3. Nie przerywaj mi Lucass!!

120 6 0
                                    

-Ej kochasie a mam do was takie pytanie skoro to była zima i- wskazał na mnie palcem- ty miałaś skręconą kostkę to w jaki sposób ty pojechałaś na zawody?- zapytał po dłuższej chwili Luke. -Ah, ponieważ my spotkaliśmy się na początku grudnia a zawody są zawsze w styczniu- powiedziałam obojętnie- Ashton????- zaczęłam.- Co chcesz szarlotko?- Jezu dlaczego on mnie nazywa jak ciasto?!- Co ci się nie podoba w moich łyżwach?- zapytałam ciekawa.- Wszystko od płóz, aż po sznurówki.- powiedział a wszyscy zaczęli się śmiać.- Mam was dosyć idę się myć- powiedziałam i nie czekając na ich odpowiedź poszłam do łazienki. Odkręciłam gorącą wodę i dolałam płynu czekoladowego. Gdy wanna była pełna, zakręciłam wodę i powoli weszłam do niej. Ułożyłam się wygodnie i zaczęłam rozmyślać co stało się po moim wypadku.

"wspomnienie"

-Ashton bardzo ci dziękuje za opiekę ale musze iść dalej ćwiczyć- powiedziałam i próbowałam się podnieść. -HEJ, co ty robisz przecież nie możesz jeździć na łyżwach masz skręconą kostkę- powiedział i z powrotem mnie posadził na fotel.- Musisz siedzieć przynajmniej tydzień- powiedział Luke stojąc za mną. -Wy chyba oszaleliście ja mam siedzieć tydzień, no chyba nie!- powiedziałam i zaczęłam człapać do drzwi. Przy ostatnim kroku prawie bym się przewróciłam gdyby nie brunet. -Hej szarlotko, spokojnie to tylko tydzień- Ashton podniósł mnie na ręce i zaniósł mnie na kanapę. -Ty chyba nie rozumiesz Ashton jak ja wrócę do domu ze skręconą kostką to mnie tata udusi własnymi rękoma- powiedziałam i złapałam się za głowę. Przecież to jest totalna katastrofa, mój tata jest trenerem najlepszych gwiazd lodowiska w tym mnie, więc jak dowie się że coś mi się stało z nogą to koniec. -Mam pomysł!!- krzyknął Calum. -To nowość- prychnął na niego Mike. -Mów Cl- pośpieszyłam go. -Po prostu nie wracaj do domu w tym tygodniu- faktycznie dobry pomysł ale ja nie mam się gdzie zatrzymać. -W sumie to jest jakieś rozwiązanie ale przecież ja nie mam się gdzie podziać. -To nie jest problem u nas zostaniesz- powiedział nagle Ashton. -TY chyba zwariowałeś ja was prawie nie znam- zaczęłam krzyczeć. -JAk tak śmiało droga wolna możesz iść- powiedział brunet. Nie czekając na nic po prostu wstałam i poszłam do drzwi ale zanim zdążyłam dojść już się prawie wywróciłam. -Dobra Ashton zostanę- powiedziałam i wróciłam na kanapę. Chłopak uśmiechną się zwycięsko. Boże jakie ona ma śliczne dołeczki. -Dobra to co gramy w butelkę?- zapytał Calum. -TAK!!- Krzyczy Luke. -Może być- jęczy Mike. -Fajny pomysł- zgadza się Ash. -Nie- odpowiadam szybko. -Ta twoja nowa laska Ashton jest strasznie sztywna- usłyszałam słowa Michaela i normalnie złość zalewała mnie z każdą wypowiedzianą przez niego sylabą. -Posłuchaj mnie Michael- powiedziałam i wytknęłam go palcem. -Zwraca się do ciebie pełnym imieniem. Jest bardzo źle. Uciekaj- przerwał mi Luke. -Nie przerywaj mi Lucass!!- krzyknęłam- a wracając do ciebie Michael, JA NIE JESTEM SZTYWNA!!- krzyknęłam. -W takim razie zagraj z nami- powiedział niewzruszony. -UGH, dobra- powiedziałam. To był największy błąd w moim życiu. Gra zaczęła się niepozornie, wszyscy brali lajtowe pytania do czasu gdy nie wypadło na Ashtona. -Dobra ja biorę wyzwanie- powiedział szybko. -Pocałuj Szarlotkę- wyszczerzył się w moją stronę Mike. Ash zastanawiał się przez chwile, wreszcie wstał i poszedł do kuchni. Zdziwiona czekałam wróci. Gdy tylko zobaczyłam go w drzwiach zaczęłam się śmiać. Ashton trzymał w rękach ciasto, popularnie zwane Szarlotką. Szybko je pocałował i usiadł na kanapie. -Nie liczy się miałeś pocałować ją- powiedział Mike i pokazał na mnie. -Powiedziałeś że mam pocałować szarlotkę a nie Charlott- wzruszył ramionami. W duchu dziękowałam Bogu za pomysłowość bruneta. Gra ciągnęła się do wieczora a ja cały czas zastanawiałam się czy Ashton, by mnie pocałował gdyby nie wpadł na ten pomysł.

Nagle usłyszałam pukanie do drzwi. -Kto tam?- zapytałam. -Ashton, mogę wejść?- zapytał. -Tak jasne wchodź- odkrzyknęłam i po chwili usłyszałam otwieranie drzwi. Chłopak momentalnie zasłonił sobie oczy dłonią gdy mnie zobaczył. -Ja przepraszam już wychodzę- powiedział i się odwrócił. -Ashton spokojnie mam dużo piany, zostań- powiedziałam. On jedynie odwrócił się i usiadł na podłodze opierając się o szafki. -O czym chciałeś porozmawiać?- zapytałam po chwili. -Wiesz zacząłem się martwić bo nie wychodzisz od 2 godzin i tak jakoś chciałem upewnić się czy żyjesz- powiedział i zamknął oczy opierając głowę o szafki. -Ejjj Ash co ci jest, nad czym się tak zastanawiasz- przekrzywiłam lekko głowę w prawo. -Ach, no bo zastanawiam się nad tym czy.......a z resztą i tak się nie zgodzisz- powiedział i spuścił głowę. Tak to jest w stylu Ashtona zawsze zakłada że coś się nie uda zanim sprobuje. -Irwin gadaj o co chodzi!- powiedziałam nieco głośniej. -NoBoZastanawiałemSięCzyNieChceszZeMnąSamNaSamWyjśćNaŁyżwy?- zapytał na jednym wydechu. -Tak jasne możemy iść- powiedziałam i uśmiechnęłam się w stronę bruneta. -To super, a nad czym tak myślałaś podczas tych 2 godzin?- zapytał zaciekawiony. -Ach, wspominałam naszą pierwszą grę w butelkę- powiedziałam i wzruszyłam ramionami. -Świetny pomysł zagramy w butelkę lecę powiedzieć chłopakom- powiedział i wstał. -Co? Nie! Absolutnie, ja nie wychodzę- powiedziałam i szybko zanurzyłam się w wodzie. -Charlott Oldman, z czystym sumieniem mogę powiedzieć że jesteś...- zaczął, a ja dobrze wiedziałam co ma na myśli. wynurzyłam się i powiedziałam. -Dobra zagram-

Łyżwiarka  || 5sosOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz