*31*

898 48 2
                                    

-Cześć kochanie.-Uśmiechnęłam się delikatnie. Chciałam się zapytać co u niego, ale Łukasz wybuchnął.

-Czy ty zwariowałaś? Chcesz lecieć całkiem sama do obcego państwa nie znając języka i to jeszcze zaniedbując rehabilitacje? Ty wiesz ile tam niebezpiecznych ludzi się kręci? 

-Posłuchaj mnie. Po pierwsze będę tam cały czas z Jessicą, bo ma wolne. Po drugie znam trochę włoski, a tak to będę mówić po angielsku. Po trzecie nie będę zaniedbywać rehabilitacji, bo Arek mi kogoś ma załatwić.

-Już ja się postaram, żeby tam ci żadnego zboczeńca nie załatwił.

-Ty zazdrosny po prostu jesteś! Nie chcesz żebym pojechała nigdzie, bo musisz mnie mieć na oku, prawda?

-Poza tym to czemu nie zwróciłaś się do mnie z tymi pieniędzmi tylko do Angeli? Przecież ci do cholery jasnej powiedziałem, że ci dam. 

-Dzwoniłam do ciebie bałwanie to nie odbierałeś.

-Trening miałem. Jakbyś zadzwoniła 5 minut później to bym odebrał. Za to ty potem nie odbierałaś. 

-Miałam rehabilitacje.-Westchnęłam. 

-Przesłałem ci tam pieniądze, więc kup sobie coś ładnego. 

-Kiedy wracasz?-Zapytałam głaskając ekran, bo cholernie za nim tęsknie.

-Za kilka dni, ale ciebie nie będzie.

-Nie mogę już odmówić, zwłaszcza, że zapłaciłam za bilet.Ile mi przesłałeś pieniędzy?

-Mało.

-Ile dla ciebie znaczy mało?

-Mało.-Zaśmiał się.-Nie marudź i baw się dobrze.

-Hej piękna.-Przed ekranem pojawił się Bartra machający do mnie ręką.

-Hej.-Uśmiechnęłam się i mu odmachałam.-Jak wam się żyje?

-Sex, alkohol, rock&roll-Zaśmiał się, a ja go skarciłam wzrokiem-Żartuje, jesteśmy grzeczni. Tuchel by nas zabił.

-A ty grzeczna jesteś? Ja tutaj Piszczka pilnuje, ale wiesz..Dziewczyny na nas lecą.-Poruszał śmiesznie brwiami, na co się zaśmiałam.

-Pilnuj go nadal. Ja? Oczywiście, że jestem grzeczna. Chociaż dzisiaj rehabilitant zaprosił mnie na kawę.

-Mam nadzieję, że nie poszłaś.

-Ale kochanie dlaczego mówisz po polsku? Nie poszłam,ale mam ochotę na kawę. Chyba do niego zadzwonię.

-Rozmawiajcie sobie, a ja idę.-Usłyszałam z dala głos Marca.

-Ani mi się waż dzwonić. Ja z tobą pójdę nawet na 7 kaw.

-7 dla ciebie to za dużo kochanie, lekarze ci głowe urwą, mi zresztą też że ci na to pozwalam. Muszę kochanie kończyć, jestem zmęczona, a rano muszę jechać na lotnisko.

-Dawaj jakieś znaki życia w tym Napoli i rób dużo zdjęć. Kocham Cię.

-Ja Ciebie też.

Rozłączyłam się, po czym poszłam wziąć prysznic. Położyłam się w łóżku i włączyłam telewizor, ale zaraz zasnęłam.

*******

Następnego dnia wcześnie rano wstałam,ogarnęłam się,zjadłam śniadanie i wyszłam z domu. Wcześnie zamówiłam taxi, na którą musiałam czekać jeszcze 10 minut. Na lotnisko jechałam dosyć długo ze względu na korki. Zapłaciłam taksówkarzowi, wysiadłam z auta i ciągnąc za sobą walizki skierowałam się w stronę lotniska. Oddałam swój bagaż i usiadłam w poczekalni. Miałam jeszcze do wylotu 30 minut. Wyciągnęłam telefon i napisałam do Łukasza oraz Jess. 

**********

Podróż trwała mniej niż 2 godziny. Mogłam podziwiać piękne widoki i aż zazdrościłam Jess życia. A więc zaczynam kosztować wspaniałego życia przez te kilka dni. 

Wysiadłam z samolotu i poszłam odebrać bagaż. Z esemesa dowiedziałam się, że muszę iść do galerii. Jak do niej dojść? Postanowiłam podejść do jakiegoś chłopaka i zapytać. 

-Excuse me, where is shopping center?-Zapytałam, ale z jego miny zrozumiałam, że nic nie rozumie. Halo, jak można nie zrozumieć tak łatwego zdania?-centro commerciale-Kontynuowałam nie bardzo znając włoski, ale improwizowałam.

-Okej.Scusate.Andare diritto, poi sinistra e diritto.-Uśmiechnął się./Okej.Dziękuję.Idź prosto, potem lewo i znów prosto.

-Grazie.-Odwzajemniłam uśmiech./Dziękuję.

Poszłam tak jak mi kazał. Myślałam, że podróż będzie trwała dłużej, ale już za zakrętem zobaczyłam duży budynek. Stanęłam przed nim i czekałam na Jessicę. Rozglądając się dookoła usłyszałam głośny dźwięk klaksonu samochodowego.


Błaszczykowski's sister.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz