pozdrawiam
Autorka😙

Zło Jest We Mnie... Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz