*36*

998 44 2
                                    

*Miesiąc później* 

-Łukasz, widziałeś moją prostownicę?-Krzyknęłam, by mój chłopak, który siedział na dole mnie usłyszał.-Dobra mam!

Wyjęłam ją spod łóżka i spakowałam do walizki. W końcu jedziemy do Francji.To znaczy najpierw do Arłamowa, a potem do Francji.  Nie mogę się doczekać, mam nadzieję, że będziemy tam jak najdłużej. Wiem jak chłopcy marzą o wygraniu tego euro. Gorąco trzymam za nich kciuki. Jestem też mega podekscytowana, bo mają tam być żony piłkarzy. Stęskniłam się za nimi, zwłaszcza za Agatą, Anią i Jess. 

Jeśli chodzi o mnie i Łukasza, to między nami raz jest dobrze, a raz źle. Ostatnio się kłócimy o najmniejsze rzeczy, mam tego dość. Mam nadzieję, że to euro będzie naszym wypoczynkiem, kiedy to będę czas głównie spędzać z dziewczynami. 

Moja noga jest już w pełni sprawna, nastąpiło to o wiele szybciej niż myślałam. Całe szczęście, bo już miałam dość.

-Łukasz chodź tutaj, nie mogę zapiąć walizki.-Krzyknęłam słysząc, że zamiast coś robić, ogląda telewizor. Po chwili przyszedł, podszedł do mnie i zapiął walizkę.

-Jeszcze tamta.-Podeszłam do niej próbując zapiąć.

-Zwariowałaś? Matko Boska toż pewnie Celia tyle rzeczy nie będzie miała.-Złapał się za głowę, a po kilku sekundach zamknął walizkę.

-Chcesz żebym wyglądała ładnie?-Zaśmiałam się.

-Nie musisz się stroić, zawsze jesteś piękna.-Wstał i pochylił się nade mną.-Sebastian pewnie też tak sądzi. 

-Znowu zaczynasz.-Westchnęłam i delikatnie go pchnęłam.Sebastian jest naszym nowym sąsiadem, którego polubiłam. Na początku było świetnie, dopóki nie zaczął się naprzykrzać i ciągle mnie nachodzić. Nie lubię być niemiła dla obcych, więc go nigdy nie wygoniłam. Za to Łukasz ma pretensje i właśnie przez niego często się kłócimy.-Przecież wiesz, że nic nas nie łączy. 

-Z twojej perspektywy wiem, ale nie wiem jak jest z jego strony. On jest młody, nie ma żony ani dzieci, ma pieniądze. Mógłby mieć każdą, a uczepił się ciepie. 

-Piszczek, on jest tylko naszym sąsiadem. Zgoda, też mnie często wkurza, ale przecież go nie wygonie. 

-Teraz jedziemy do Francji, obyśmy byli tam jak najdłużej, może wtedy się w tobie odkocha. 

-Piszczek!-Próbowałam krzyknąć, ale wyszedł mi z tego pisk, na co Łukasz się zaśmiał.-Chodź, bo spóźnimy się na samolot. 

-Jedziemy jednym z Kubą?-Zapytałam biorąc jedną walizkę do ręki, ale Łukasz mi ją zabrał. 

-Samolotem tak, bo autem z twoimi bagażami byśmy się nie pomieścili.

***************

Podróż nie była długa, ale męcząca. Musiałam siedzieć w samolocie z Agatą, bo Piszczek i Kuba mieli coś między sobą obgadać. Dzieci za to stęskniły się za mną i bardzo mnie wymęczyły. Nie mogłam się doczekać, aż dojedziemy. 

-Mamo, to tutaj będziemy mieszkać?-Zapytała Oliwia pokazując palcem.-Ale to wielkie! A jest tam plac zabaw?

-Jest.-Zaśmiała się.-Będziesz chodzić z Mają, Marcelem i innymi dziećmi.

-A ja?-Zapytała Lenka.-Ja też chcę.

-Oczywiście, że ty też.-Uśmiechnęłam się.

-A ja będę mógł się zabawić ze swoją żoną?-Zapytał Kuba, gdzie w odpowiedzi dostał w głowę od Agaty.-Przyjechałeś tutaj ćwiczyć, a nie się ze mną bawić.

Popatrzyłam na brata, ale kątem oka widziałam, że Łukasz chce się odezwać. 

-Nie.-Rzuciłam krótko, po czym widząc jego minę się zaśmiałam.

-No widzisz brachu co my z nimi mamy.-Kuba szturchnął Łukasza, na co ten przyznał mu rację.

Gdy tylko silnik przestał chodzić, wyszłam z auta.

-Trenerze, rodzinka Błaszczykowskich przyjechała!-Krzyknął znajomy mi głos do Nawałki. 

Zaśmiałam się i zabrałam z auta swoją walizkę.

-Zostaw Klara, ja je wezmę.-Łukasz zabrał mi bagaż z ręki i poszedł w stronę hotelu, a ja zaraz za nim.

******************

Podczas treningu wraz z Celią i Mariną postanowiłyśmy posiedzieć na trybunach.

-Kiedy będziesz panią Piszczek, co?-Zapytała mnie Celia, oczywiście po angielsku.

-Uwierz, że chciałabym, by Łukasz mi się oświadczył. Nie wiem kiedy to nastąpi, ale jak na razie nie proponował mi żadnej kolacji, a teraz raczej mi się nie oświadczy.

-Czuje to samo, też bym chciała być panią Krychowiakową. Jak to jest być panią Szczęsną?-Zaśmiała się.

-Fantastycznie.-Odpowiedziała Marina uśmiechnięta. 

-Która z was gra z nami w kosza?-Usłyszałam krzyki Fabiańskiego.-Brakuje nam jednej osoby.

-To ja zagram, tylko dajcie mi chwilę.-Krzyknęłam i wybiegłam z trybun w stronę szatni. 

Przewidziałam, że na którymś treningu tak się skończy, dlatego wcześniej przyniosłam sobie do szatni torbę z rzeczami. Ubrałam sobie bluzkę z '16' a z tyłu z 'Błaszczykowska', oraz krótkie spodenki. Włosy związałam w kucyka i pobiegłam na boisko. 

-Już myśleliśmy, że cię porwali.-Podeszłam do Łukasza.-Przykro mi kochanie, ale jesteś w innej drużynie.

-Pewnie Sebastian.-Zaśmiałam się, ale zobaczyłam, że Piszczek spiął mięśnie.-To szkoda, przynajmniej mam Fabiańskiego.-Przybiłam z nim piątkę i ustawiłam się na swojej połowie. 

Gra toczyła się intensywnie, a moja drużyna wygrywała, mimo tego, że jestem cholernie niska jak na osobę dorosłą i często udawało mi się nie trafić. 

Zaczęłam biegać uciekając przed Łukaszem, który ciągle koło mnie stawał, by nie pozwalać mi odebrać piłki. Udało mi się jednak ją złapać, po czym podałam do Jędrzejczyka. Próbując przebiec na drugą stronę, zrobiło mi się niedobrze. Czarne mroczki zapanowały nad moimi oczami.

Błaszczykowski's sister.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz