*40*

971 42 3
                                    

-Wiesz, nie chciałbym rozmawiać na ten temat z Piszczkiem, wolę z tobą. 

-Słucham.

-Chciałem ci powiedzieć, że nie mam totalnie pojęcia jakie masz plany, ale mama nie byłaby zadowolona, gdybyś urodziła dziecko nie mając jeszcze ślubu. Znam cię, może nie aż tak doskonale, ale wiem, że normalnie planowałaś dziecko po ślubie.

-Kuba, spokojnie. Tylko wrócimy z Francji i będziemy urządzać wesele. Rozmawiałam z Angelą, Agatą, Anią, powiedziały, że nam pomogą. Na prawdę, wszystko jest pod kontrolą. Dziecko urodzi się jak już nie będę miała twojego nazwiska. 

-Cieszę się.-Uśmiechnął się.-Mam nadzieję, że będę ojcem chrzestnym. 

-Jak sobie na to zasłużysz.-Odwzajemniłam uśmiech.

-Mam do ciebie jeszcze jedną sprawę. Mogłabyś się zająć dziewczynkami dzisiaj wieczorem? Chciałbym wziąć Ewę na jakąś kolację, czy spacer. 

-Jasne, nie ma problemu.

-Dzięki, jesteś wielka.-Wstał i zaczął mnie tulić, a właściwie dusić.

*************************

-Nie, proszę, przestań. 

Piszczałam śmiejąc się i wiercąc się na boki. Leżałam na łóżku, a Łukasz siedział na mnie, maltretując mnie.

-Prze-prze-przepraszam.Już nigdy cię nie nazwę klopsikiem.-Powiedziałam, gdy przestał mnie gilgotać i wybuchłam śmiechem.

-O nie.-Skrzyżował ręce na klatce piersiowej i udał obrażonego.Po chwili schylił się nade mną i zassał się w mojej skórze na szyi.Próbowałam go odepchnąć, ale nie dało się. Próby gilgotania wyszły na nic, nawet się nie ruszył.

-Masz za karę.-Podniósł się usatysfakcjonowany.

-Zabiję cię. Jak ja się teraz pokażę?-Kazałam mu z siebie zejść i wstałam do lustra.-Większej się nie dało?-Dotknęłam malinkę, po czym podeszłam do walizki i wyjęłam szalik.Obwinęłam go wokół szyi. 

-Malinka za klopsika.-Znów skrzyżował ręce.

-To nie moja wina, że cię tak kiedyś nazywali.

-W przedszkolu, potem się wyrobiłem. Chyba mi nie powiesz, że mam słabą klatę.-Wypiął się do przodu.

-Ronaldo ma lepszą.-Widząc jego minę, zaśmiałam się.

-To ty chyba jego klaty nie... Zaraz, zaraz, a skąd ty to wiesz?

-No widzisz, trochę się widziało.

-Mam być zazdrosny?

-O Ronaldo?-Wybuchłam śmiechem.

-Tak.-Podszedł do mnie.-Ale chyba nie narzekasz, co?-Zapytał mi prosto do ucha, a po moim ciele przeszedł przyjemny dreszcz. 

-Ani trochę.-Popatrzyłam mu w oczy i przegryzłam wargę.

-Klara, idziesz na basen?-Usłyszałam głos swojej szwagierki.-Przepraszam, zły moment.

-Idę.-Odsunęłam się trochę od chłopaka.-Przebierz od razu dziewczynki, to je zabiorę. A ty się zrób na bóstwo.-Uśmiechnęłam się.

-Jasne.-Uśmiechnęła się i wyszła z pokoju. 

Podeszłam do walizki i wyjęłam z niej strój kąpielowy. Odwróciłam się i zobaczyłam przyglądającego się mi Piszczka. 

-Idziesz z nami?-Zapytałam wyciągając torbę i pakując do niej rzeczy.

-Jak sobie pomyślę, że będziesz tam tylko w stroju, to bardzo chętnie. Niestety jestem już umówiony.

-Z kim? 

-A z taką Kaśką.

-Jaką Kaśką?-Odwróciłam się w jego stronę krzyżując ręce na piersiach. 

-Żartuję, zazdrośnico. Idę z wami.

Wzięłam poduszkę i rzuciłam nią w niego.

-Nienawidzę cię.

-I tak wiem, że jest inaczej. Idę się przebrać.-Wstał i mnie pocałował, po czym złapał za szalik i go zdjął z mojej szyi. Zaśmiał się i wyszedł.

***************************

-Oliwka, nie bij Marcela!

Zwróciłam uwagę siostrzenicy, pilnując w tym samym czasie także Leny. Na basenie zebrały się dosłownie wszystkie dzieci+ja, Marta Glik i Ania Peszko.

-Jak się czuje przyszła mamuśka?-Zaśmiała się Marta 

-Wspaniale.-Uśmiechnęłam się.

-Właśnie widzę, że wspaniale. Malinke to ci Łukasz piękną zrobił.-Stwierdziła Ania patrząc na swojego syna. 

-Uwielbia je robić, a ja ich nienawidzę. Chciałam to jakoś zamaskować, ale na basenie się to nie uda. 

-Zgaduję, że to za tego klopsika.-Wybuchły śmiechem.

-Skąd wiecie?

-Nie dało się nie usłyszeć.

W pewnej chwili zaczęła mnie boleć głowa i pojawiły się mroczki przed oczami. Zamknęłam oczy i przekręciłam głowę do tyłu.

-Klara, wszystko w porządku?

-Muszę na chwilę wyjść. Popilnujecie dziewczynki?

Wyszłam z wody i skierowałam się do szatni. W pewnej chwili cały obraz stał się czarny, a ja poczułam, że na coś, a raczej kogoś wpadłam. 

-Klara, wszystko w porządku?

Zrobiłam głęboki wdech i wydech, a przy ustach poczułam butelkę.Napiłam się wody i od razu zrobiło mi się lepiej. 

-Dziękuję.-Uśmiechnęłam się do Glika.

-Lepiej?

-Tak. Możesz już iść, ja zaraz przyjdę. 

-Nie ma mowy, czekam tutaj z tobą. Bolek i Lolek by mi głowę urwali. 

-Na prawdę już lepiej. Tylko ja nie będę wchodzić do wody, ubiorę się już.

Wstałam i podeszłam do szafki, otwierając drzwiczki.

-Ah, tak. Już wychodzę. Tylko masz krzyczeć jakby coś. 

Uśmiechnęłam się, a gdy Kamil wyszedł, przebrałam się. Po 10 minutach wróciłam na basen. Do końca już było miło, a mój organizm już nie dawał o sobie znać. 



Błaszczykowski's sister.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz